Post zbiorczy.

 Stwierdziłam, że chcę Wam napisać, co czytałam przed Świętami, ale niespecjalnie chcę robić osobne wpisy dla poszczególnych książek, więc wyjdzie wpis zbiorczy. 

Udało mi się przeczytać otrzymaną na Mikołajki "Przyszedł list z Monachium" Hakana Nessera, z cyklu o inspektorze Gunnarze Barbarottim. Część akcji dzieje się podczas pierwszych Świąt Bożego Narodzenia w pandemii wiadomego wirusa, kiedy to świat nakazał ludziom spędzać te rodzinne z założenia święta raczej w bardzo kameralnym gronie. Do tych zasad nie zastosowała się pewna rodzina, a raczej jeden z braci wchodzący w jej skład, który to brat zaprosił do siebie na Święta rodzeństwo z małżonkami lub dziećmi. No i podczas tych Świąt gospodarz zostaje zabity. Taka właściwie w klimacie książek Agathy Christie, bo i odizolowana od świata osada i wąziutkie grono podejrzanych i zbrodnia, u podstaw której leżą emocje, jakby nie było. Nie jest to według mnie najlepsza książka Nessera, ale nie uważam, abym żałowała nawet minuty nad nią spędzoną. Przyjemnie było powrócić do książki jednego z ulubionych autorów kryminałów. 

Wspomniałam Agathę Christie i nie bez powodu, bo i jej kryminał przypomniałam sobie przed Świętami Bożego Narodzenia, właśnie dlatego, że jej akcja zaczyna się na parę dni przed tymi Świetami właśnie. A mówię tu o "4.50 z Paddington" autorstwa oczywiście Królowej Kryminału. Tak, czytałam wielokrotnie, tak, znam na pamięć, a mimo tego to jedna z tych moich prywatnych tradycji (oprócz "Wędrowców" Joanny Papuzińskiej), do której często wracam właśnie w przedświątecznym czasie.

Powróciłam też do książki Ewy Nowackiej, "Małgosia contra Małgosia". Uwielbiałam te przygody nastolatki z lat siedemdziesiątych przeniesionej do dworku szlacheckiego w siedemnastym wieku za dzieciństwa, uwielbiam, jak się okazuje i obecnie. Wspaniale, że swego czasu odkupiłam sobie ebook tej książki. Jest świetna, naprawdę!

Pod choinką znalazłam trzy książki, dwie Michała Śmielaka. Pierwszą z nich skończyłam dosłownie co dopiero, a jest nią "Wilcza Chata". Fantastyczny trhiller. Akcja dzieje się w Bieszdzadach. Młoda kobieta, Agata, ćwiczy bieg do sezonowego biegu, który tamże ma miejsce i podczas jednego z biegu zostaje zaatakowana przez jakiegoś agresora. Wydaje się, że padnie ofiarą napastnika, ale udaje jej się przeżyć, chociaż podczas ataku traci przytomność. Agata budzi się w chacie tajemniczego wybawiciela, którym okazuje się poczytny autor kryminałów i trhillerów, który parę lat wstecz zniknął z Warszwy i zaszył się gdzieś (Agata wie już, gdzie) po przeżyciu tragedii rodzinnej. Bardzo mi się ta książka podobała, chociaż, no cóż, była brutalna, nie powiem, że nie. Ale jest to świetny thiller i polecam naprawdę tym, którzy lubią ten gatunek. A teraz zaczęłam "Pomruk", drugi prezent książkowy tego samego autora. 


Sytuacja, w której się znalazłam (jak wiedzą stali czytelnicy blogu, moja Mama zmarła dziewiątego grudnia ubiegłego roku), sprawiła, że jestem obecnie w trakcie realizacji własnego, indywidualnego projektu czytelniczego. Zainspirowało mnie do tegoż zdjęcie mojej Mamy, z książką wydaną u nas w 1966 roku (przynajmniej wygląda na to, że z tego roku wydanie na owym zdjęciu posiadała moja Mama). A jest to "Zielone piekło" Raymonda Maufraisa. Piotrek nabył mi egzemplarz w miejscu na A. i obecnie jestem w mniej więcej jednej czwartej książki. Jak na razie, bardzo mi się podoba, mimo pewnych określeń i języka obecnie oczywiście niedopuszczalnego. No, ale jeśli się posiada wiedzę historyczną i to, że jednak dobrze, że język się zmienia, można na to przymknąć oko i skupić się na treści. 

A mój projekt będzie zakładał przeczytanie ważnych dla mojej Mamy książek. W planach "Egipcjanin Sinuhe", której autorem jest Mika Waltari. Będę też rozglądać się za "Ja, Klaudiusz" i "Pogodą dla bogaczy". No i koniecznie muszę wrócić do "Krokodyla z kraju Karoliny" Joanny Chmielewskiej, bo wydaje mi się, że to tę książkę moja Mama czytała będąc w ciąży i mając mnie narodzić (stąd zawsze mówię, że miłość do kryminałów Chmielewskiej czerpałam już na etapie życia płodowego). 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Refleksyjnie, rocznicowo...

Rocznica ...

20 lat blogu !