Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2021

"Bardzo długie popołudnie". Inga Vesper.

 Wydana w Wydawnictwie Słowne. Warszawa (2021). Przełożył Jacek Żuławnik. Tytuł oryginalny The long, long afternoon.  Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. Kalifornia, rok 1959, piękna dzielnica bogatych i , co ważne w tej książce, białych mieszkańców tego stanu. W Sunnylakes wszystko jest na swoim miejscu, zamożne rodziny mieszkają w sporych willach otoczonych wypielęgnowanymi trawnikami. Swój czas spędzają jak większość dobrze sytuowanych obywateli tamtych czasów, panowie w biurach, w których zarabiają na chleb dla rodziny, panie w domu, gdzie krzątają się po pięknych wnętrzach wychowując swoje idealne dzieciaczki. Domy świecą czystością gdyż większość z nich ma pomoc domową, najczęściej są to dziewczęta z uboższych dzielnic, najprawdopodobniej wszystkie one są Afroamerykankami. Oczywiście, w czasach, w których dzieje się akcja tego kryminału, bo tak, kryminał to jest, nikt nie używa tego typu wyrażenia a po prostu obraźliwych.  Ruby Wright mieszka w dzielnicy zamieszk

"Dwa rodzaje prawdy". Michael Connelly.

 Wydana w Wydawnictwie Sonia Draga. Katowice (2020). Ebook. Przełożył Przemysław Hejmej.  Tytuł oryginału Two Kinds of Truth. Można powiedzieć, że książkę znałam zanim zaczęłam ją czytać bowiem jakiś czas temu obejrzeliśmy wspaniale zrealizowany serial o detektywie Hieronimie Boschu, w którym to serialu ta część była ekranizowana w jednym z sezonów. Ale , co ciekawe, wcale nie przeszkodziło mi to w odbiorze lektury.  To książka ze sporą ilością wątków i powiązań, warto więc czytać ją uważnie.  Zaczyna się w chwili gdy Bosch od trzech lat jest już na emeryturze ale nie spoczął na laurach, wciąż działa. Pracuje w małym komisariacie w San Fernando, gdzie zatrudnia się przy rozpracowywaniu spraw "zamrożonych" a jedną ze spraw, którą ma się zająć jest sprawa zniknięcia Esmeraldy Tavares.  W tej chwili zjawia się u niego była partnerka w pracy , nie w życiu, Lucia Soto wraz z zastępcą prokuratora i niesie Boschowi złe wieści. Otóż bowiem okazuje się, że w 1987 kiedy to udało się Bo

Rocznica.

 Dziesięć lat temu Odeszła od nas Emilka a dla mnie co za tym idzie, ostatecznie zamknął się etap jak to nazywam "pierwszego życia".  To już dziesięć lat a mnie wciąż wydaje się,że jednak dopiero co.  Czas nie leczy ran, oczywiście ale jednak jego upływ nieco zmienia ból jaki jest w człowieku po takiej stracie.  No i , co zawsze podkreślam, cudownie, że na świecie pojawił się Jaś. Bez Niego nasze życie naprawdę byłoby o wiele, wiele inne, na pewno smutniejsze.  Pomyślcie dzisiaj proszę o Emilce, małej, kochanej Dziewczynce, mojej dzielniej Wojowniczce. 

serialowo...

 Pomyślałam sobie, że dawno nie pisałam na blogu o filmach a raczej, jak w tytule postu, o serialach.  A chętnie polecam Wam dwa, które oglądaliśmy ostatnio i które na tyle nam się spodobały, że chętnie je Wam polecę.  Jako, że nie mamy Netflixa (tak, na świecie istnieją tacy ludzie :P ), bazuję na tym, co opłacamy czyli HBO GO i Amazon Prime Video. Na Amazon Prime ostatnio , trochę przypadkiem zresztą, obejrzeliśmy serial "Modern Love".  Powstał on na podstawie listów czytelników "The New York Times" i każdy z odcinków ( o ile się nie mylę, ośmiu ale nie chcę teraz skłamać ) opowiada osobną opowieść, które to opowieści na samym końcu znajdą małą, spinającą je klamerkę bo nawet nie klamrę. Mnie się ten serial bardzo podobał chociaż czytałam zarzuty w Internecie, że jest on za słodki, za gładki i za ładny i że nie podnosi prawdziwych problemów współczesnego życia i ludzi. Nie wiem, mnie się wydaje, że jeśli to były listy czytelników o ich miłości , które ktoś potem w

"Wiatr". Jozef Karika.

 Wydana w Wydawnictwie Stara Szkoła. Wołów (2021). Przełożył Mirosław Śmigielski.  Tytuł oryginalny Smrst. Dzisiaj będę trochę narzekała. :)  Wiele sobie narobiłam apetytu w związku z kolejnym horrorem Słowaka Jozefa Kariki, który ukazał się na naszym rynku wydawniczym (horror, nie Jozef Karika :) ).  Bo, co dobrze wiedzą ci, którzy regularnie czytają mój blog, lubię dobry horror czy ogólnie po prostu książki grozy. Takie klasyczne właśnie. I początkowo "Wiatr" taką dobrą książką grozy był. Jednak teoria, która została wykuta pod jej koniec i samo zakończenie sprawiła, że całość nie podobała mi się aż tak jak spodziewałam się, że spodoba mi się na początku książki. Tak więc ogólnie czuję się jednak nieco zawiedziona :(  A szkoda, bo naczekałam się na najnowszą książkę jednego z ulubionych autorów. Zaczyna się jednak obiecująco. Narrator, którego imienia nie poznajemy , to księgowy, który wracając pewnej soboty od jednego z klientów , zatrzymuje się na leśnym parkingu. Jednym

"Obudzę się na Shibui". Anna Cima.

 Wydana w Wydawnictwie Dowody Na Istnienie. Warszawa (2020). Ebook.  Przełożył Krzysztof Wołosiuk.  Tytuł oryginału Probudim se na Sibuji.  Bardzo niezwykła książka, która praktycznie jest trzema książkami w jednej. Jedna to pamiętnik nieco egzaltowanej nastolatki, Jany Kupkovej, która nie do końca odnajduje się wśród rówieśników (chociaż ma wierną przyjaciółkę , Kristynę, której ojciec wybył w świat wieść życie buddyjskiego mnicha) i która rozpoczyna swoją fascynację Japonią. Druga część to opowieść, w której siedemnastoletnia Jana Kupkova jest w Japonii, a konkretnie w Tokio, w którym w swoisty sposób "utknęła". Trzecia część to opowieść o Janie Kupkovej, która jest już na studiach doktoranckich, zajęła się gatunkiem mystery i usiłuje zająć się twórczością bardzo mało w zasadzie znanego autora jakim jest Kawashita Kiyomaru. Wraz z poznanym na wydziale innym japonistą, Victorem Klimą, usiłują tłumaczyć tekst tegoż autora. Tekst nosi tytuł "Kochankowie". Pomiędzy ty

Dziesięć lat temu ...

 ...na świat przyszła Emilka.  Dla mnie w tym dniu rozpoczęło się moje "drugie" życie. Nie wiem, być może logika nakazywałaby aby jeśli już, rozpoczęło się te dwa tygodnie później, niemniej jednak ja liczę to właśnie tak. Dziesięć lat to bardzo długo i wiele się w tym czasie wydarzyło i lepszego i gorszego i pięknego jak urodziny Brata Emilki, jednak na swój sposób zawsze w ten dzień Rocznicy Jej narodzin ponownie znajduję się w tamten wtorek. I opanowuje mnie wiele wspomnień, co oczywiste, nie są one niestety ani dobre ani szczęśliwe.  Wielokrotnie już o tym pisałam, że nie pojmę nigdy dlaczego to wszystko potoczyło się tak a nie inaczej. Trudno jest też dopatrywać się sensu w takim dramacie, jaki spotkał tę słodką, walczącą do końca, Najdzielniejszą Dziewczynkę , jaką przyszło mi poznać.  Kochamy Cię, Córeczko !!!