Czy umiesz się promować?

Tak mogłabym zatytułować dzisiejszy wpis. Nie ukrywam, ze pojawił się on niejako po przeczytaniu pewnego stwierdzenia w innym miejscu (nie chcę pisać za wiele bo wiem jak to jest, chce się dobrze a można komuś zaszkodzić). I zaczęłam myśleć jak to jest z tym promowaniem siebie. W różnych aspektach. Kiedy jesteś kimś, kto pisze na przykład (a nie promowaniem się jako matka roku czy idealna przyjaciółka :P). Pisze się jako autor, autorka lub prowadzi jakieś miejsce w sieci , gdzie słowo się liczy. Czyli na przykład blog, książkowy jak ja na przykład. Już wiem,że w tym medialnym wyścigu zostałam daleko za linią startu. Kiedy inni szykowali kopyta do biegu, ja najwyraźniej sprawdzałam tekst czy nie zawiera zbyt wielu błędów. Tak czy inaczej, w blogosferze istnieje mój blog już długo, w tym roku "stuknie" czternaście lat ale z pewnością nie mogę nazwać go blogiem najbardziej popularnym. Co nie oznacza, że nie cieszę się z każdego, podkreślam, każdego komentarza (nie dopuszczam jedynie tych komentarzy moderując, które są komentarzami mającymi reklamować usługi sprzedaży itd, szczęśliwie nie muszę). I wychodzi na to, że prowadząc blog prowadzę go faktycznie dla siebie i grona znajomych. Nie poznałam tajnik samopromocji, trochę pewnie to moja wina, bo nie wstawiam zdjęć, nie organizuję konkursów, po prostu piszę co mi w duszy gra po lekturze. Są wydawnictwa, którym to nie przeszkadza i tym jestem wdzięczna za chęć współpracy, są autorzy, którzy chcą abym czytała ich teksty bo to co piszę jest dla nich ważne i to mnie wzrusza bardzo. Tak to już jest i tyle. Ale. Ale. Mnie nikt nie wydaje ( w sensie, moich tekstów nie wydaje :P ) , ja z pisania nie zarabiam na życie. A autorzy owszem. Wiem, że pewnie nie wszyscy i większość z nich ma zawód wiodący a na życie z pisania mogą sobie pozwolić jedynie nieliczni. Ale to oznacza, że spora część autorek i autorów starając się zarobić na swoich książkach ma zgryz. Bo nie są zbyt promowani przez wydawnictwa. Ja oczywiście rozumiem aspekt finansowy całego przedsięwzięcia i rozumiem jak najbardziej mechanizm, czyli promujemy i polecamy jako wydawca to, co wiemy, że ma szanse się sprzedać i na czym zarobimy. Absolutnie nie oczekuję od kogokolwiek działalności charytatywnej (rozumiem, że wydawca ma czynsz do opłacenia i finanse dotyczące samej działalności gospodarczej a również po prostu chce też z tego czym się zajmuje wyżyć). Mówię tu o innym mechanizmie, który zauważyłam sama dawno już temu ale dzisiaj pewne słowa jakoś dały impuls do tego wpisu i ot co.
A jest to taki wpis, że mam ochotę o coś Was poprosić. Podajmy sobie nazwiska autorów (skupmy się dzisiaj na autorach polskich), których książki bardzo nam się podobają, które lubimy a które, jak się nam wydaje, nie są dość promowane. Już parę razy pisałam o kilku autorkach w tym kontekście, że według mnie piszą bardzo dobre książki, w swoich gatunkach literackich, którymi się zajmują , a wydaje mi się, że nie dość się je promuje. Ponieważ rozumiem, że autorka czy autor pisząc chcą nie tylko zarobić ale trafić do drugiego człowieka swoim słowem a przede wszystkim poczuć, że z drugiej strony jest autor, więc mogę zrozumieć poczucie rozgoryczenia jakie może towarzyszyć w chwili, gdy nie ma się wrażenia, że ktoś jest w stanie znaleźć naszą książkę w księgarni. I nie chodzi tu o książki wydane kilka lat wstecz ale całkiem jeszcze nowości. Ja wiem wiem, książka podobno teraz "żyje" trzy miesiące czy coś koło tego ale jako czytelniczka nie muszę mieć w sobie zgody na taką sytuację . I faktycznie jej nie mam. 
Długi wstęp (ale nie Bronisław, jak w Kubusiu Puchatku) ale uważam, że potrzebny bo chcę abyście zrozumieli o co mi z kolei chodzi. Nie o narzekanie , że nie promują, a o polecenie sobie i innym nazwisk autorek i autorów, co do których mamy wrażenie (może mylne, na pewno subiektywne, więc nasze własne), że nie są polecane, nie są często zauważane. I że szkoda aby inni czytelnicy, zwłaszcza ci, co do których gustu czytelniczego jesteśmy pewni, że jest zbliżony do naszego, nie poznali książek tych autorów. Bądź w chwili gdy się wahają czy po książkę danej autorki sięgnąć, przestali się wahać. 
Zebrałam "na gorąco" kilka nazwisk autorek i autorów, których książki ja lubię czytać. Będę bardzo Wam wdzięczna jeśli w komentarzach do tego wpisu napiszecie swoje typy, nazwiska autorów, których uważacie, że warto czytać ich książki. Wybór dotyczy głównie literatury obyczajowej (w moim przypadku chociaż jest i autor wspaniale napisanych biografii ale Wy możecie pisać o poetach i poetkach , co Wam w duszy czytelniczej gra). I naprawdę, proszę pamiętać o tym, że jest to MOJE SUBIEKTYWNE wrażenie, odczucie. Nikt z wymienionych autorów nie skarżył mi się (jakby co, służę uchem bądź ramieniem do wypłakania się i ulania emocji bo uważam, że trzeba z siebie wyrzucić to, co uwiera). Niektórzy mają za sobą już sporo napisanych książek, inni debiutowali. Nie ma reguł w tym wpisie, liczą się jedynie nasze odczucia. Mam nadzieję, że wpis ten nie stanie się przyczynkiem do jakichś niesnasków a jedynie do możliwości zaproponowania sobie nazwisk autorów, po których książki z jakichś powodów do tej pory nie sięgnęliśmy. Sama jestem ciekawa Waszych propozycji. 
Starałam się wypisać nazwiska w porządku alfabetycznym ale mogłam się gdzieś pomylić, nieważne, ważne, że kolejność znaczy li i jedynie porządek w alfabecie a nie większe bądź mniejsze upodobanie do książek danej autorki czy autora.
Joanna Bator, Alina Białowąs, Grażyna Jeromin-Gałuszka, Hubert Fryc, Wioletta Grzegorzewska, Anna Karpińska, Magdalena Kawka, Magdalena Knedler, Agata Kołakowska, Jolanta Kosowska, Katarzyna Misiołek, Ewa Nowak, Iwona Poczopko, Joanna Szarańska, Iwona Walczak, Małgorzata Warda, Mariusz Urbanek. 
Popromuję też własny blog :) Przypominam, że możecie polubić stronę mojego blogu na Fb, wystarczy poszukać w wyszukiwarce fejsa Chiara76 i "wyskoczy" blog. Fota mnie czytającej w otoczeniu warmińskiej wsi sielskiej w zdjęciu profilowym to dodatkowy bonusik do polubienia strony, czyż nie? :P

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...