"Szepty w wyspy samotności". Magda Knedler.

Wydana w  Mando (Wydawnictwo WAM). Kraków (2020).

Trudno jest zmierzyć się z tematem wyspy Spinalonga, na którą zsyłano osoby chore na trąd i uniknąć skojarzeń z "Wyspą" Victorii Hislop. Magdzie Knedler zdecydowanie się to udało i już za samo to zmierzenie się z tematem, który z pewnością miłośnikom Grecji może kojarzyć się do tej pory z praktycznie jedną książką (mówię tu o książkach obyczajowych, rzecz jasna), daję plus.

"Szepty z wyspy samotności" to książka o powrotach. Już samo nielinearne prowadzenie akcji (poznajemy ją na bieżąco , w 2019 roku ale i z dwóch dzienników z roku 1936 i z lat po IIWŚ ) powoduje, że nie ma tu mowy o porządku. Ale ten lekki chaos, to rozedrganie ma na celu swoiste oddanie klimatu tej książki i dochodzenia do kilku prawd.

Jedną będzie odkrywał podczas pobytu na Krecie Mirek, nauczyciel akademicki. Na Krecie znajdzie się niejako pod przymusem wewnętrznym po tym jak ściągnie go tam była dziewczyna, od siedemnastu lat mieszkająca na Krecie właśnie.

Mirek będzie czytał dziennik autora, o którym nic nie wie a potem dostanie też do rąk listy, długoletnią korespondencję prowadzoną pomiędzy dwiema kobietami, z których to listów otrzyma listy jedynie jednej z ich autorek.

Rozszyfruje przy tym tajemnicę z dalekiej przeszłości jak również i tej nieco mu samej bliższej. Dowie się też przy tym czegoś więcej o kimś, kto kiedyś był mu tak bliski a kto porzucił go nagle i bez słowa.

W książce dobrze opisana jest rzeczywistość żyjących na Spinalondze osób dotkniętych jeszcze do niedawna w sumie, nieuleczalną chorobą. Wiele tych danych znałam właśnie z książki Angielki, o której wspomniałam na początku ale sądzę, że z tej dowiedziałam się właśnie wbrew pozorom więcej na temat samej wyspy, rzeczywistości ludzi tam żyjących, co również mi się podobało. Owszem, w treść wplecione są losy bohaterów, jest nawet tajemnica i sporo ludzkich dramatów i namiętności ale w centrum faktycznie pozostają oni. Cisi bohaterowie, wyrzuceni poza nawias społeczności, którzy często zmuszeni byli zakończyć swoje życie właśnie na Wyspie Samotności.

Bardzo dobra książka, nie jest niepotrzebnie rozwleczona (to też na plus oceniam, nie lubię niepotrzebnego bicia piany ).

Myślę, że jest to ciekawa lektura nie tylko dla jak ja, miłośników Krety.
Moja ocena to 5.5 / 6.

Komentarze

  1. Magda Knedler padła mimowolną ofiarą mojego uprzedzenia do polskich autorów... Ale coraz bardziej się przekonuję, że warto chyba sięgnąć po jej twórczość. Myślę, że w przyszłości dam jej szansę. Tematyka tej książki wydaje się naprawdę bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię książki Magdy Knedler, w dodatku mam wrażenie, że każda kolejna jest lepsza (chociaż powiedzmy, nie czytałam wszystkich ). Po tę sięgnęłam z powodu Grecji i Krety konkretnie. I nie zawiodłam się.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...