"Śmierć pięknych saren". Ota Pavel.

 Wydana w Wydawnictwie Stara Szkoła. Wołów (2021). Ebook. 

Przełożył Mirosław Śmigielski. 

Tytuł oryginalny Smrt krasnych srncu, Jak jsem potkal ryby.

Stara Szkoła zrobiła wielki prezent miłośnikom literatury dobrej, niebanalnej, pięknej po prostu i wznowiła "Śmierć pięknych saren" Oty Pavla. Nie ukrywam, o książce przez ostatnie wiele lat nasłuchałam się tyle dobrego, że gdy usłyszałam, że wydawnictwo ją wyda, wiedziałam, że chcę ją przeczytać.

A jest to książka specyficzna. Chory na chorobę psychiczną autor pisał ją w czasie gdy zdiagnozowano u niego chorobę i gdy gros czasu spędzał w szpitalach psychiatrycznych. A mimo tego powstała książka piękna, dobra i spokojna. Taka z gatunku, który kocham najbardziej a mianowicie , książka wspomnieniowa. Przypuszczam, że pisanie stało się czymś na kształt terapii dla autora, który w ten sposób chciał jakoś poradzić sobie z tym co na niego jakby nie było, spadło znienacka ale również aby przetrwało na zawsze to, co kiedyś stanowiło piękno jego życia i co pozwalało mu przetrwać. 

"Śmierć pięknych saren" opisuje wyrywki wspomnień narratora. Opowieści te są o jego rodzinie i osobach bliskich ale przede wszystkim skupiają się na tym, co Pavel kochał robić i co robił przez wielką część życia a mianowicie, łowił ryby. Te ryby czy raczej ich łowienie to oczywiście nie tylko sama czynność ale i wszystkie te okoliczności z działaniem tym powiązane. Organizowanie wyprawy, zbieranie znajomych lub członków rodziny (albowiem rodzina Pavel łowiła rodzinnie, można tak powiedzieć). 

W tych wspomnieniach nie brakuje też opowieści o dzieciństwie autora przypadającym na czas IIWŚ a mimo to jest to opisane nie w dramatyczny sposób. W ogóle "Śmierć pięknych saren" to ogromna dawka czułych, dobrych wspomnień, naznaczonych ciepłą nostalgią a nie martyrologicznym wywlekaniem swojego bólu. Czy na taki wybór stylu mogła mieć wpływ ciężka choroba Oty Pavla? Sądzę, że jak najbardziej tak. W chwilach dramatycznych porządkujemy własne odczucia i wspomnienia. Być może czasem jawią się one nam jako lepsze niż miało to faktycznie miejsce w przeszłości ale czyż nie jest to właśnie to, co wielokrotnie może ratować nas od zapaści ?

Pisząc na temat książek autorów czeskich podkreślałam wielokrotnie, że czeską literaturę lubię ogromnie za jej umiejętność pisania o człowieku i skupianiu się na człowieku w jakiś niezwykle mądry i nienachalny sposób. Nie inaczej jest w tej książce złożonej tak naprawdę z dwóch książek gdyż u nas wydaje się we wspólnym tomie "Śmierć pięknych saren" i "Jak spotkałem się z rybami". Opowiadania nie są długie ale jednocześnie każde z nich ma w sobie jakąś opowieść, mniej lub bardziej zabawną, ciekawą, wzruszającą. Mnie wzruszyło opowiadanie o tym jak ojciec narratora naszykował dla niego specjalnego węgorza. Był to, śmiem powiedzieć, najważniejszy węgorz w życiu Oty Pavla. 
Są tu opowieści do wzruszenia się jak ta o uszykowanym dla syna przez ojca węgorzu ale również powodujące salwy śmiechu jak ta o przewozie karpia spojonego alkoholem na tylnej kanapie auta. 

Czy opowieści, sięganie do wspomnień stać się może terapią w leczeniu choroby psychicznej? Nie znam się na teorii, podejrzewam jednak, że w tym przypadku z pewnością było to ogromną jej częścią. 

Jeśli cenicie sobie literaturę spokojną, piękną, podkreślającą to co najważniejsze w życiu, powinniście jeśli nie znacie tej książki, koniecznie po nią sięgnąć. 

I na koniec, cytaty, którymi chcę się z Wami podzielić:

"(...) Ciekawe było to, że wiele rzeczy z mojego życia zniknęło, ale ryby w nim pozostały".

"(...) Łowienie ryb to przede wszystkim wolność. "

"(...) To wędkarstwo nauczyło mnie cierpliwości, a wspomnienia pomagały mi żyć". 

Moja ocena tej pięknej, dobrej książki to 6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...