Refleksyjnie, rocznicowo...
Dzisiaj kolejna smutna rocznica, jaką jest trzynaście lat od dnia, w którym nasze serca pękły na pół...
Te wszystkie wspomnienia z maja 2011 roku wciąż są gdzieś w mojej głowie, zostaną już na zawsze to wiadomo.
Narodziny Emilki, walka o Jej życie, to jaka była dzielna, w końcu śmierć i przygotowania do pogrzebu, który organizowała Osoba, która zna mnie od urodzenia (jakiś parszywy paradoks życia :( ). Wreszcie, pogrzeb, który poprosiłam aby odbył się w przeddzień Dnia Matki, żeby tej daty dodatkowo jeszcze jakoś nie naznaczać.
Po raz milionowy to napiszę, wiem,że rozumieją mnie Osoby, które też są po stracie a mam takich Osób wśród znajomych niestety wiele, zbyt wiele, nie ma dnia, sekundy pewnie, żeby z tyłu głowy nie było o Niej myśli...
I po raz kolejny to napiszę, jest we mnie ogromna wdzięczność za obecność Janka w naszym życiu.
Nie wiem naprawdę, jakby potoczyło się ono bez Niego...
Pomyślcie dziś przez chwilę o małej, walecznej Dziewczynce, która była z nami za krótko ale która na zawsze pozostała w naszych sercach...
Komentarze
Prześlij komentarz