"Ciemno, prawie noc". Joanna Bator.

Ponieważ na ekrany kin wchodzi właśnie film powstały na kanwie tej książki, przypominam moją recenzję książki . Książkę czytałam w grudniu 2012 roku.


Książka wydana w Wydawnictwie W.A.B. Warszawa. 


Rewelacja. Jak nie czytam za wiele prozy współczesnej tak cieszę się, że raz na kiedy na coś się skusiłam no i oczywiście, że to takie dobre się okazało. Trzeba będzie sięgnąć po dwie wcześniejsze książki tej pani. Bo taki "Japoński wachlarz" to już zupełnie inny typ literatury i nawet nie ma sensu porównywać.
"Ciemno, prawie noc" to książka ciężka. Z takim właśnie ciemnym, prawie nocnym klimatem. Na pewno nie czytadło, które można odłożyć w każdej chwili i nie myśleć o treści. 
To też książka, po którą pewnie rok temu bym nie sięgnęła a jeśli już, to w pewnej chwili nie udało by mi się jej skończyć, tak więc dobrze, że "jej czas" przypadł akurat na teraz.
To książka wielopłaszczyznowa, z oryginalnymi bohaterami, z których każdy ma swoją opowieść do przekazania. Z historiami z przeszłości i teraźniejszości. Z których na dobrą miarę, nie wiadomo, która bardziej mroczna. Jest dużo (jeśli mogę mieć zarzut w stronę tej książki to jak dla mnie nieco zbyt spiętrzone nieprawdopodobieństwo nieszczęść, ale być może się mylę) zła, które dzieje się wokół i które, jak to zło, najbardziej dotyka najsłabszych. 

Są tajemnicze i niosące spustoszenie raz na zawsze kotojady i są niosące pomoc kociary. 
Są znikające dzieci i ludzie, którym ich los nie jest obojętny.
Wreszcie, jest refleksja, że czasem mimo tego, że to rani, dobrze jest raz na zawsze wrócić do wspomnień i rozprawić się z nimi, aby dać sobie samym szansę na nareszcie po latach głębszy oddech i nowy rozdział życia. 
Alicja Tabor (nazwisko bohaterki stanowi anagram nazwiska autorki, ot taki smaczek) powraca z niechęcią do przeszłości. I tej fizycznej i tej ze wspomnień. Powraca do domu, w którym się wychowała i do miasta rodzinnego, ponieważ giną tam dzieci a ona jako reporterka chce zająć się tym tematem. Wraz z powrotem do poniemieckiego domiszcza wracają wcale nie zawsze przyjemne wspomnienia. I opowieść o jej dzieciństwie z siostrą Ewą. I z wiecznie nieobecnym ojcem szukającym skarbu Zamku Książ w tajemniczych korytarzach biegnących od zamku. Jak również z nieobecną (dlaczego? to wyjaśni się na końcu książki) matką.
Autorce udało się stworzyć nastrój książki mroczny i groźny. Chwytający czytelnika za gardło i wręcz zmuszający do tego aby szerzej otworzył oczy na dziejące się wokół zło. 
Mnie ta książka porwała i nie chciała puścić, pomimo, co zaznaczam, dość smutnej tematyce, jaką porusza. Ale ważnej.
Czy Alicji uda się zmierzyć z powracającą do niej nagle przeszłością? Czy wspomnienia stanowić będą rodzaj wyzwolenia? Czy dowiemy się co stało się z zaginionymi w Wałbrzychu dziećmi? z poniemieckim skarbem z Zamku Książ? Tego dowiecie się po sięgnięciu po książkę.
Moja ocena to 5 / 6.
No i mam zamiar sięgnąć po "Piaskową Górę" i "Chmurlandię". Obowiązkowo! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...