"Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie". Katarzyna Gurnard.

Wydana w Wydawnictwie LIRA. Warszawa (2018).

Autorkę tego kryminału "znam" ze strony Pani Halinka , która to nieustająco mnie bawi i śmieszy a bawiłaby i śmieszyła zapewne jeszcze bardziej gdyby nie fakt, że jest tak bardzo prawdziwa. 
Słysząc, że autorka napisała kryminał zastrzygłam uchem. Na okładce książki widnieje informacja o autorce, że lubi ona książki Agathy Christie i Murakamiego więc tym bardziej chciałam poznać Jej debiut książkowy. 

Tytułowa pani Henryka faktycznie budzi skojarzenia z panną Marple znaną z kryminałów autorstwa Agathy Christie ale też szczęśliwie, nie jest jej wierną kopią. Łączy je to, że obie są samotne , nie mają dzieci . Jednak nie siedzą w domu, wychodzą do ludzi a co za tym idzie, czynią wiele przydatnych potem podczas prywatnego śledztwa, obserwacji. Pani Henryka dodatkowo ma poczucie humoru i wielbi kawę parzoną w tradycyjny sposób. Żadne tam ekspresy, żadne tam rozpuszczalne. Ma być kawa tak zwana "plujka" z dużą ilością cukru. 

Zrządzeniem losu pani Henryka otrzymuje spadek i stać ją na podróże . Jednak pora roku, w której decyduje się na wyjazd nie do końca sprzyja i w rezultacie pani Henryka decyduje się na pobyt w luksusowym i stylizowanym na angielską posiadłość hotelu o nazwie Yorkshire. Hotel w folderach reklamowych zapewnia wszelakie atrakcje dla ciała i ducha , nie wspomina, że może w nim dziać się coś więcej. A stanie się to podczas pobytu pani Henryki. I będzie to zbrodnia. Popełniona , że tak się wyrażę kolokwialnie, w dość ścisłym gronie. Kameralność zapewne tak doceniania przez osoby poszukujące spokoju i ciszy w miłym otoczeniu nie jest jednak atutem w tego typu sytuacji. 
Pani Henryka nie pozostaje bierna w sytuacji, która owszem, zaskoczyła ją ale jedynie początkowo. Nie ma czasu siedzieć i panikować, tu trzeba działać. Co też czyni starsza pani i rozpoczyna swoje własne śledztwo, nie kolidujące przecież z tym policyjnym. A samorodna śledcza ma przed sobą niewielkie grono potencjalnych morderców, z których nikt nie wydaje się zdolny do popełnienia tak okropnego czynu. A jednak, pozory najwyraźniej mylą. 

Książkę czytało mi się dobrze. Faktycznie, zgodnie z opisem na okładce, jest w niej sporo niewymuszonego poczucia humoru i taki właśnie Agathowo Christie'owo subtelny klimacik. Do tego miła bohaterka, która dla każdego znajdzie serce. Plus fragment nieco rodem ze wspomnianej wyżej przeze mnie strony Pani Halinka, czyli scena nadawania przesyłki w kurierskiej firmie :) Można się pośmiać i odnaleźć wspólną nutę. 

Autorka zapowiada kontynuację dalszej detektywistycznej działalności pani Henryki więc najwyraźniej po pierwszej pozytywnie rozwiązanej sprawie, starsza pani wyraźnie na więcej nabrała apetytu. 

Moja ocena to 4.5 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...