"Siedem niedoskonałych reguł Elviry Carr". Frances Maynard.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2019).
Data premiery 16.07.2019.

Przełożyła Magdalena Koziej.
Tytuł oryginału The Seven Imperfect Rules of Elvira Carr.

Tytułowa Elvira Carr ma dwadzieścia siedem lat. Ma niepełnosprawność, spektrum autyzmu, matkę, która w sumie w tej niepełnosprawności skutecznie Elvirę utrwala, brak ojca, który zmarł jakiś czas temu. Sąsiadkę Sylvię Grylls,  która odwiedza jej matkę na herbatki i z rodziną której dziewczyna spędzą niektóre Święta. I własne spojrzenie na świat i ważne sprawy, niekoniecznie kompatybilne z tym, jak na świat spogląda przeciętny człowiek.
Ten dość mimo wszystko bezpieczny świat niemal trzydziestoletniej kobiety, w którym w każdym dniu tygodnia są określone czynności czy zjadane przez nią posiłki,  zmienia się momentalnie w dniu, w którym jej matka dostaje udaru.
Nagle Elvira, która do tej pory pozostawała pod opieką czy może chwilami niemal dyktaturą matki, musi stać się opiekunką dla rodzicielki. Matka po pobycie w szpitalu znajdzie się w domu opieki , zaś Elvira podejmie próbę przeżycia samej i stawienia czoła sytuacji czy raczej sytuacjom, z którymi do tej pory nigdy nie miała do czynienia.

Z wielką, co trzeba podkreślić, pomocą sąsiadki Sylvii Elvira rozpoczyna samodzielne życie. Zmienia nawet fizyczny wygląd i z osoby, która zwracała uwagę nie tyle zachowaniem co właśnie wyglądem zmienia się w kogoś, na kogo nikt właściwie nie będzie zwracał uwagi aby się w niego wgapiać jak to miało miejsce do tej pory.
Mało tego, odwiedza matkę w domu opieki i znajduje sobie nawet zajęcie dające jej nareszcie możliwość wyjścia z domu do świata i ludzi. Jako, że Elvira bardzo lubi zwierzęta, sama miała kiedyś kochaną suczkę Toscę, zgłasza się do wolontariatu do Arkadii Zwierząt, miejsca, w którym pomaga się zwierzętom. To idealne dla niej miejsce.

Niemniej jednak Elvira czuje, że musi coś jeszcze zrobić aby bardziej zaadoptować się do nowych warunków i świata wokół aby zwyczajnie sama być w lepszym położeniu. Stwarza zatem siedem swoich własnych reguł, wokół których będzie się działa akcja książki. Reguły te zostają wzbogacone przez bliskie jej osoby, które jak się okaże po wyfrunięciu dziewczyny spod zbyt silnej kurateli matki, zaczną się pojawiać w życiu bohaterki i narratorki. Dziewczyna dowie się również jak łatwo można się sparzyć w życiu. Poznaje to, co gdyby nie jej matka, zapewne wiedziałaby znacznie wcześniej. Wrzucona na głęboką wodę ta zdawałoby się niesamodzielna do tej pory osoba staje się nadzwyczaj dzielna i silna . Być może zwyczajnie zawsze taką była, a jedynie silna kontrola matki nie pozwalała jej żyć tak, jak na to z pewnością Elvira zasługuje.

Tej specjalistce od brytyjskich ( i nie tylko) herbatników przyjdzie też zmierzyć się z o wiele bardziej poważnymi sprawami i kwestiami , głównie dotyczącymi jej rodziny i przeszłości jej ojca.
Zbyt wiele będzie pytań zapisywanych przez narratorkę w japońskim notesie przywiezionym jej z podróży do Japonii przez ojca a zbyt mało odpowiedzi na nie. Z czasem jednak na wszystkie z pytań pojawią się odpowiedzi, nie wszystkie zresztą takie jakie chciałaby usłyszeć Elvira. Cóż , poznaje ona życie z wszystkimi jego odcieniami.
Być może w większym niż zwykle to ma miejsce natężeniu poznaje i te dobre i złe strony życia, niemniej jednak i tak bilans tych doświadczeń jest zdecydowanie pozytywny i na pewno na korzyść młodej kobiety.

Książka napisana jest bardzo konsekwentnym, specyficznym i zdecydowanie przypisanym do postaci językiem, który idealnie oddaje stan zagubienia, niepewność, często niezrozumienie tego, co się dzieje przez Elvirę Carr. Niemała w tym według mnie zasługa tłumaczki, pani Magdaleny Koziej, która zrobiła według mnie naprawdę dobrą robotę, oddając niuanse i refleksje Elviry.

Ta książka jest bardzo dobra, taka prawdziwie optymistyczna. Pokazująca, że tak, można być różnym, nie trzeba być jak ze sztancy, aby móc żyć pełnią i z radością i satysfakcją. Elvira stając się samodzielna okazuje się być o wiele bardziej taką niż zapewne mogłaby o niej sądzić jej matka. Na swój sposób prowadzi życie o wiele bogatsze w doznania czy dobre rzeczy niż wiele osób, które zapewne do tej pory patrzyły na nią z politowaniem czy wręcz z lekkim uczuciem lekceważenia.
Jest to niewątpliwie ten z debiutów, który warto jest przeczytać i który zdecydowanie zapowiada, że dalsze książki autorki będą równie interesujące i dobre.

Moja ocena to 6 / 6.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...