"Księżniczka". Lucyna Olejniczak.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2019).

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

To moje pierwsze spotkanie z książką tej autorki ale teraz już wiem, że zdecydowanie sięgnę po inne książki Lucyny Olejniczak.

Przyznaję, że przeczytawszy opis książki chwilę się wahałam czy po nią sięgać. Krótka notka nie pozostawiała złudzeń, lektura ta nie będzie lekka, dotyczyła molestowania dziecka, córki.
Niemniej jednak stwierdziłam, że spróbuję po nią sięgnąć i oto jestem po bardzo udanej lekturze.

Lenę poznajemy jako już dorosłą kobietę, mężatkę, która opowieść swoją snuje dwutorowo, raz współcześnie, raz sięgając do przeszłości i swojego niełatwego dzieciństwa.

Od razu powiem, że autorka zastosowała rewelacyjny "zabieg", że może niezbyt elegancko to określę. Nie potrzebowała bowiem na siłę epatować okrucieństwem tego, co Lenie i jej młodszej siostrze czynił ich niemal wiecznie podpity bądź pijany ojciec. Oto bowiem okazuje się , że naprawdę dla czytelnika nie jest potrzebna dosłowność i szczegółowość. Lena w najcięższych chwilach, które przeżywała w dzieciństwie, kiedy jej niezrównoważony ojciec molestował ją, odpływała w świat wyobraźni, uciekając w coś w rodzaju psychicznej kryjówki, do której nikt nie miał wstępu, ani matka, ani siostra ani tym bardziej jej ojciec.
Dziwna relacja, która łączyła jej rodziców, brak serdeczności we wzajemnych kontaktach ale nadto brak czujności matki dotyczący tego, co jej mąż robił własnym córkom czy może wręcz jej brak jakiegokolwiek działania mającego zapobiec złu, to z pewnością położyło się mrocznym cieniem na życiu Leny. Jednak poznajemy ją w raczej dobrym momencie życia, gdy jest w dobrym związku, związana z mężczyzną, który zna jej wydarzenia z dzieciństwa i psychicznie ją wspiera.
Sama Lena jednak wciąż bywa, że czuje się skarconym dzieckiem, które jak wtedy te dwadzieścia lat wstecz, boi się własnego ojca.

Dopiero sama będąc dorosłą Lena widzi wyraźnie jak chore relacje łączyły jej rodziców i jak trudna była rodzina, w której się wychowała. Szczęśliwie dorosła Lena nie daje się wmanewrować w coś w rodzaju szantażu emocjonalnego stosowanego przez rodziców. Manipulowanie ją pozostawia w ciężkim czasie przeszłości a obecnie chce dać sobie samej szansę na wyzwolenie się i zwyczajnie bycie szczęśliwą.

Świetnie odmalowana jest rzeczywistość dzieciństwa Leny , w którym to ojciec, inżynier budujący Nową Hutę na zewnątrz pokazuje swoją idealną rodzinę a w domowym bynajmniej zaciszu , urządza tejże rodzinie niezłe piekiełko. Upadlanie małżonki, molestowanie córek, awantury i pijaństwo, to realia,w jakich wzrasta Lenka. Jak się po latach okaże, sąsiedzi doskonale o wszystkim co działo się w domu pana inżyniera, wiedzieli. Brak było jednak jakiejś sensowniejszej reakcji na sytuację.

Autorka jak już pisałam, nie epatuje zbędnymi okrutnymi opisami, stosuje za to ciekawe zabiegi mające ukazać nam to jakie dzieciństwo przypadło w udziale Lence . Dla mnie jednym z najbardziej przejmujących był opis Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w domu siostry matki na Śląsku. Kontrast z tym, jak wyglądały Święta w domu rodzinnym narratorki był naprawdę chwytający za serce i uświadamiający jak wiele zła w życiu spotkało bohaterkę. Niby to ukochaną córeczkę tatusia, jego jak ją nazywa "Księżniczkę", której to potrafił bez mrugnięcia okiem niszczyć czas, który teoretycznie powinien być czasem szczęśliwości i poczucia bezpieczeństwa.

Dla mnie osobiście wielką zaletą jest to, gdy książka nie jest zbyt obszerna. Taka jest i "Księżniczka", niewielka objętościowo , za to treść jej jest naprawdę świetna i warta przeczytania.

Moja ocena tej książki to 6 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...