"Kredziarz". C. J. Tudor

Wydana w Wydawnictwie Czarna Owca. Warszawa (2017). Ebook.

Przełożył Piotr Kaliński.

Tytuł oryginalny The Chalk Man.

Nabyłam w rewelacyjnej promocji ebookowej parę dni temu bo wydawało mi się, że słyszałam same dobre opinie. Zaczęłam czytać i...wciągnęło mnie jak bagno (kiepskie określenie ale tak właśnie było, nie mogłam się oderwać).

Bardzo lubię klimaty , które w swoich książkach prezentuje Stephen King, małe miasteczko, grupa dzieciaków i jakieś zło, które się wydarza. Całkiem podobny a mimo tego jednak indywidualny klimat otrzymałam w tej książce.

Małe miasteczko w Anglii, grupa dzieci , paczka składająca się z trzech chłopaków i jednej dziewczyny. Narrator, Eddie Munster, Gruby Gav, Mickey Metal, Hoppo i Nicky, córka wikarego.
Akcję książki poznajemy dwutorowo, współcześnie w roku 2016 i w roku 1986 gdy dzieciaki miały dwanaście lat i dopiero wkraczały w życie.
Każde z nich ma inny dom, w którym dzieje się różnie. Eddiemu wiedzie się dobrze, ale już Nicky może powiedzieć, że jej życie jako córki wielebnego nie jest idealne.

Paczka spędza ze sobą wiele czasu, dopiero wydarzenia roku 1986 podzielą ich a i to właściwie stopniowo i wraz z upływem czasu.
Obecnie Eddie mieszka w rodzinnym domu ze współlokatorką a do jego domu pewnego dnia puka Mickey. "Ogrzewane" po latach kontakty nie prowadzą do niczego dobrego poza napływem wspomnień, zwłaszcza tych o czymś złym , co wydarzyło się przed laty w miasteczku. Zbrodnia ale jak się okazuje, niejedna, wstrząsnęła lokalną społecznością burząc uporządkowany dotąd małomiasteczkowy rytm. Do tych właśnie wydarzeń wraca narrator w swojej opowieści.

Podobało mi się w tej książce, że bohaterowie są ciekawi, dzieciaki nie są idealne, ba, posiadają własne tajemnice i sekrety, o których nie wiedzą rodzice ale i nawet ich przyjaciele. Ciekawe są konfrontacje wspomnień dorosłego już nauczyciela Eddiego i tego małego dwunastolatka Eddiego. Jak wiele pamięta, co w swojej głowie zatarł aby nie wracało a co zaczyna wypychać się na pierwszy plan?
Do tego wspomnienia z 1986 roku nie ograniczają się jedynie do morderstwa popełnionego w lesie pod miasteczkiem ale i do tego jakie w owym mieście panowały wówczas nastroje społeczne związane z pewną kliniką.

Podobało mi się, że autorka odbrązowiła mit wspomnień z dzieciństwa. Otóż , bywa, że dzieciństwo nie jest jednak nieustającym pasmem szczęśliwości, nie polega jedynie na jeździe na rowerach, grze w podchody i w piłkę. Potrafi być w nim obecna również przemoc, agresja, molestowanie. Bywa, że i dziecko nie jest tak idealne jak chcieliby to widzieć rodzice czy otoczenie. Nie lukrowana prawda sprawia, że historia opowiadana przez dorosłego Eddiego nabiera cech prawdopodobieństwa i czytają miewa się dreszczyk na plecach. Rozwiązanie zagadki również nie rozczarowuje. Ja przynajmniej nie domyślałam się takiego rozwoju wydarzeń i tego, kto okazał się sprawcą. Wielki plus dla autorki za to, że umiała mnie zaskoczyć aż do końca książki.

Moja ocena to 5.5 / 6.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ewo, ja również cieszę się, że znów do mnie zaglądasz. A czy Ty przeniosłaś swój blog w inne miejsce? Pozdrawiam serdecznie, Chiara76.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...