Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2021

"Wampir. Jak rodzi się zło. Epilog". Magda Omilianowicz.

 Wydana w Kompania Mediowa. Warszawa (2021). Tę książkę ze wstępem autorstwa Igora Brejdyganta wygrałam w konkursie Pocisku. Magazynu literacko-kryminalnego na stronie tegoż na Fb.  Nie ukrywam, że lektura jest trudna a nawet -bardzo trudna. Jednocześnie, co za przykra świadomość, była jedną z tych książek, które trudno było mi odłożyć. Chociaż nie zaprzeczę, że po jej lekturze nie ma się spokojnych snów.  Trudno jest mi określić Pękalskiego, którego dotyczy ta książka jej  "bohaterem". Mimo wszystko z tym słowem mam jednak dobre skojarzenia. O tym człowieku trudno jest myśleć mi w ten sposób.  I mimo, że co do jego morderstw wciąż toczą się rozmowy co do tego co Pękalski sobie przypisał a kogo niestety, zamordował on sam, jedno jest pewne. Mimo, że początkowo przyznawał się do bardzo wielu zbrodni, ostatecznie udało się go skazać za jedno morderstwo nastoletniej Sylwii. Niemniej jednak, autorka na końcu książki podkreśla, że sprawy, co do których nie zostało potwierdzone spr

"Śmierć pięknych saren". Ota Pavel.

 Wydana w Wydawnictwie Stara Szkoła. Wołów (2021). Ebook.  Przełożył Mirosław Śmigielski.  Tytuł oryginalny Smrt krasnych srncu, Jak jsem potkal ryby. Stara Szkoła zrobiła wielki prezent miłośnikom literatury dobrej, niebanalnej, pięknej po prostu i wznowiła "Śmierć pięknych saren" Oty Pavla. Nie ukrywam, o książce przez ostatnie wiele lat nasłuchałam się tyle dobrego, że gdy usłyszałam, że wydawnictwo ją wyda, wiedziałam, że chcę ją przeczytać. A jest to książka specyficzna. Chory na chorobę psychiczną autor pisał ją w czasie gdy zdiagnozowano u niego chorobę i gdy gros czasu spędzał w szpitalach psychiatrycznych. A mimo tego powstała książka piękna, dobra i spokojna. Taka z gatunku, który kocham najbardziej a mianowicie , książka wspomnieniowa. Przypuszczam, że pisanie stało się czymś na kształt terapii dla autora, który w ten sposób chciał jakoś poradzić sobie z tym co na niego jakby nie było, spadło znienacka ale również aby przetrwało na zawsze to, co kiedyś stanowiło pi

Dzisiaj...

 ... jak wiedzą stali czytelnicy mojego blogu przypada Dzień Dziecka Utraconego.  W tym Dniu myślę nie tylko o Emilce (jak każdego innego dnia i to wielokrotnie) ale też o wszystkich innych Dzieciach, o których wiem, że powinny żyć, być tu z nami i mieć się dobrze.  Wielokrotnie o tym pisałam, że nie pojmę, nie zrozumiem, dlaczego tak się dzieje, że na świecie zostaje odwrócona naturalna kolejność i to rodzic chowa swoje dziecko. I najgorzej, że to się wciąż dzieje.  Czy czas leczy rany? Nie ale pozwala w jakiś sposób stanąć na nogi i ruszyć dalej.  Dziękuję Wszystkim Tym, którzy o Emilce wciąż pamiętają i którzy o Niej mówią. Była z nami krótko tu na ziemi ale została na zawsze w naszej rodzinie, Jest przecież jej częścią.  Mam dzisiaj w sercu i w pamięci Dzieci, ich Rodziców i Bliskich. 

"Jeżeli jesteś". Hanna Dikta.

 Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2021). Ebook.  Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.  Myślę, że osoby stale czytające mój blog pamiętają, że parę miesięcy temu czytałam pierwszą część tej dylogii a mianowicie "Trogirskie wakacje". Tamta część kończyła się ewidentnie zapowiadając kontynuację i oto ona.  Zanim jednak napiszę moje wrażenia na temat "Jeżeli jesteś", małe przypomnienie o co chodziło w poprzedniej części. Olga, matka maturzystki jedzie z córką do Chorwacji na wymarzone przez nie obie, wakacje. Olga całe swoje życie podporządkowała córce Natalii, nawet ze szkodą dla siebie bo gdy jej partner Igor marzył o ślubie z nią, ona nie chciała wiązać się z nim aż tak mocno ze względu na córkę. Po powrocie do domu z Chorwacji jej córka znika i oto wychodzi na to, że popełniła samobójstwo. Osierocona i zrozpaczona matka jedzie do Chorwacji, dokładnie tam gdzie spędziły jak jej się wydawało, jeden z najpiękniejszych wspólnych wyjazdów. Jedzi

"Jeszcze jestem kobietą". Hanna Dikta.

 Wydana w Wydawnictwie Fundacja Duży Format. Warszawa (2021). Dzisiejszy wpis będzie o poezji. Lubicie? Ja - tak, o czym zresztą Czytelniczki i Czytelnicy mojego blogu, wiedzą. I to, że pomstuję na fakt, że czytam poezji zbyt mało, też wiedzą. Dlatego też od razu gdy usłyszałam, że jedna z moich ulubionych poetek, Hanna Dikta, wydała nowy tomik wierszy pod rewelacyjnym tytułem i z genialną okładką zaprojektowaną przez Darię K. Kompf (okładka jest idealna do treści jaką otrzymujemy w trzydziestu sześciu wierszach), wiedziałam, że je przeczytam.  Od razu uprzedzam (to znaczy dla mnie to nie jest zarzut ale być może dla kogoś?) , ta poezja jest mocno kobieca. W bardzo wprost sensie "kobieca". W końcu sam tytuł zapowiada o tym, że tu poetka zdobędzie się na refleksje i manifesty nas, kobiet. Starzejemy się, wiecie? Ja wiem, że wiecie, ale wiem też, że jakoś od dawna współczesne media, środki przekazu mniej lub bardziej podprogowo usiłują nas przekonać o tym, że starzenie się to j