"Z czego się śmiano w średniowieczu?". Aleksandra Niedźwiedź.

Wydana w Histmag.org . Warszawa (2018). Ebook.

Powiem tak, ta książka okazała się jedną z najlepszych, jakie czytałam w mijającym już roku 2018. Zupełnie niespodziewanie "wskoczyła" na podium. Cieszę się, że trochę nie do końca zadowolona z wcześniejszej lektury "Życia miasta średniowiecznego" Henryka Samsonowicza, nie zaniechałam czytania czegoś o tych czasach a wręcz zostałam przy tej epoce.

Książka Aleksandry Niedźwiedź okazała się bowiem niesamowicie ciekawa i wciągająca. To książka o dziejach dawnych, ale dotykająca historii sztuki a konkretnie wycinku tejże dotyczącej tego, co stanowiło w średnich wiekach powód do śmiechu. Ku memu zdziwieniu, okazało się, że właściwie niczym nie różnimy się z przodkami jeśli chodzi o poczucie humoru.

Autorka skupia się zarówno na źródłach pisanych jak również na architekturze. Poszczególne rozdziały książki okraszone są zdjęciami czy to starodruków czy detali architektonicznych z odniesieniem do konkretnych opisów w tekście, co powoduje, że nawet osoba, dla której historia sztuki to jedynie zainteresowanie, spokojnie odnajdzie to, o co chodzi w tekście. Aleksandra Niedźwiedź opisuje też działalność trup artystycznych czy też wydarzeń , nazwijmy to , para teatralnych , mających miejsce głównie w okresie Karnawału, kiedy to na więcej zdecydowanie sobie pozwalano.

Co mnie osobiście zaskoczyło? To, że śmiano się z podobnych spraw jak dziś, o tym już wspomniałam. Kolejnym zaskoczeniem było to, że przodkowie nasi, chyba wbrew temu co powszechnie o nich sądzimy, w żartach swoich byli mocno dosadni, żeby nie określić ich wulgarnymi.

Ale, do rzeczy, z czego się śmiano? Z tego, co dziś, czyli z ludzkich przywar, słabości, ale również, z mizoginii czy uprzedzeń. Właściwie nic nowego. Wyśmiewano ludzi żerujących na ludzkiej naiwności, nie omijano a wręcz bywa, że dotykała go wzmocniona krytyka, kleru. W czasach, gdy plagi i zarazy potrafiły z tygodnia na tydzień zdziesiątkować miasto, ludzie potrzebowali (podobnie jak dziś zresztą), czegoś, co odwróci myśli chociaż na chwilę i sprawi, że zwyczajnie się uśmiechną czy zaśmieją.

Osobno autorka potraktowała fakt tego, co nas obecnie śmieszy a co wówczas śmieszne na pewno nie miało być jak chociażby pisane w wartościowych wówczas bardzo księgach klątwy mające przestraszyć czy odstraszyć potencjalnych złodziei. Omówione są też rodzaje scenek, przedstawień czy występów. Wreszcie, w końcu książki, autorka zwraca naszą uwagę na detale architektoniczne czy to w postaci rzygaczy, detali na zewnątrz budowli sakralnych ale również w ich wnętrzach , chociażby na stallach.Wyjmujący sobie drzazgę z nogi mężczyzna, wykuty na fasadzie katedry w Wells zapewne zapadnie mi na zawsze na pamięć i budzić będzie uśmiech wspomnienia.

Ogromnie się cieszę, że jakiś czas temu skusiłam się na promocję ebooku w którejś z księgarni ebookowych, albowiem w innym przypadku ominęłaby mnie wspaniała lektura.

Moja ocena to 6 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...