"Równonoc". Anna Fryczkowska.

Wydana w Wydawnictwie Od Deski Do Deski. Seria na F/Aktach. Warszawa (2018). Ebook.


Zafundowałam sobie "Równonocą" bardzo ciężką lekturę ale nie mogłam po nią nie sięgnąć. Autorkę uważam za jedną z najlepszych polskich pisarek i po prostu chciałam zobaczyć jak udało się Jej podejść do serii tego wydawnictwa opartej na faktach ale jednak zbeletryzowanej czy też po prostu ubranej nie w formę reportażu a jednak fikcji, czego przykładem jest chociażby zmienienie imion zarówno samych bohaterów jak i ich bliskich.


Czterech chłopców, wszyscy w podobnym wieku, z nich trzech trójka tak podobna fizycznie, że pomimo, że pochodzili z trzech różnych miejscowości (w Zachodniopomorskiem), można by ich wziąć za rodzeństwo czy rodzinę. Wszyscy mający około czternastu, piętnastu lat.  Wszyscy zaginęli w marcu. Pierwsze zaginięcie miało miejsce w czasie równonocy , od której wziął się tytuł książki. 21 marca 1998 roku Szymon zginął świętując nadejście wiosny nad rzeką przepływającą nieopodal jego miasteczka. Wyszedł z kolegami i już nigdy nie wrócił. Prawie rok po nim zaginął Darek, również w marcu a konkretnie pierwszego dnia marca 1999 roku, a niemal pod koniec miesiąca , trzydziestego marca 1999 zaginęło dwóch wychowanków ośrodka opiekuńczego, Kamil i Jędrzej.
Czterech zupełnie nie znających się chłopców, którzy nagle zniknęli jakby rozpłynęli się w powietrzu.


Co ja robiłam w marcu 1999 roku ? Niewiele już z tego czasu pamiętam. Cztery pozostawione bez swoich bliskich rodziny pamiętają ten dzień zapewne tak, jakby zdarzył się wczoraj.
Anna Fryczkowska oddała głos matkom. W przypadku jednego chłopca, narratorem jego opowieści o zaginięciu jest ojciec. Pozostałe trzy głosy to głosy matek.


Tyle już napisano o tej książce i usiłuję napisać coś, co nie byłoby powieleniem tego co już padło. Co mnie ujęło w "Równonocy" to wyważenie ze strony Fryczkowskiej. Wyważenie w doborze słów, w doborze natężenia emocji , opisów tego co mogłoby się stać. Bardzo łatwo można to było "popsuć" tworząc strukturę kiepskiego reportażu rodem z fabularyzowanego pisemka dla domorosłych śledczych. Anna Fryczkowska oczywiście nie poszła tą drogą , za co jestem jej wdzięczna ale i wiedziałam , że po tej autorce szczęśliwie tego obawiać się nie trzeba. Natomiast wciąż uważam za ładne i serdeczne (strasznie dziwnie brzmią takie słowa być może w odniesieniu do tak ciężkiej książki) to w jaki sposób ubrała to, co sądzi, że mogły myśleć matki zaginionych chłopców. Jak padło w pewnym momencie w książce, a wiedzą to doskonale wszyscy ci, którzy przeszli jakąś traumę, życie po czymś takim dzieli się na życie "przed" i życie "po".
Co łączy te nigdy nie wyjaśnione zaginięcia? To jak te dwadzieścia lat temu podchodzono do zaginięć młodocianych. Przez te kilkadziesiąt lat naprawdę zmieniło się podejście i służb i ludzi do zaginięć, zwłaszcza nieletnich. Jak również, co jest zapewne truizmem, rozwój techniki sprzyja większym możliwościom zainteresowania innych tym, że dana osoba zaginęła.


Nie wiem co tak naprawdę wówczas powodowało, że owe zaginięcia traktowano w kategorii nieszczęśliwych wypadków. Szymon jak stwierdzono najprawdopodobniej utopił się, Darek również. Nie wiadomo co według śledczych miało stać się z uciekinierami z ośrodka opiekuńczego. Czy dziś śledczy podjęliby się próby zwrócenia uwagi na dane o zaginięciach, przyjrzeniu się chłopcom, stwierdzeniu, że zadziwiające, że pochodzili z tej samej części kraju, że byli do siebie łudząco podobni? Czy któryś z nich postarałby się przyjąć również i inną hipotezę tego co mogło się stać w marcu 1998 i marcu 1999 roku z czterema chłopcami?
Nie wiem i myślę, że bardzo chciałabym aby te sprawy znalazły jednak kiedyś swoje rozwiązanie. I dały spokój ducha tym matkom , bliskim, którzy zostali nagle osieroceni. Matkom, którym nagle wyrwano część nich samych i którym pozostało tkwienie w stanie pomiędzy. "Pomiędzy" oczekiwaniem a żałobą.
Fryczkowska nie tworzy z matek niezłomnych heroin. To kobiety, które są w złym stanie psychicznym i zdecydowanie trudno jest im się dziwić. A pomimo tego jest w nich wciąż nadzieja na to, że kiedyś dowiedzą się prawdy. Anna Fryczkowska w swoich słowach na końcu książki życzy matkom i bliskim zaginionych spokoju. Ja oprócz spokoju życzę im z całego serca dowiedzenia się kiedyś prawdy na temat zaginięcia ich synów.


W książce wspomniana jest organizacja charytatywnie działająca i pomagająca osobom, których bliscy zaginęli. To właśnie pracownicy tej organizacji dostrzegli wielkie podobieństwo fizyczne pomiędzy zaginionymi, jak również zbieżność czasową zaginięć. Niemniej jednak nawet i najbardziej prężne organizacje nie mają możliwości jak służby profesjonalnie do tego przygotowane.


Nie zapominajmy jednak, że jest to wciąż fikcja bazująca na prawdziwych zdarzeniach. Pod sam koniec Anna Fryczkowska pisze o jednym z możliwych rozwiązań tej zagadki. Spotkałam się z zarzutem do tej "propozycji" (złe słowo ale nie znajduję właściwszego). Uważam, że trzeba pamiętać, że biorąc pod uwagę właśnie to, że jest to fikcja, takie rozwiązanie zagadki może być równie prawdopodobne jak co najmniej kilka innych. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę dla bliskich zaginionych obecnie najważniejsze jest aby otrzymać prawdziwe rozwiązanie, niezależnie od tego jak bardzo ciężka do przyjęcia byłaby prawda. Do jednej z matek, matki Szymona , po roku od zaginięcia syna, zadzwonił ktoś z groźbami i "przypomnieniem", że ma jeszcze jednego, żyjącego syna, na którego powinna uważać. To również niesie ze sobą różne przypuszczenia i możliwe scenariusze tego, co tak naprawdę stało się z Szymonem, Darkiem, Kamilem i Jędrzejem.


W "Równonocy" pada zdanie, które wypowiada mama Szymona do reporterki, że nikt nie jest bezpieczny. Sądzę, że w przypadku niewyjaśnionego zaginięcia faktycznie poczucie niewiedzy jest bardzo traumatyczne i niszczące. I zapewne niestety, podobnie jak w przypadku innych dramatycznych wydarzeń, może powodować stałe następstwa czy wywołać lęki. Trudno jest patrzeć z nadzieją w przyszłość. Trudno jest nie myśleć o tym jakie kolejne nieszczęście może spotkać rodzinę, bliskich.


Za delikatność materii , za przeprowadzenie nas czytelników przez tę historię bez zbędnego epatowania nadmierną sensacyjnością a przede wszystkim za szacunek do samych zaginionych nastolatków i ich bliskich przyznaję tej książce ocenę 6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...