"Obudzę się na Shibui". Anna Cima.

 Wydana w Wydawnictwie Dowody Na Istnienie. Warszawa (2020). Ebook. 

Przełożył Krzysztof Wołosiuk. 
Tytuł oryginału Probudim se na Sibuji. 

Bardzo niezwykła książka, która praktycznie jest trzema książkami w jednej. Jedna to pamiętnik nieco egzaltowanej nastolatki, Jany Kupkovej, która nie do końca odnajduje się wśród rówieśników (chociaż ma wierną przyjaciółkę , Kristynę, której ojciec wybył w świat wieść życie buddyjskiego mnicha) i która rozpoczyna swoją fascynację Japonią. Druga część to opowieść, w której siedemnastoletnia Jana Kupkova jest w Japonii, a konkretnie w Tokio, w którym w swoisty sposób "utknęła". Trzecia część to opowieść o Janie Kupkovej, która jest już na studiach doktoranckich, zajęła się gatunkiem mystery i usiłuje zająć się twórczością bardzo mało w zasadzie znanego autora jakim jest Kawashita Kiyomaru. Wraz z poznanym na wydziale innym japonistą, Victorem Klimą, usiłują tłumaczyć tekst tegoż autora. Tekst nosi tytuł "Kochankowie". Pomiędzy tymi dwojga zaczyna się coś dziać ale jest to zobrazowane jak na najlepszym japońskim drzeworycie, delikatnie, bez niepotrzebnej nachalności. Miałam nawet wrażenie, że my, czytelnicy, domyślamy się tego, że coś między nimi zaiskrzy wcześniej od zainteresowanych :)

Autorka książki "Obudzę się na Shibui" jest z wykształcenia japonistką i to się czuje na każdej stronie tej niezwykłej książki. Jako, że i mnie interesuje Japonia, wiadomo, że była ta książka dla mnie rarytasem. Ale sądzę, że i dla kogoś nie interesującego się tym krajem, wbrew pozorom książka może być ciekawa bo tak naprawdę to, co dzieje się na kartach książki dziać się może na swój sposób wszędzie. Bo chodzi tu o przedstawienie pasji człowieka związanej z czymś, opowiedzenie o sile miłości, sile miłości, która może przenosić góry czy w tym przypadku może kogoś (ale nie chcę pisać nic więcej bo nie chcę Wam zdradzać przyjemności czytania jeśli nie znacie tej książki ) ale i sile nienawiści, która chce ze wszystkich sił zniszczyć ową miłość. Jest więc po prostu o ludzkich pasjach, uczuciach, namiętnościach i o tym, że miłość, tak, może zmienić to, co wydaje się nie do zmienienia , tylko jest to opowiedziane z użyciem całkiem fajnego literackiego zabiegu. Ja doceniam elementy metafizyczne czy może inaczej, nadmiernie rozbudowane przenośnie zaklęte w postać ni to myśli ni to ducha, bo podobało mi się, że w ten sposób autorka również oddaje ukłon w stronę swojego wykształcenia. 

Mnie osobiście najbardziej podobała się ta część opowieści, w której Jana utkwiła w ukochanej do tej pory Japonii, którą ta się fascynowała i która stała się dla niej swoistego rodzaju więzieniem.
Uważajcie, o czym sobie myślicie i czego sobie życzycie, bo a nuż się spełni? Tak można odczytać to, co stało się z nastolatką, która siedząc podczas wycieczki do Japonii u stóp psa Hachiko, pomyślała sobie, że "Chcę tu zostać". No i ...została. Na o wiele dłużej niż przypuszczała. Wiodąc oryginalny żywot uczy się języka japońskiego, poznaje japońskie zwyczaje a także nawet zakochuje się w jednym niezwykłym muzyku. 

Trzy plany czasowe, trzy różne etapy życia Jany Kupkovej i różne niespodzianki jakie zdarzają się na kartach tej książki , to wszystko sprawia, że czyta się ją rewelacyjnie. Z wielką szkodą odłożyłam ją i po raz pierwszy, od bardzo dawna (chyba jedynie przy cyklu o Arystokratce Evzena Bocka mam takie myśli) miałam ochotę rozpocząć lekturę od początku. 

Wisienką na torcie jest fakt dotyczący samego Kawashity Kiyomaru ale nie chcę zdradzać zbyt wiele tym, którzy chcą przeczytać tę książkę.

Jednym słowem, "Obudzę się na Shibui" jest bardzo ciekawą i wciągającą opowieścią. Beletrystyką w najlepszym wydaniu (zazdroszczę autorce tak udanego debiutu) , na szczęście nie silącą się na wydumaną filozofię. Nie. Za to zapewniającą czytelnikowi ogrom przyzwoitej dobrej literatury. 

Moja ocena to 6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...