"Jeśli tylko potrafiłyby mówić". James Herriot.
Wydana w Wydawnictwie Literackim. Kraków (2015). Ebook.
Przełożyli Irena Doleżal-Nowicka, Zbigniew Królicki.
Tytuł oryginalny "If Only They Could Talk".
Biograficzne przygody i opowieści autora z początku jego praktyki jako wiejskiego weterynarza w latach trzydziestych ubiegłego wieku w wiosce Darrowby w Yorkshire to jedna z moich ulubionych książek. Także serial nakręcony na ich podstawie jest wspaniały. Polecam ! Swoją drogą, chętnie bym go sobie przypomniała, ostatnio widziałam go prawie dwadzieścia lat temu.
"Jeśli tylko potrafiłyby mówić" wprowadza nas w początki kariery weterynarza młodego wówczas Herriota. Koniec lat trzydziestych ubiegłego wieku nie był najbardziej pomyślnym okresem gospodarki Europy i autor właściwie miał niesamowite szczęście, że udało się mu niemal zaraz po ukończeniu szkoły otrzymać pracę, za którą otrzymywał godziwe wynagrodzenie. Trafił do gabinetu weterynarza chirurga, o niezwykłym imieniu Siegfrid . Siegfrid Farnon potrzebował na szybko pomocnika i oto jak drogi tych dwóch mężczyzn się przecięły. Pracodawca okazał się niezwykle sympatycznym człowiekiem więc można powiedzieć, że James Herriot wiódł w nowym miejscu życie niemal idealne. A już odkąd u Farnona zjawił się brat, również uczący się na wydziale weterynarii, o również oryginalnym imieniu Tristan, w małym domku w Darrowby zrobiło się naprawdę wesoło.
Wspomnienia Jamesa Herriota napisane są niezwykle przyjemnie i z ogromnym poczuciem humoru. To jedna z tych książek, które są naprawdę zabawne a śmiech wyrywa się często i niewymuszenie. A przy tym widać jak bardzo lubił bądź właściwiej jest napisać, kochał swoją pracę autor opowieści. Tak, zdarzały się gorsze dni, gorsze przypadki. Trzeba było wstawać mu niejednokrotnie nocą czy świtem ale wszystkie te niedogodności zatarte zostawały przez te dobre chwile, szczęśliwe zakończenia, których często nawet i lekarz się nie spodziewał.
James Herriot zjawił się w chwili, gdy pozycja Siegfrida Farnona była już ugruntowana wśród mieszkańców wioski i okolic ale przecierał sobie sam szlaki i zdobywał z czasem coraz większe zaufanie farmerów i ich rodzin.
To jedna z tych książek, które śmiało można określić jako ponadczasowe i do których raz na jakiś czas warto wrócić właśnie ze względu na bijący z niej optymizm i radość z życia i pracy, która daje satysfakcję.
Moja ocena to 6 / 6.
Przełożyli Irena Doleżal-Nowicka, Zbigniew Królicki.
Tytuł oryginalny "If Only They Could Talk".
Biograficzne przygody i opowieści autora z początku jego praktyki jako wiejskiego weterynarza w latach trzydziestych ubiegłego wieku w wiosce Darrowby w Yorkshire to jedna z moich ulubionych książek. Także serial nakręcony na ich podstawie jest wspaniały. Polecam ! Swoją drogą, chętnie bym go sobie przypomniała, ostatnio widziałam go prawie dwadzieścia lat temu.
"Jeśli tylko potrafiłyby mówić" wprowadza nas w początki kariery weterynarza młodego wówczas Herriota. Koniec lat trzydziestych ubiegłego wieku nie był najbardziej pomyślnym okresem gospodarki Europy i autor właściwie miał niesamowite szczęście, że udało się mu niemal zaraz po ukończeniu szkoły otrzymać pracę, za którą otrzymywał godziwe wynagrodzenie. Trafił do gabinetu weterynarza chirurga, o niezwykłym imieniu Siegfrid . Siegfrid Farnon potrzebował na szybko pomocnika i oto jak drogi tych dwóch mężczyzn się przecięły. Pracodawca okazał się niezwykle sympatycznym człowiekiem więc można powiedzieć, że James Herriot wiódł w nowym miejscu życie niemal idealne. A już odkąd u Farnona zjawił się brat, również uczący się na wydziale weterynarii, o również oryginalnym imieniu Tristan, w małym domku w Darrowby zrobiło się naprawdę wesoło.
Wspomnienia Jamesa Herriota napisane są niezwykle przyjemnie i z ogromnym poczuciem humoru. To jedna z tych książek, które są naprawdę zabawne a śmiech wyrywa się często i niewymuszenie. A przy tym widać jak bardzo lubił bądź właściwiej jest napisać, kochał swoją pracę autor opowieści. Tak, zdarzały się gorsze dni, gorsze przypadki. Trzeba było wstawać mu niejednokrotnie nocą czy świtem ale wszystkie te niedogodności zatarte zostawały przez te dobre chwile, szczęśliwe zakończenia, których często nawet i lekarz się nie spodziewał.
James Herriot zjawił się w chwili, gdy pozycja Siegfrida Farnona była już ugruntowana wśród mieszkańców wioski i okolic ale przecierał sobie sam szlaki i zdobywał z czasem coraz większe zaufanie farmerów i ich rodzin.
To jedna z tych książek, które śmiało można określić jako ponadczasowe i do których raz na jakiś czas warto wrócić właśnie ze względu na bijący z niej optymizm i radość z życia i pracy, która daje satysfakcję.
Moja ocena to 6 / 6.
Komentarze
Prześlij komentarz