"Zamęt". Vincent V. Severski.

Wydana w Wydawnictwie Czarna Owca. Warszawa (2018). Ebook.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

Vincent V. Severski jest jednym z ulubionych autorów P.. W domu mamy poprzednie książki autora ale do tej pory jakoś się za nie nie wzięłam. Mając możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego stwierdziłam, że tak, że bardzo chętnie (mam też powód trochę osobisty, o tym później).

"Zamęt" to kolejna książka sensacyjna i cóż, nie będę się bała tego określenia, szpiegowska. Czyli , przystępując do lektury, wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać. Muszę powiedzieć, że ogromnie podoba mi się zarówno sam tytuł książki jak i pasująca do tytułu i co ważniejsze, treści książki okładka. Została ona zaprojektowana przez panią Krystynę Pieńkos. Oddaje to, o czym będzie się czytać w książce, nie powiela stereotypów. Już ona sama przyciągnęła wcześniej moją uwagę gdy rozmawiałam z P. o tym, że ma ukazać się w kwietniu (bodajże osiemnastego) najnowsza książka jednego z jego ulubionych autorów.

Jak to w bardzo dobrej książce sensacyjnej powinno mieć miejsce, akcja książki rozwija się dynamicznie. Pomimo, że bohaterowie posługują się głównie szarymi komórkami, nie siedzą jednak w fotelach sącząc alkohol a działają. Te działania są dynamiczne i akcja często zmienia się jak w kalejdoskopie. To dobrze, nie ma nic gorszego niż książka sensacyjna, której akcja wlecze się czy niepotrzebnie rozdrabnia na szczegóły. Tu szczegółów jest owszem , również sporo ale mam wrażenie, że nie ma niepotrzebnego ich natłoku. Niemniej jednak, ha, przygotowałam się jak prawie :P szpieg i oto co prawda nie miałam czarnego notesu jak Roman Leski, jeden z głównych bohaterów, ale czerwony notes, w którym podczas lektury czyniłam niezbędne notatki. W pewnym momencie czułam się po trochu jakbym wraz z Sekcją brała udział w ich zadaniu. Ale do rzeczy.

Akcja książki rozpoczyna się w chwili gdy w jednym z pakistańskich hoteli, raczej luksusowym niż typu "hostel" dochodzi do ataku terrorystycznego. Ginie wiele osób a czterech gości zostaje porwanych. Są to Anglik, Japończyk, Niemiec i Polak, Henryk Olewski. Atak przeprowadziła grupa pod dowództwem niejakiego Tygrysa, poszukiwanego w Pakistanie terrorysty.

W Polsce rozpoczyna się gorączkowe działanie mające pomóc w wyswobodzeniu polskiego inżyniera, szybko jednak możemy się przekonać , że służby i ministerstwo MSZ są raczej przekonane, że nic dobrego się nie zdarzy i że Polak raczej poniesie tam okrutnie zadaną mu śmierć.

I pewnie tak by się to wszystko skończyło, gdyby nie fakt, że do akcji włącza się Sekcja.

W Agencji Wywiadu pracuje pułkownik Roman Leski, dowodzący Sekcją. Jest to grupa licząca sobie wraz z Leskim pięć osób. Monika Arent, Dimitrios Calderon, nazywany przez pozostałych Dimą, Ela i Witek. Ta piątka to sekcja powołana w 1991 roku,  która działa wtedy gdy zawiodą wszystkie inne , legalne metody. Cóż, powiedzmy sobie szczerze, nie wszystkie użyte przez Sekcję metody są zgodne z prawem.

Jak pisałam, akcja książki dzieje się właściwie zgodnie z jej tytułem. Przez większość czasu odczuwamy wielki zamęt. W którym wydaje się, że wszyscy są zagubieni. Agencja wywiadu, premier, ministerstwo. Z czasem jednak powoli zaczyna się nam wyłaniać obraz prawdy, której dowiemy się na końcu. Aby jednak do tego doszło będziemy wraz z bohaterami w Pakistanie, Warszawie, Kapsztadzie, Atenach, Moskwie. Silna i zwarta Sekcja powoli ale skutecznie będzie dowiadywała się wciąż nowych szczegółów. A działanie grupy z całych sił będą utrudniali im tajemniczy przeciwnicy. Wysłani w niekoniecznie pokojowych zamiarach i w celu wyeliminowania członków Sekcji.
Do tego wszystkiego zaczną się ujawniać (oczywiście widoczne nie dla wszystkich) rozgrywki wewnętrzne w samej agencji i na wyższych szczeblach władzy. Mam nadzieję (naiwna?), że tak to nie wygląda w rzeczywistości ale...

Co mi się podobało? To, że akcja książki działa się szybko, że zmieniała się jak w kalejdoskopie, że wraz z pracownikami Sekcji nie wiedziałam kto jest wrogiem a kogo można uznać jeśli nie za przyjaciela to przynajmniej nie traktować jako wroga. To, że idealnie pokazano to prace analityczne i wywiadowcze wywiadowców.  Severski jest byłym pracownikiem wywiadu tak więc to o czym pisze, zna z autopsji i nie sposób znaleźć tu coś co wynika z wyobraźni autora. To dobrze bo ta wiedza i doświadczenia autora tylko uwiarygodnia treść książki. Życie i praca w wywiadzie to częste balansowanie na granicy życia i śmierci, niepewność o to komu można zaufać a komu nie. Jedynie w podkoloryzowanych filmach życie agenta wywiadu to niekończące się sączenie drinków z palemką w miłych okolicznościach przyrody. W rzeczywistości to praca umysłowa jak również niebezpieczne działania "w terenie".

Moje pierwsze spotkanie z prozą Vincenta V. Severskiego uważam za bardzo udane. I myślę, że sięgnę po wcześniejsze książki autora.

Na koniec, powód osobisty, o którym chcę napisać (nie wpłynął on na moją ocenę książki ale nie ukrywam, że był powodem, dla którego również sięgnęłam po możliwość przeczytania książki przed jej premierą). Otóż, kiedy w początku grudnia w przedszkolu Jasia organizowano kiermasz charytatywny, Autor zgodził się przeznaczyć na aukcję charytatywną aż dwa egzemplarze swoich książek. Nie tylko jednak zgodził się oddać dwa egzemplarze bo to nie jest niczym nadzwyczajnym. Mnie ujęło, że zainteresował się zarówno samą imprezą jak i fundacją, która wspierała w tym roku nasz kiermasz. Ale przede wszystkim ujął mnie tym jaką w obu książkach napisał dedykację. Nie po prostu autograf, machnięty na kolanie, nie, serdeczną i długą dedykację. Skąd o tym wiem ? Ano stąd, że jedną z książek wylicytował mój Mąż. Autor nie musi mi opowiadać szczegółowo swojego życia, na stronie autorskiej nie muszę wiedzieć, co robi, z kim się przyjaźni i książki jakich innych autorów poleca. Natomiast fajnie jest kiedy autor potrafi pokazać, że blichtr sławy i popularności a tak o sobie na pewno może powiedzieć Severski, nie przyćmiewa w nim zwykłych, dobrych uczuć i reakcji.

Moja ocena książki to 5.5 / 6 . (Te 5.5 to , przyczepię się, a co? za to, że czytając książkę miałam wrażenie, że Warszawa to parę ulic w centrum i Kabaty i chociaż jest to od wielu lat moja "lokalna ojczyzna" to to mnie trochę, przyznaję, rozbawiło ).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...