"Jeżeli jesteś". Hanna Dikta.

 Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2021). Ebook. 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. 

Myślę, że osoby stale czytające mój blog pamiętają, że parę miesięcy temu czytałam pierwszą część tej dylogii a mianowicie "Trogirskie wakacje". Tamta część kończyła się ewidentnie zapowiadając kontynuację i oto ona. 
Zanim jednak napiszę moje wrażenia na temat "Jeżeli jesteś", małe przypomnienie o co chodziło w poprzedniej części. Olga, matka maturzystki jedzie z córką do Chorwacji na wymarzone przez nie obie, wakacje. Olga całe swoje życie podporządkowała córce Natalii, nawet ze szkodą dla siebie bo gdy jej partner Igor marzył o ślubie z nią, ona nie chciała wiązać się z nim aż tak mocno ze względu na córkę. Po powrocie do domu z Chorwacji jej córka znika i oto wychodzi na to, że popełniła samobójstwo. Osierocona i zrozpaczona matka jedzie do Chorwacji, dokładnie tam gdzie spędziły jak jej się wydawało, jeden z najpiękniejszych wspólnych wyjazdów. Jedzie popełnić samobójstwo. Jednak los zsyła jej kogoś w rodzaju opiekuńczego Anioła w postaci ni mniej ni więcej a noszącego literackie imię i nazwisko, Stanisława Wokulskiego, z którym kobieta początkowo wdaje się w niezobowiązujący romans a potem zakochuje się w nim. Brzmi jak romans, którym, zapewniam, nie jest. Wokulski staje się jej dobrym duchem i to on po tym jak Olga dowie się w Chorwacji, że jej córka padła tam ofiarą gwałtu, pomoże jej pozbierać się a także stanąć na nogi. Mało tego, dzięki Stanisławowi, Olga zostanie na dłużej w Chorwacji i będzie pomagać innej ofierze gwałtu, Sanji. Dziewczyna padła ofiarą prawdopodobnie tej samej grupy przestępczej, która skrzywdziła córkę Olgi. 

Dni mijają, wakacje również. Olga pracuje jako wolny strzelec prowadząc korekty książek ale jest też pomocą dla Sanji, z upoważnienia i finansowania Wokulskiego, który na stałe mieszka w Berlinie. 

Olga, po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna, zaczyna żyć nie dla kogoś innego a dla samej siebie. Pracuje w tym co lubi, spaceruje, medytuje. Zaczyna rozumieć, że jej relacja z córką mogła polegać na tym, że zbytnio rozkładała nad pociechą ochronny parasol. Tworzyła chyba zbyt silną więź. 

Trudno pisze mi się o dylogii chorwackiej Hanny Dikty dlatego, że każda z części mimo niewielkiej może objętości (ufff, tu dzielę sympatie Olgi do książek niekoniecznie "grubych" , za to bogatych w treść i nieprzegadanych) nosi w sobie tyle treści właśnie a wydarzenia nieco jak w kinie akcji, dzieją się szybko i dosłownie co chwila dzieje się coś, co jest ważne ale o czym nie chcę pisać bo czego nie lubię, to spoilerowania treścią, którą każdy powinien poznać sam we właściwym czasie. 

W tej części dla mnie bardzo ciekawe były rozważania Olgi na temat relacji jej i Natalii jako matki i córki, jej oddanie się rodzicielstwu w stopniu aż nadto wykraczającym ponad to, czego dziecko potrzebowało i na pewno oczekiwało. Jak się ostatecznie okaże, nic co matka sądziła na temat ich relacji, nie jest do końca takie jak sądziła a przynajmniej mocno się zdziwi. Olga całe swoje samotne macierzyństwo, pomimo związku z Igorem i wielkim jego wsparciem, była aż nadto troskliwa, aż nadto chciała ochronić Natalię przed złem tego świata. Wydawało jej się, że Natalia jest mocno zdystansowana do tej nadopiekuńczości ale czy było tak na pewno? 

No i nie ukrywam, że i tym razem zakończenie autorka naszykowała dla czytelnika takie, że dosłownie wbiłoby mnie w fotel gdyby nie to, że na fotelu książki nie czytałam. Czy jest zaskakujące? Tak. Czy jest wzruszające? Oczywiście. Czy podczas czytania zakończenia popłakałam się? Nie zaprzeczam. 

"Jeżeli jesteś" to niezwykła opowieść o miłości matki do córki. Po prostu i aż tyle. O tym, jak mama wiele jest w stanie odpuścić dla dziecka i jak bardzo jest w stanie się dla dziecka poświęcić. To także opowieść o tym, że nawet jeśli ktoś nie żyje, to nasza miłość nie umiera wraz z nim i to jest zarówno piękne jak i może czasem stać się przyczynkiem do zgorzknienia, samotności i dystansu do świata. Ważna jest siła ducha i mocny charakter aby umieć w takich chwilach podjąć właściwe decyzje i nie zmarnować swojego życia. Jest ono przecież jedno i warto jest je pielęgnować i się nim cieszyć. 

Moja ocena to 6 / 6. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...