"Bieguni". Olga Tokarczuk.
Wydana w Wydawnictwie Literackim. Kraków (2007). Ebook.
Niełatwo jest pisać o książce, która dosłownie chwilę temu została nagrodzona. Przypominam jedynie z kronikarskiego obowiązku, że Olga Tokarczuk wraz z przekładającą na język angielski tłumaczką Jennifer Croft zostały uhonorowane nagrodą The Man Booker Prize.
To tego typu książka, która według mnie oczywiście, albo się spodoba albo się nie spodoba. Według mnie nie jest w stanie wywołać emocji letnich, raczej te skrajne. Mnie się spodobała. Ale ponieważ szczęśliwie napisano o niej przede mną wiele, wiele słów i rozłożono ją na czynniki pierwsze, ja mogę skupić się na jedynie własnych subiektywnych z nią związanych odczuciach.
Książka składa się z wielu, kilkudziesięciu rozdziałów. Rozdziały te dotyczą podróży, rozmaitych jej odmian i aspektów. Dlatego też bardzo podoba mi się zaproponowany przez tłumaczkę tytuł anglojęzyczny czyli "Flights".
Podróże te to zarówno osobiste podróże samej autorki jak i podróże innych, spojrzenie na nie. Podróże współczesne, i dawno odbywane pielgrzymki. Podróże zarówno autorki jak i postaci znanych z kart historii (siostry Chopina z sercem muzyka do Polski). Skoro już o tym mowa, w książce tej ważnym motywem i elementem są anatomiczne preparaty różnych części ludzkiego ciała. Wraca ten motyw nieustająco i powtarza się wraz z nie tylko opisem samych preparatów ale i miejsc, w których się znajdowały. Przyznam się szczerze, że po lekturze obawiam się, że owe preparaty śnić mi się będą nocami.
Bardzo bym nie chciała wymyślać nowych teorii na temat tego o czym jest ta książka. Dla mnie była jak już wspomniałam, książką o podróżach i ich aspektach , znaczeniach. Podróżach fizycznych i podróżach w głąb samego siebie. Podróżach ku drugiemu człowiekowi i aby poznać drugiego człowieka. Rozdziały są dość krótkie, ot czasem miałam wrażenie plastyczności opisu niemal jak ze zdjęcia czy slajdu wyświetlanego któregoś jesiennego wieczoru na pokrytym białym płótnem ekranie.
Olga Tokarczuk porusza w tej książce tak wiele spraw, nadmienia o tylu wydarzeniach czy historiach, że wydaje się, że wychodzi z tego niezły słowny tygiel. Ale pomimo tego odczucia, wszystko tu składa się w całość. Podróże samolotem i nowoczesne hale odlotów. Poznawanie podczas tych tras ludzi, z którymi nigdy się więcej nie zobaczymy.
Wreszcie podróże, które jak w przypadku jednego z bohaterów, zaczynają się na jednej z chorwackich wysp aby swój finał znaleźć dopiero w Polsce.
Autorka przygląda się procesowi podróży zarówno metaforycznie jak i zupełnie fizycznie i tak oto pisze, cytuję, "(...) - w drodze ludzie zmuszeni są być razem, cieleśnie, blisko siebie, jakby celem podróży był inny podróżny".
Swoich bohaterów Tokarczuk opisuje bardzo z boku, co dodaje im wiarygodności. Dla mnie poruszające są dwie historie, podróż Kunickiego i jego rodziny, która zmieniła ich życie raz na zawsze jak również podróż Annuszki, rosyjskiej matki chorego od urodzenia syna, która przez chwilę odbywa podróż w tak innym wymiarze, niż te dotąd jej znane i dzięki temu nagle doznaje czegoś na kształt oświecenia pokazującego kobiecie jak mogłoby, w jakimś "innym życiu, innym czasie" wyglądać życie jej syna.
Są też wśród rozdziałów te mogące ujść za błahe i o niczym a mnie rozbawiające jak chociażby ten o znikającym kluczu pokoju numer 9.
"Bieguni" to wreszcie ogromna lekcja uważności i dbania o zauważanie szczegółów. Szczegółów życia, szczegółów naszych podróży.
To wreszcie źródło , przebogate wręcz w interesujące spostrzeżenia i cytaty, które każdy zapewne inne sobie wynotować może. Mnie zainteresowała teoria czyszczenia map i wymazywania miejsc z map, w których to miejscach zdarzyło się komuś coś niemiłego. Ciekawe jest też jedno z końcowych spostrzeżeń o tym, że w podróży osoby czyniące notatki w swoich podróżnych notesach mogą wzajemnie się zapisywać w danej chwili i jak twierdzi autorka, cytuję "(...) Będziemy się zapisywać, to najbezpieczniejszy sposób komunikacji, będziemy się wzajemnie zamieniać na litery i inicjały i uwieczniać na kartkach papieru, (...)." Wreszcie cytat , który podała już wcześniej we wpisie o nagrodzie Bookera jedna z odwiedzających mnie na blogu osób czyli, cytuję "(...) Wyjść z własnego życia, a potem bezpiecznie wrócić".
Nie jestem pewna czy potrafię coś więcej i czy w ogóle w miarę sensownego o tej książce więcej napisać. Według mnie, kto nie czytał, ma przed sobą sporą podróż w literackie doznania. Podróż do świata, w który zaprasza go autorka.
Moja ocena to 5.5 / 6.
Niełatwo jest pisać o książce, która dosłownie chwilę temu została nagrodzona. Przypominam jedynie z kronikarskiego obowiązku, że Olga Tokarczuk wraz z przekładającą na język angielski tłumaczką Jennifer Croft zostały uhonorowane nagrodą The Man Booker Prize.
To tego typu książka, która według mnie oczywiście, albo się spodoba albo się nie spodoba. Według mnie nie jest w stanie wywołać emocji letnich, raczej te skrajne. Mnie się spodobała. Ale ponieważ szczęśliwie napisano o niej przede mną wiele, wiele słów i rozłożono ją na czynniki pierwsze, ja mogę skupić się na jedynie własnych subiektywnych z nią związanych odczuciach.
Książka składa się z wielu, kilkudziesięciu rozdziałów. Rozdziały te dotyczą podróży, rozmaitych jej odmian i aspektów. Dlatego też bardzo podoba mi się zaproponowany przez tłumaczkę tytuł anglojęzyczny czyli "Flights".
Podróże te to zarówno osobiste podróże samej autorki jak i podróże innych, spojrzenie na nie. Podróże współczesne, i dawno odbywane pielgrzymki. Podróże zarówno autorki jak i postaci znanych z kart historii (siostry Chopina z sercem muzyka do Polski). Skoro już o tym mowa, w książce tej ważnym motywem i elementem są anatomiczne preparaty różnych części ludzkiego ciała. Wraca ten motyw nieustająco i powtarza się wraz z nie tylko opisem samych preparatów ale i miejsc, w których się znajdowały. Przyznam się szczerze, że po lekturze obawiam się, że owe preparaty śnić mi się będą nocami.
Bardzo bym nie chciała wymyślać nowych teorii na temat tego o czym jest ta książka. Dla mnie była jak już wspomniałam, książką o podróżach i ich aspektach , znaczeniach. Podróżach fizycznych i podróżach w głąb samego siebie. Podróżach ku drugiemu człowiekowi i aby poznać drugiego człowieka. Rozdziały są dość krótkie, ot czasem miałam wrażenie plastyczności opisu niemal jak ze zdjęcia czy slajdu wyświetlanego któregoś jesiennego wieczoru na pokrytym białym płótnem ekranie.
Olga Tokarczuk porusza w tej książce tak wiele spraw, nadmienia o tylu wydarzeniach czy historiach, że wydaje się, że wychodzi z tego niezły słowny tygiel. Ale pomimo tego odczucia, wszystko tu składa się w całość. Podróże samolotem i nowoczesne hale odlotów. Poznawanie podczas tych tras ludzi, z którymi nigdy się więcej nie zobaczymy.
Wreszcie podróże, które jak w przypadku jednego z bohaterów, zaczynają się na jednej z chorwackich wysp aby swój finał znaleźć dopiero w Polsce.
Autorka przygląda się procesowi podróży zarówno metaforycznie jak i zupełnie fizycznie i tak oto pisze, cytuję, "(...) - w drodze ludzie zmuszeni są być razem, cieleśnie, blisko siebie, jakby celem podróży był inny podróżny".
Swoich bohaterów Tokarczuk opisuje bardzo z boku, co dodaje im wiarygodności. Dla mnie poruszające są dwie historie, podróż Kunickiego i jego rodziny, która zmieniła ich życie raz na zawsze jak również podróż Annuszki, rosyjskiej matki chorego od urodzenia syna, która przez chwilę odbywa podróż w tak innym wymiarze, niż te dotąd jej znane i dzięki temu nagle doznaje czegoś na kształt oświecenia pokazującego kobiecie jak mogłoby, w jakimś "innym życiu, innym czasie" wyglądać życie jej syna.
Są też wśród rozdziałów te mogące ujść za błahe i o niczym a mnie rozbawiające jak chociażby ten o znikającym kluczu pokoju numer 9.
"Bieguni" to wreszcie ogromna lekcja uważności i dbania o zauważanie szczegółów. Szczegółów życia, szczegółów naszych podróży.
To wreszcie źródło , przebogate wręcz w interesujące spostrzeżenia i cytaty, które każdy zapewne inne sobie wynotować może. Mnie zainteresowała teoria czyszczenia map i wymazywania miejsc z map, w których to miejscach zdarzyło się komuś coś niemiłego. Ciekawe jest też jedno z końcowych spostrzeżeń o tym, że w podróży osoby czyniące notatki w swoich podróżnych notesach mogą wzajemnie się zapisywać w danej chwili i jak twierdzi autorka, cytuję "(...) Będziemy się zapisywać, to najbezpieczniejszy sposób komunikacji, będziemy się wzajemnie zamieniać na litery i inicjały i uwieczniać na kartkach papieru, (...)." Wreszcie cytat , który podała już wcześniej we wpisie o nagrodzie Bookera jedna z odwiedzających mnie na blogu osób czyli, cytuję "(...) Wyjść z własnego życia, a potem bezpiecznie wrócić".
Nie jestem pewna czy potrafię coś więcej i czy w ogóle w miarę sensownego o tej książce więcej napisać. Według mnie, kto nie czytał, ma przed sobą sporą podróż w literackie doznania. Podróż do świata, w który zaprasza go autorka.
Moja ocena to 5.5 / 6.
Komentarze
Prześlij komentarz