Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

"Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie". Katarzyna Gurnard.

Wydana w Wydawnictwie LIRA. Warszawa (2018). Autorkę tego kryminału "znam" ze strony Pani Halinka , która to nieustająco mnie bawi i śmieszy a bawiłaby i śmieszyła zapewne jeszcze bardziej gdyby nie fakt, że jest tak bardzo prawdziwa.  Słysząc, że autorka napisała kryminał zastrzygłam uchem. Na okładce książki widnieje informacja o autorce, że lubi ona książki Agathy Christie i Murakamiego więc tym bardziej chciałam poznać Jej debiut książkowy.  Tytułowa pani Henryka faktycznie budzi skojarzenia z panną Marple znaną z kryminałów autorstwa Agathy Christie ale też szczęśliwie, nie jest jej wierną kopią. Łączy je to, że obie są samotne , nie mają dzieci . Jednak nie siedzą w domu, wychodzą do ludzi a co za tym idzie, czynią wiele przydatnych potem podczas prywatnego śledztwa, obserwacji. Pani Henryka dodatkowo ma poczucie humoru i wielbi kawę parzoną w tradycyjny sposób. Żadne tam ekspresy, żadne tam rozpuszczalne. Ma być kawa tak zwana "plujka" z dużą ilośc

"Winne Wzgórze. Wiara". Dorota Schrammek.

Wydana w Wydawnictwie Szara Godzina. Katowice (2018). Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa i Autorki.  To moja pierwsza książka tej autorki i już wiem, że nie ostatnia! Bardzo , bardzo mi się spodobała ta książka, pierwsza część z trzyczęściowego (jak na razie , przynajmniej, z tego co zrozumiałam) cyklu noszącego wspólny tytuł "Winne Wzgórze". Winne Wzgórze to ważne miejsce dla Doroty Schrammek gdyż jest to miejsce, w którym się urodziła. I ta miłość do tej części naszego kraju jest w tej książce bardzo widoczna. Co mi się bardzo podobało bo jestem uwrażliwiona na taki rodzaj "patriotyzmu lokalnego". Lubię, kiedy w książkach jest coś niecoś o miejscu , w którym dzieje się akcja książki. Nie musi być przewodnikowo bo przecież od szczegółów i dat są przewodniki turystyczne właśnie ale przyjemnie się czyta książkę z opisami konkretnych miejsc i atrakcji turystycznych. A co dopiero muszą odczuwać osoby, które pochodzą z danego regionu , to d

"Lawenda w chodakach". Ewa Nowak.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2018). Ebook. Premiera 10.07.2018. Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa. "Lawenda w chodakach" to kolejna książka Ewy Nowak, którą przeczytałam i która bardzo mi się podoba. Nie mogłam się od niej oderwać, tak wciągnęłam się w podróż na kartach książki. Podróż jaką odbywają cztery osoby, dwie pary, znany nam z "Wszystko, tylko nie mięta" Kuba i jego narzeczona Magda oraz przyjaciel Kuby Wiktor i jego dziewczyna Damroka.  Pewnego dnia wpadają na pomysł wyprawy jaką chcą zrealizować. Wyprawy autem po Europie. Z noclegami na kempingach. Pomysł na tyle im się podoba, że go zrealizują. I oto pewnego dnia ruszają z Warszawy aby przez kolejne sześć tygodni zwiedzać Europę.  Lubię książki i filmy drogi a niewątpliwie "Lawenda w chodakach" jest taką książką. Dodatkowo trasa Magdy, Kuby, Damroki i Wiktora wiedzie po ciekawych miejscach i krajach, stąd można powiedzieć, że to bardzo dobry

"Kobiety w blasku słońca". Frances Mayes.

Przełożyła Magdalena Rychlik. Tytuł oryginalny Women in Sunlight. Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa. Dobrze, że premiera tej książki odbędzie się dosłownie "na dniach" bo osoby lubiące książki Frances Mayes, a do takich się zaliczam, nie będą musiały długo czekać na możliwość lektury. Bardzo ale to bardzo podobała mi się ta książka. Dawno nie czytałam nic tej autorki, widzę, że chociaż wydawało mi się, że czytałam wszystkie jej książki to jednak umknęła mi książka "Pod drzewem magnolii" (muszę koniecznie nadrobić). I dawno nie czytałam czegoś tak przyjemnie napisanego, takiego optymistycznego w nienachalny sposób a po prostu opisującego bogactwo życia i jego możliwości. To właściwie trzy książki w jednej. Narratorka , mieszkająca w Toskanii poetka Kit Raine, opisuje swój proces twórczy przy powstawaniu książki o jej przyjaciółce, pisarce i reporterce Margaret Merrill. Mamy też trzy amerykańskie przyjaciółki, które przyjeżdżają na rok do

"Morderstwo przy Rue Dumas". M.L. Longworth.

Wydana w Wydawnictwie Smak Słowa. Sopot (2018). Ebook. Przełożyła Małgorzata Trzebiatowska.  Tytuł oryginalny The Murder in the Rue Dumas. To drugi kryminał z serii kryminałów z tą samą dwójką bohaterów. Poznaliśmy ich w części pierwszej, noszącej tytuł "Śmierć w Chateau Bremont", o której to książce pisałam  w tym wpisie. Tym razem sędzia Verlaque i jego partnerka Marine Bonnet będą obserwowali i usiłowali wyjaśnić sprawę morderstwa dziekana wydziału teologii na uniwersytecie w Aix. Starszy pan, który miał zrzec się swojego stanowiska, jednak postanowił tego nie robić ale najwyraźniej ktoś się zniecierpliwił albo istniał jakiś inny powód i została popełniona zbrodnia.  Ciekawy jest opis wzajemnych walk i wojenek prowadzonych w środowisku uniwersyteckim. Z założenia jednak chyba na samej teologii powinno być chociaż nieco bardziej "miłosiernie". Nic bardziej mylnego. Wzajemne niechęci i rywalizacja mają się tam dobrze. Do tego ponownie autor

"Błoto". Hillary Jordan.

Wydana w Wydawnictwie Otwarte. Kraków (2018).  Przełożyła Adriana Sokołowska-Ostapko. Tytuł oryginalny Mudbound. "Błoto" udało mi się wygrać wraz z czterdziestoma dziewięcioma innymi szczęśliwcami w konkursie z dwa albo i więcej miesięcy temu. U mnie najwyraźniej musiało się "uleżeć". I podczas gdy już chyba wszyscy znajomi dali znać, że książka jest bardzo dobra, ja sama o tym się przekonałam. Stwierdzę tak. gdyby ktoś miał chęć modyfikować sensownie listę lektur dla klas powiedzmy, licealnych, to według mnie jest to tytuł, który bym na liście lektur widziała jak najbardziej.  Akcja książki "Błoto" rozpoczyna się w poważnym i ważnym momencie, w którym dwaj synowie wykopują grób dla swojego ojca, zwanego w rodzinie Papą. Wbrew miłemu przydomkowi szybko orientujemy się, że Papie daleko było do ciepła, empatii czy zwyczajnej ludzkiej przyzwoitości. Nie był to dobry człowiek. O tym, jaki był i co doprowadziło to tego, że akcja książki ro

"Mediatorka". Ewa Zdunek.

Wydana w Wydawnictwie W.A.B. Warszawa (2018). Ebook. Mam kłopot z tą książką. Jaki? Ano taki, że mam do niej niestety, całkiem sporo zastrzeżeń. Ale też bywało, że mnie wciągnęła. No i co tu robić? W więc? Po kolei. Zacznę od tego, że "Mediatorka" była czytana w radio i wtedy przykuła moją uwagę. Zasłuchałam się w początkowych fragmentach książki a w chwili, gdy lektorka dotarła do przełomowego fragmentu, stwierdziłam, że chcę ją przeczytać i darowałam sobie już słuchanie aby nie zepsuć sobie przyjemności. Tym bardziej, że akurat nie pasowała mi lektorka czytająca książkę w radio, Katarzyna Dąbrowska. Aktorkę znam ze słuchowiska, którego słucham i tam akurat jej postać lubię. Tu mi nie pasowała, miałam wrażenie, że nadaje bohaterce ton jakiejś zbytniej ni to niczym nie uzasadnionej egzaltacji ni to nadwrażliwości graniczącej z przesadą. Kiedy jednak zaczęłam czytać książkę okazało się, że właśnie Katarzyna Dąbrowska "czytała" tę postać świetnie. Oto bowiem, to

"Książki, przez które zginiesz". Jan Szymański.

Wydana w Wydawnictwie Po Godzinach. Truskaw (2018). Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. Macie ochotę na książkę sensacyjną, kryminalną ale raczej sensacyjną, z archeologią w tle? Dodatkowo czy chcecie przenieść się na kartach książki do Meksyku i Gwatemali? Jeśli na powyższe pytania odpowiedzieliście dwukrotnie "tak" wielce prawdopodobne jest , że "Książki, przez które zginiesz" to lektura, po którą chętnie sięgniecie. Autor, z wykształcenia archeolog, postanowił umieścić akcję książki w dość, przyznajmy, egzotycznych krajobrazach. Oto bowiem bohaterowie książki spotkają się najpierw w Meksyku, to Paweł, archeolog, który ma pracować na wykopaliskach i Annie, australijska pilotka i obieżyświatka. A już w Gwatemali, kompletnie nie ze swojej winy, dołączy do tej pary Jorge. Awanturnik, włamywacz, erudyta samouk nade wszystko kochający książki. Annie i Paweł mający początkowo nadzieję na spokojne odwiedzenie ważnych stanowisk archeologicznych sz

"Droga Smoczych Źródeł". Janie Chang.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2018). Ebook. Przełożyła Alina Siewior-Kuś. Tytuł oryginalny Dragon Springs Road. Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. Po "Drogę Smoczych Źródeł" sięgnęłam chętnie bo interesuje mnie wiele, co z Chinami w tle a tu dodatkowo sama notatka brzmiała na tyle zachęcająco, że się skusiłam. I nie żałowałam. Akcja książki dzieje się w Szanghaju, we wczesnych latach początku ubiegłego wieku, do roku 1920. Akcja książki rozpoczyna się dramatycznym wydarzeniem w życiu kilkuletniej Jialing. Oto bowiem zostaje ona porzucona przez ukochaną matkę. Na początku oczywiście dziewczynka nie zdaje sobie z tego sprawy ale szybko okazuje się, że dziewczynka została na świecie sama. Sama bo jej sytuacja życiowa jest niełatwa już nie tylko dlatego, że matka z jakiegoś powodu opuściła dziewczynkę ale również dlatego , że Jialing jest "zazhong" czyli Euroazjatką. Pierwsze określenie, którym przez całe życie będą sło

"Ślepy archeolog". Marta Guzowska.

Wydana w Wydawnictwie Marginesy. Warszawa (2018). Ebook. Zostałam ostatnio, w innym miejscu, nieco "sprowokowana". Poniekąd i mnie ktoś wywołał do odpowiedzi pytając czy to możliwe, że tak się wszystko z nowości wydawanych podoba i że dlaczego blogerzy książkowi nigdy nic nie skrytykują a jeśli to rzadko.  Rozwinęła się dyskusja, w której padło wiele argumentów i wyjaśnień. Czasem od blogerów książkowych, częściej o ile pamiętam , od osób nie piszących blogów. No ale. Za większość blogerów książkowych się nie wypowiadam, wypowiadam się jedynie we własnym imieniu. A moja opinia jest taka. Otóż , biorąc się za książkę , nawet wybierając ją do recenzji, nie biorę wszystkiego "jak leci". Znam jednak mniej więcej swój własny gust książkowy i sięgam albo po sprawdzonych autorów, a i tu bywają skuchy jak z ostatnio u nas wydanym kryminałem Indridasona czy z rzadka , naprawdę z rzadka pójdę na lep promocji i skuszę się na coś co do mnie kompletnie nie przemawia (tomik wie

"Koniec i początek". Manula Kalicka.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2018). Wygrana w konkursie książka wraz z dedykacją a nie jedynie podpisem, Autorki, okazała się książka ogromnie dobrą. Właśnie takiej literatury szukam, takiej, która przenosi mnie w niezwykły świat. Z jego dobrymi ale i oczywiście, niekoniecznie dobrymi stronami. I bohaterowie, prawdziwi, wiarygodni, możliwi do zaistnienia. Część z nich zresztą istniała jak najbardziej a autorka wymyśliwszy dla nich nowe imiona i nazwiska stworzyła postaci, które wydają się być koło nas podczas całej lektury. Wzruszyła mnie ogromnie dedykacja autorki dla Jej Mamy. Sądzę, że ta książka po prostu musiała powstać. Tak to odczuwam. Dodatkowo też ogromnie podoba mi się bo też niezwykle pasuje do treści, okładka książki. Zaprojektowana przez panią Luizę Kosmólską wykorzystuje fotografię jak rozumiem obecnie w zbiorach Muzeum Powstania Warszawskiego a autorstwa Elisabeth Ansley. Trzy widziane przez nas tyłem idące przed siebie młode kobiety o różnym

Nieoczekiwanie...

...dla nas samych chyba przede wszystkim, zdecydowaliśmy się wykorzystać jeszcze jeden długo weekend i pojechać do naszego ulubionego miejsca na warmińskiej wsi. Tym razem były dodaktowe atrakcje bo zjechali też nasi przyjaciele z dziećmi, dodatkowo były i inne rodziny z dziećmi, więc było gwarno i bardzo przyjemnie. Ja cieszyłam się z czasu spędzonego z Jasiem i P. ale również właśnie z przyjaciółmi. W ciągu roku ciągle coś się dzieje, żyjemy w pośpiechu, bywa, że z różnych powodów spotkanie się odwołuje a tu udało się spędzić niemal cztery dni , niespieszne. Były wieczorne długie Polaków rozmowy, wspólne lody i wycieczka na wieżę reszelskiego zamku jak również spacer w reszelskim parku położonym pod zamkiem.  Cieszę się. Do tego, nie ukrywajmy, pogoda rozpieściła, było słonecznie i ciepło, można było zaszyć się w cieniu jabłonek na leżaku bądź jak niektórzy , uciąć sobie drzemkę na hamaku. Tak czy inaczej, miło spędziliśmy czas.  Nie czytałam niemal nic bo zwyczajowo na wakacja