"Szepty sumienia". Beata Zdziarska.

Wydana w Wydawnictwie Szara Godzina. Warszawa (2018).

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Portalu Książka zamiast Kwiatka i Wydawnictwa.

Muszę napisać dwie rzeczy. Nie sięgnęłabym po tę książkę w księgarni bo zwyczajnie (co jest dla mnie zaskoczeniem bo projektowała okładkę pani, której okładki kilkakrotnie chwaliłam przy okazji recenzowania innych książek) nie podoba mi się okładka. A druga rzecz, dawno nie czytałam tak dobrej książki autorki, której zwyczajnie wcześniej nie "znałam". Mogę więc powiedzieć, że książka znalazła się u mnie trochę przypadkiem ale był to zdecydowanie ten z przypadków, które mogę pochwalić.

Niby coś gdzieś już podobnego czytałam. Czyli motyw kogoś, kto wiedzie świetne życie, stabilne, ba, szczęśliwe, nie bójmy się tego słowa. Do chwili gdy wydarza się COŚ. Coś, co zmieni życie bohatera książki nieodwracalnie. Niby więc motyw znajomy, ale jego przedstawienie już nie, przynajmniej według mnie. "Szepty sumienia" wciągnęły mnie niesamowicie, nie mogłam się od tej książki oderwać i aż do ostatniej strony nie wiedziałam w sumie czego się mogę spodziewać po rozwoju sytuacji i losu bohatera.

Tomasz jest mężczyzną z niemal dwudziestoletnim stażem małżeńskim.  Ma żonę Annę i nastoletnią córkę Justynę. Tomasz realizuje swoją pasję zgodną z wykształceniem i pracuje w zespole badawczym związanym z branżą medyczną. Gdy zaczyna się akcja książki, jest w przełomowym momencie życia naukowego, bowiem badania zespołu, w którym pracuje mężczyzna wkraczają na ostatnią prostą ku wynalezieniu lekarstwa na nowotwory.
Wraz z rodziną zamieszkuje on piękne mieszkanie w dobrej gdańskiej dzielnicy gdzie z okien domu rozciąga się widok na Park Oliwski. Nic nie mąci jest nastroju spokoju, stabilizacji a przede wszystkim poczucia tego, że tak, jakkolwiek górnolotnie by to nie zabrzmiało, poczucia ważności jego pracy i tego, czego za chwile może dokonać ze swoimi współpracownikami. I właśnie w takim momencie gdy wszystko wydaje się toczyć dobrym i sprawdzonym rytmem w życiu Tomasza zdarzy się owo coś, o którym już wspominałam. Moment, który zadecyduje o zbyt wielu sprawach jednocześnie ale przede wszystkim sytuacja, która się zdarzy da szansę Tomaszowi określić to jak w ekstremalnej sytuacji się odnajdzie. O tym, jak się odnalazł, dowiadujemy się z zapisków mężczyzny, które przypadkowo trafiają w ręce nowej lokatorki mieszkania w kamienicy.

Wraz z nią poznajemy więc dzień po dniu to, co stało się w życiu naukowca. Dowiadujemy się o jego zachowaniu, o decyzji, którą podjąwszy jednocześnie przypieczętował swój los w pewnym jego obszarze. Wraz z rozwojem sytuacji poznawanej z tego pamiętnika usiłujemy zgadnąć czy Tomasz zdecydował się przerwać tę coraz bardziej pogłębiającą się i coraz bardziej dramatyczną sytuację. Wraz z czytającą zapiski kobietą zastanawiamy się nad tym, co mogło sprawić, że mężczyzna nie podjął się wydawałoby się najwłaściwszego z możliwych rozwiązań. Nie wiem jak Magdalena, która czytała zapiski ale ja jako czytelniczka zżymałam się okrutnie nad argumentacją naukowca. Czy właśnie to, że prowadził on tak zaawansowane badania nad lekarstwem na jedną z najpoważniejszych chorób usprawiedliwia go w jego czynie i konsekwencjach, które narastały ale zapoczątkowane były jego decyzją na samym początku gdy coś się wydarzyło? Złościło mnie niesamowicie to w jak egoistyczny sposób patrzył na całokształt sytuacji. Zamiast skupić się na innych osobach, które poszkodowane zostały w tym momencie w jego głowie wciąż kłębiły się myśli na temat jego własnej osoby i nieszczęścia, które rzekomo najbardziej odczuł on sam.

Właśnie ta wiarygodność zdarzeń, myśli Tomasza sprawiała, że książka stała się wciągająca a sytuacje w niej jak najbardziej możliwe do zaistnienia. I tyle myśli towarzyszyło mi podczas lektury "Szeptów sumienia". Co tak naprawdę człowiek wie o sobie samym , jak on sam zachowałby się w tej czy nieco innej ale ekstremalnej sytuacji. Wydaje się, że inaczej i oby nigdy nie trzeba by się było się przekonywać czy na pewno. Bardzo podobała mi się opisana gonitwa myśli Tomasza, narastające poczucie zapętlenia się w sytuacji, z której można było wyjść "z twarzą" gdyby podjęło się w porę właściwie decyzje. I tak jak wcześniej mężczyzna czuł się niemal wybrańcem bogów, tak teraz zdecydowanie szczęście odwróciło się od niego. Oczywiście, że gdyby zachował się w inny sposób, sytuacja nie narosłaby aż tak silnie. No ale. Można sobie gdybać.

Bardzo to dobra książka a mam niejako wrażenie, że gdzieś "prześlizgnęła", umknęła w zalewie innej literatury. Jednak jeśli szukacie czegoś z mocnym wątkiem psychologicznym, czegoś, co spowoduje własne przemyślenia, sporo refleksji i co nie sprawi, że książka stanie się jeszcze jedną po prostu przeczytaną i odłożoną na półkę książką, to "Szepty sumienia" zdecydowanie są dla Was.

Moja ocena to 6 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...