"W cieniu paproci". Anika Stelmasik.

Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2018). Ebook.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

Lubię czytać debiuty. Dlaczego? Bo debiut literacki jest jedną wielką niewiadomą. Jak to dzisiaj do kogoś napisałam, trochę jest z nim tak, że nie do końca wiadomo co się z niego wykluje. Bywa, że robaczek ale bywa, że barwny motyl.
"W cieniu paproci" zainteresowała mnie w chwili gdy przeczytałam o niej pierwsze wzmianki. Nie ukrywam, że oryginalne imię autorki przykuło moją uwagę do opisu. Początkowo pomyślałam, że będzie to kolejna książka obyczajowa (do książek obyczajowych jak Wiecie, nic a nic nie mam, chętnie je czytuję) , ot, a tu przyjemna niespodzianka. Owszem, jest to książka obyczajowa, ale z ciekawymi bohaterami i interesującymi problemami, które opisuje. I pomimo, że nie opisuje jakichś niezwykle oryginalnych wydarzeń, to mnie zainteresowała, wciągnęła w swój świat, sprawiła, że "kibicowałam" jej bohaterom.

Ładna okładka książki projektu pani Joanny Wasilewskiej wprowadza nas w treść książki. Jej akcja bowiem dzieje się głównie w kamienicy i w mieście, w którym mieszkają bohaterowie. Adam to niepełnosprawny artysta. Kiedyś pełen werwy, mieszkający również poza granicami Polski, po wypadku trafił na wózek inwalidzki by wieść życie samotnika w jednej z kamienic. Tam na najwyższym piętrze, odcięty od ludzi ( z wyjątkiem miłego listonosza, pana Wacława, który jest jego jedynym łącznikiem ze światem) maluje obrazy. Obserwuje z wysokości swoje podwórko, mieszkańców , w tym kobietę mieszkającą naprzeciwko niego. Adam jej nie zna ale my będziemy o niej czytali. Maria, bo takie nosi imię, to pięćdziesięcioletnia kobieta. Mieszka z mamą i rozpamiętuje dawną miłość do Jana. Mimo, że mieszka z matką, czuje się samotna. Mimo, że się nie znają, Adama i Marię łączy poczucie odizolowania się od ludzi, samotności na swój sposób. Maria przynajmniej wychodzi do ludzi gdyż pracuje w domu opieki ale po pracy wraca do domu i można powiedzieć, że jej życie jest monotonne.

Adam sądzi, że jego życie również będzie polegało na malowaniu dla siebie, malowaniu chałtur na zakupy (w tym sporych ilości alkoholu) i użalaniu się nad swoim losem. Do dnia gdy do jego mieszkania trafia niezwykle miła i aktywna dla ekologii Niki. Niki przychodzi do Adama w sprawie ekologicznych żarówek a udaje jej się nadkruszyć skorupę , którą się otoczył i zostaje jego znajomą. Nie ma to żadnego podtekstu, ot, samotny mężczyzna, który tak naprawdę łaknie kontaktu z drugim człowiekiem i fajna młoda osoba, która zresztą nawiedzać będzie Adama zarówno z przyjaciółmi ze szkoły jak i z młodszą siostrą Kasią.

W życiu Marii również zdarzy się coś, co sprawi, że uda się jej ruszyć do ludzi. Tytułowa paproć to roślina należąca do Marii, którą to rośliną kobieta opiekuje się z niezwykłą czułością. Ale czy uda się jej jeszcze znaleźć kogoś, kto zaopiekuje się nią samą? Nie jest w końcu na końcu drogi życia a raczej w jego połowie a poza tym, co ważne, w każdym wieku człowiek potrzebuje i zasługuje na uczucie, na bycie z innymi ludźmi.

"W cieniu paproci" to jak pisałam książka obyczajowa ale poruszająca ważne tematy, takie jak niepełnosprawność i wynikające z tego sytuacje, alkoholizm, samotność, przemoc wobec słabszych, nałożenie na kogoś młodego wielkiej odpowiedzialności, straty różnego rodzaju, w tym te najważniejsze. To wreszcie opowieść o tym jak łatwo jest zamknąć się w sobie niczym w skorupie żółwia i potraktować siebie samego najokrutniej gdyż uniemożliwiając sobie życie wśród innych, z miłością, przyjaźnią, wszystkim tym , co ważne i co sprawia, że chce się żyć. Również, co nie bez znaczenia, to przypomnienie o tym, że człowiek do miłości ma prawo również będąc osobą starszą, o czym przekonują Marię, pracującą w domu opieki dla osób starszych, właśnie jej podopieczni.

"Człowiek jest stworzony po to, by się sobą dzielić, i w tym jest sens". To zdanie pojawia się w tej książce i ja się z nim całkowicie zgadzam.

Jeśli więc mam sobie życzyć debiutów, to właśnie takich, czyli ciekawych, dojrzałych, ważnych ale nie przekombinowanych. Takich akurat. Opowiadających historie możliwe do zaistnienia, z bohaterami, z którymi albo możemy się przynajmniej w części utożsamić bądź znamy tego typu osoby w naszym otoczeniu. Mnie podobały się postaci drugoplanowe, jak pan Wacław, listonosz, wspierający Adama jak i kochający wciąż tak samo swoją żonę. Ale właściwie każdy z bohaterów jest interesujący.

Moja ocena to 5 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...