"Deszczowe ptaki". Clarissa Goenawan.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2018). Ebook.
Data premiery 11.10.2018. 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

Od razu daję znać, miłośnicy prozy Haruki Murakamiego będą zadowoleni , ci, którzy nie przepadają za jego książkami, mogą grymasić. Jako, że ja należę do miłośników prozy tegoż, absolutnie nie narzekałam na to, że podczas lektury proza Muramakiego przychodziła mi do głowy. Tak delikatnie ale jednak odnosiłam wrażenie, że styl jest faktycznie inspirowany jego książkami. Ciekawe czy wszyscy będą mieli takie odczucia.

Akcja książki rozpoczyna się w chwili gdy dwudziestoczteoletni Ren Ishida załatwia sprawy pogrzebowe swojej starszej o dziewięć lat siostry Keiko. Keiko niemal dekadę temu wyniosła się do Akakawy,. W porównaniu z Tokio to prawdziwa prowincja. Keiko uczyła tam angielskiego w szkole przygotowawczej. Ren przybywa do miasteczka aby załatwić sprawy pogrzebowe ale zostaje na dłużej. Chce wyjaśnić to, dlaczego jego ukochana starsza siostra została zamordowana w ciemnej uliczce i zostawiona konająca w deszczu. Jako, że chłopak skończył podobne do siostry studia, podejmuje się nawet tej samej pracy co zmarła tragicznie siostra. Poznaje miejscowych, załatwia sobie miejsce zamieszkania na te kilka miesięcy, które postanowił spędzić w Akakawie ale przede wszystkim powoli odkrywa tajemnice zarówno swojej własnej rodziny jak i innych ludzi.

"Deszczowe ptaki" to książka z powolnie dziejącą się akcją. Ten spokojny rytm a nie jakaś dynamika wyznacza kolejne dni i tygodnie jakie Ren Ishida spędza w małej mieścinie. Nie ma tu wielkich i spektakularnych wydarzeń. Ren wspomina przeszłość z ukochaną siostrą spędzoną w dość dziwnej rodzinie. Wspomina też własną młodość i przygląda się nieco własnym związkom. 

Co jest podobnego do prozy Murakamiego, o czym wspomniałam na samym początku? To, że właśnie nie dzieje się nic specjalnego, poznajemy jakieś wycinki z życia bohatera, fragmenty jego wspomnień. Niektóre łączą się z teraźniejszością, inne wydarzenia są przywołane jedynie po to aby wywołać jakiś konkretny stan emocjonalny narratora. Ren jest dość wrażliwy ale też konkretny i za cel stawia sobie dojście do prawdy. Co skrywała przed nim Keiko i dlaczego pomimo tego jakim darzył ją uczuciem, nie czuła się na tyle swobodnie aby móc mu powiedzieć najskrytsze tajemnice? Dlaczego pomimo tego, że kiedyś byli sobie tacy bliscy ich relacje jednak się zmieniły?

To również opowieść o żałobie, o dochodzeniu do siebie po śmierci najbliższej osoby. O tym co się czuje w takich chwilach, o tym, czego się żałuje bądź o tym towarzyszącym przejmującym uczuciu towarzyszącym żałobie, czyli świadomości tego, że nigdy się już z kimś, kto zmarł nie zobaczymy, nie porozmawiamy, nie pośmiejemy razem, nie powspominamy niczego. 

Clarissa Goenawan posługuje się wykreowanymi postaciami jak panna Seven Stars jak nazywa ją bohater aby niektóre uczucia i emocje rozłożyć na więcej niż jedną osobę, jaką jest postać Rena Ishidy.  Podążanie śladami siostry, poznawanie osób, które ona znała, to droga Rena na dowiedzenie się co tak naprawdę stało się w życiu jego siostry jak i jego samego.
Parę miesięcy spędzonych w Akakawie i to, czego dowie się Ren, pozwoli mu ruszyć naprzód ze stagnacji, w jaką popadł i zrozumieć co tak naprawdę jest istotne w jego życiu.

Debiut singapurskiej autorki, osadzony w Japonii to żaden kryminał, jak jest w zapowiedziach. Jest to za to bardzo dobrze napisana opowieść o kimś, kto musi sobie poradzić z nagłą stratą i pustką, która pojawiła się w jego życiu. I bardzo Wam tę opowieść polecam.

Moja ocena to 6 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...