Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2020

"Dom na Wyrębach". Stefan Darda.

Wydana w Wydawnictwie Videograf. Chorzów (2008). Ebook. No, no, ale to dobra książka ! Powiem tak, swego czasu nabyłam ją w jakiejś promocji (być może "okołotargoksiążkowej") i trochę się jak to się mówi, na czytniku, przeleżała.  Sięgnęłam teraz po nią mając chęć na coś właśnie z klimatu grozy i... było na tyle dobrze, że teraz sięgnęłam po drugą część "Wyrębiańskiej trylogii".  Marek Leśniewski to świeży rozwodnik. Kilkunastoletnie małżeństwo przeszło do historii a on sam z Wrocławia wraca w swoje rodzinne strony, pod Lublin. W Lublinie studiował, tam ma największego przyjaciela, Huberta Kosmalę, który wraz z żoną i synami, bliźniakami, stanowią dla Leśniewskiego namiastkę rodziny, której w sumie nie ma. "Rzucę to wszystko i jadę na wieś!", niejednokrotnie słyszałam takie hasła z ust osób zmęczonych życiem miejskim, które wciąż odbywa się w jakimś nakręconym tempie. Można by pomyśleć, że bohater odczuł coś podobnego ale myślał realnie biorąc pod uwagę to

"Wyszczekana miłość". Joanna Szarańska.

Wydana w Wydawnictwie Czwarta Strona. Poznań (2020). Ebook. "Wyszczekana miłość" to lekka i z pozytywnym klimatem, opowieść w sam raz na letni czas. Joanna Szarańska przyzwyczaiła nas do opowieści z poczuciem humoru, w których większość wydarzeń dobrze się kończy (i bardzo dobrze:) ) i w których ważną rolę odgrywają zwierzęta. Nie inaczej jest w "Wyszczekanej miłości". Poznajemy dwie osoby i psa. A właściwie, suczkę o imieniu Terpentyna. Alicja Miłoszewska (niespokrewniona z autorem kryminałów i sensacji) i Piotr Cielesz to dwójka, która pozna się bardziej za sprawą małej suczki. Suczki, którą opiekuje się Cioteczka Bez Kota. Pedro trafia do domu cioteczki gdy chwilowo staje się osobą bez pracy i bez domu. Cioteczka udaje się na zasłużony turnus sanatoryjny do Ciechocinka a Piotr ma w tym czasie zajmować się mieszkaniem i Terpentynką, sunią w typie szpica. Niestety, pewne wydarzenie sprawi, że sunia się zgubi. A następnie trafi pod opiekę Alicji i jej rodzin

"Szepty w wyspy samotności". Magda Knedler.

Wydana w  Mando (Wydawnictwo WAM). Kraków (2020). Trudno jest zmierzyć się z tematem wyspy Spinalonga, na którą zsyłano osoby chore na trąd i uniknąć skojarzeń z "Wyspą" Victorii Hislop. Magdzie Knedler zdecydowanie się to udało i już za samo to zmierzenie się z tematem, który z pewnością miłośnikom Grecji może kojarzyć się do tej pory z praktycznie jedną książką (mówię tu o książkach obyczajowych, rzecz jasna), daję plus. "Szepty z wyspy samotności" to książka o powrotach. Już samo nielinearne prowadzenie akcji (poznajemy ją na bieżąco , w 2019 roku ale i z dwóch dzienników z roku 1936 i z lat po IIWŚ ) powoduje, że nie ma tu mowy o porządku. Ale ten lekki chaos, to rozedrganie ma na celu swoiste oddanie klimatu tej książki i dochodzenia do kilku prawd. Jedną będzie odkrywał podczas pobytu na Krecie Mirek, nauczyciel akademicki. Na Krecie znajdzie się niejako pod przymusem wewnętrznym po tym jak ściągnie go tam była dziewczyna, od siedemnastu lat mieszkająca na

"Śmierć Komandora". Haruki Murakami.

Tom 1. "Pojawia się idea". Tom 2 "Metafora się zmienia". Wydana w Wydawnictwie MUZA SA. Warszawa (2018). Ebook. Przełożyła Anna Zielińska-Elliott. Siadłam aby napisać parę słów o "Śmierci Komandora", o której to książce kompletnie zapomniałam i która to przeleżała się na czytniku dwa lata niemal, kiedy to dowiedziałam się o śmierci jednego z moich ulubionych autorów czyli Carlosa Ruiza Zafona. Pamiętam mój zachwyt nad "Cieniem wiatru". Być może ta książka miała jakieś gorsze momenty, szczerze mówiąc , nie pamiętam teraz obecnie nic poza tym, że wówczas, gdy ją czytałam, zachwyciła mnie. Czytałam potem jeszcze parę innych książek tego autora ale to właśnie "Cień wiatru" zostawił we mnie największy ślad. Wielki żal po śmierci autora, tym bardziej, że był młodym człowiekiem, który wciąż miał masę życia do przeżycia. Wracając jednak do tematu, "Śmierć Komandora" teoretycznie brzmi bardzo znajomo dla miłośników książek teg

rower...

Osoby, które odkryły stronę blogu na Fb (wystarczy w wyszukiwarce wpisać "Chiara76" i wyskakuje) wiedzą, że obecnie nic o książkach nie pojawia się z dwóch powodów. Pierwszym jest ten, że czytam teraz drugą część "Śmierci Komandora" Haruki Murakamiego. A że ten rok do najbardziej zaczytanych u mnie nie należy, więc smakuję lekturę, czytam sobie w swoim tempie, powolutku. I jest dobrze. A drugim powodem jest ten, że po ponad dwudziestu latach, odkąd jechałam na rowerze (a na Pelikanie poprzestałam posiadanie własnego w ogóle) , jeżdżę na rowerze. I sama się sobie dziwię, jak to się stało, że tak zwlekałam z tym pomysłem ! A mam nawet kartę rowerową, ha ! Jest cudownie ! Od dwóch tygodni nie wiem czemu do tej pory dziwiłam się znajomym, którzy lubią jeździć na rowerze bo sama co wieczór męczyłam P. , że "idziemy na rowery?". Tak tak, wiem, że neofici brzmią zabawnie ale serio, cieszę się ogromnie z tego powrotu do dwóch kółek.

"Beskid bez kitu". Maria Strzelecka.

Obraz
Wydana w Wydawnictwie Libra PL. Rzeszów (2020). Ilustracje w recenzji prezentuję dzięki uprzejmości Wydawnictwa. Na tę książkę natknęłam się zupełnie przypadkiem. W miejscu mocno niespodziewanym dla tak świetnej lektury , jaką miałam. A właściwie - mieliśmy, rodzinnie. "Beskid bez kitu" to książka napisana przez niemal moją rówieśniczkę (i, co równie miłe, imienniczkę). To zresztą malarka , która książkę zilustrowała. Ogólnie mówiąc, co dodaję z wielkim zadowoleniem czytelniczki, "Beskid bez kitu" to książkowa perełka. O ile nie przepadam za twardymi okładkami, to tu pasuje ona idealnie. A mówiąc o okładce, może ona przywoływać na myśl książki z lat pięćdziesiątych bądź sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy to rozpoczyna się akcja książki. Widzimy na nim przodem dziewczynkę na rowerze. Stylistyka i wygląd odsyła nas w lata wczesnego PRL-u, w którym dzieje się pierwsza część książki. Biała koszula, plisowana spódnica, na głowie czerwona chusteczka. P