"Za niebieskimi drzwiami". Marcin Szczygielski.

Wydana w Instytucie Wydawniczym Latarnik. Oficyna Wydawnicza AS. Warszawa (2014).

Nie wiem czym kieruje się pani bibliotekarka z biblioteki, do której chodzi mój Syn , zerówkowicz, nie reagując na to, że wypożycza coraz to poważniejsze książki (nie wiem do końca czy ta książka nie była ociupinkę jednak za wczesna dla Niego, cóż, jak to mówi moja przyjaciółka "Historia mnie osądzi"). W każdym razie moje dziecko przyniosło ze sobą kolejną fantastyczną lekturę.
Ta książka to pierwsza ale wiem na pewno, nie ostatnia książka Marcina Szczygielskiego jaką mamy zamiar wspólnie przeczytać.

"Za niebieskimi drzwiami" to książka z gatunku, które kocham i nie lubię. Kocham za to w jaki sposób została ona napisana i o co w niej chodzi a nie lubię :) bo o takich książkach bardzo trudno się mówi czy pisze bez zdradzenia zbyt wiele. A jak wiemy, gdzieś to przeczytałam, w piekle znajduje się specjalna miejscówka dla szafujących spoilerami :)

Tak czy inaczej, książka rozpoczyna się w chwili gdy dwunastoletni Łukasz, wychowywany jedynie przez mamę i nie mający żadnej innej bliskiej rodziny w pobliżu, wyrusza z mamą na od dawna planowane wspólne wakacje. Mama zarabia na ich życie sama, w dodatku chcąc zapewnić dziecku dobre warunki jest mocno zapracowana. Ten wspólny po latach wyjazd nad jeziora to to, czego bardzo pragnęli oboje.
Podróż kończy się bardzo szybko bo wypadkiem. W wyniku którego oboje trafiają do szpitala. Łukasz narrator relacjonuje nam to już po opuszczeniu szpitala, w którym spędził dłuuugi czas. Jednak wyszedł z niego po operacji i z jedną nogą krótszą i o kulach ale przynajmniej wyszedł. Natomiast mama Łukasza , Krystyna, wciąż w nim pozostaje , będąc w stanie śpiączki.

Łukaszem najpierw krótko zajmuje się sąsiadka ale szybko okazuje się, że nie jest w stanie zająć się chłopcem na dłużej. Tu do akcji wkracza osoba, której Łukasz do tej pory nie znał, a mianowicie siostra mamy, ciotka Agata.
Zabiera chłopca do siebie, do Brzegu. Tam prowadzi rodzinny pensjonat o nazwie "Wysoki Klif".
Jest już po sezonie, chłopiec ma niebawem rozpocząć naukę w szkole w pobliskiej miejscowości. Na razie poznaje zarówno opustoszałą już miejscowość, jak i sam pensjonat.
Ale okazuje się, że najciekawsze znajduje się w tym, co oferuje mu jego pokój. To dawny pokój jego mamy i posiada tytułowe niebieskie drzwi, w które gdy się zapuka można przenieść się do zupełnie nowego i innego świata. Świata, w którym są opustoszałe domy, w którym są dziwne istoty a jedna z nich najdziwniejsza i najmroczniejsza, uosabiająca wszystkie nasze lęki i obawy , a mianowicie Krwawiec.

Nie mogę napisać zbyt wiele aby nie zepsuć Wam przyjemności z lektury. Pozwólcie, że skupię się na warstwie stylistycznej i na samej treści. Otóż , stwierdzam to z prawdziwą przyjemnością, daaaawno nie czytałam tak fantastycznie napisanej książki dla dzieci. Której autor dziecko traktuje jak poważnego, równorzędnego partnera do przedstawienia mu literackiego świata.
Ba, sama stwierdzam co następuje. "Za niebieskimi drzwiami" to jedna z najlepszych i najpiękniejszych (pomimo tematyki i mroczności , która jest w niej niesamowicie wiarygodnie oddana) jaką w swoim czterdziestotrzyletnim życiu czytałam.
Jak dobrze, że mój Syn wypożyczył tę książkę i że pani Bibliotekarka nie stwierdziła, że to zbyt poważna literatura dla Niego. Czy taka była? Nie wiem, myślę, że nie chociaż chyba dobrze, że czytaliśmy ją jednak razem, a raczej, że czytałam Mu ją ja. Umie czytać ale akurat ta książka zdecydowanie dobrze, że została przeczytana przez nas razem. Bo mogliśmy na bieżąco różne ważne sprawy, o których w treści była mowa, poruszyć. Ponieważ jednak mój Syn od dłuższego czasu czyta czy słucha (niech żyją audiobooki, nie wiedziałam, że kiedyś to stwierdzę ! :) ) książek dla starszych dzieci niż jest sam wiekiem, sądzę, że krzywda Mu się nie dzieje.

Wspomniałam o mrocznym klimacie książki, taki właśnie jest co oddaje stan ducha dwunastolatka, który w jednej niemal sekundzie stracił tak wiele i który nie wie jak do końca potoczy się jego życie. Cały czas wisi nad nim myśl , którą oczywiście wypiera "Czy mama się obudzi ?". Oczywiście sam zapewnia siebie, że tak i że przyjedzie po niego do Brzegu i zabierze do domu, do Warszawy ale ta niepewność, smutek i żal a również na pewno czas spędzony w szpitalu, to rzutuje na jego nastrój.
Równoległa rzeczywistość, do której trafia ni to sprawia wrażenie ciekawej ni to przeraża , zupełnie jak życie.

Książka napisana jest świetnie i bardzo dobrym stylem. Uważam, że jeśli jej nie znacie, to jest to ten tytuł, po który można sięgnąć a nawet - trzeba. Mądra, niejednoznaczna, przesiąknięta niesamowitym nastrojem, który pozostaje w człowieku na długo po lekturze. Polecam ogromnie !

Moja ocena to 6 / 6.

Wiem, że jest ekranizacja tej książki, nie ukrywam, że będę chciała ją zobaczyć pomimo tego, że czytałam różne opinie.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...