"Jej drugie życie". Manula Kalicka.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2019). Ebook.
Data premiery 13.08.2019.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

"Jej drugie życie" to kontynuacja niezwykłej opowieści o parze. Maria Łęska to hrabina, jej partner to Leon Rosenblatt. Historyk sztuki i profesor to postać wzorowana (jedynie w kwestii odnajdywania w czasie IIWŚ zaginionych z Polski dzieł sztuki) na profesorze Karolu Estreicherze.

To trzecia część opowieści z Irenką Górecką, z tym, że w tej części postać Irenki występuje zaledwie przez chwilę. Pierwsza część serii nosi tytuł "Dziewczyna z kabaretu" a wcześniej wydana została pod tytułem "Rembrandt, wojna i dziewczyna z kabaretu".

Mimo, że nie czytałam części pierwszej o tej niezwykłej parze jaką jest Maria i Leon, nie miałam z tego powodu podczas lektury "Jej drugiego życia" poczucia dyskomfortu. Z całą pewnością można czytać tę książkę jako część osobną.

W "Jej drugim życiu" mamy mieszaninę książki obyczajowej ale i sensacyjnej, z racji tego jaką działalność prowadzi ten niezwykły duet. Maria Łęska i profesor Leon Rosenblatt prowadzą życie niezwykłe, współdziałają z wywiadem Wielkiej Brytanii i pomagają służbom tego kraju.
Prowadzą misję pod przykrywką, po prostu szpiegowską, w każdym razie akcja książki bywa naprawdę napięta i szybka, co dodaje jej zdecydowanie kolorytu. Maria i Leon podróżują w końcówce IIWŚ po Europie, są bowiem i w Wielkiej Brytanii i w Niemczech i w Szwajcarii. Wypełniają tam niebezpieczną misję, narażają swoje życie i honor. Jest bardzo ciekawie i barwnie, na pewno podczas lektury nie można się nudzić. Tym bardziej , że autorka przekazuje nam fakty historyczne pod postacią książki sensacyjnej co w ten sposób naprawdę budzi ciekawość czytelnika zarówno  to jak potoczą się losy bohaterów jak i powoduje chęć sięgnięcia do źródeł historycznych aby o pewnych momentach w historii IIWŚ poczytać i zgłębić ten temat.

Jednocześnie zaś profesor Rosenblatt ma swoją indywidualną misję, misję życia, rzec można a mianowicie odnalezienie Ołtarzu Wita Stwosza i sprowadzenia tegoż w miejsce mu przynależne czyli do Kościoła Mariackiego w Krakowie. W tym przypadku mimo, że znałam przecież koleje tego dzieła sztuki, muszę przyznać, że z prawdziwą przyjemnością czytałam koleje losu Ołtarza i to w jaki sposób dotarto wreszcie do niego, ukrytego pod Norymbergą. 

Uważam, że podjęty po raz kolejny przez autorkę temat czyli odzyskiwanie zaginionych podczas IIWŚ dzieł sztuki będących własnością państwa polskiego jest jak najbardziej aktualny i ważny. Doskonale wiemy ile tak naprawdę dzieł sztuki zrabowanych z terenów Rzeczypospolitej zostało zwróconych Polsce a ile z nich tak naprawdę nigdy do Polski nie powróciło. Co jakiś czas słyszymy a to o odnalezionych gdzieś za granicą dziełach sztuki ongiś będących w polskich muzeach, a to o akcjach odzyskiwania tychże w rozmaity sposób. Uważam też, że dobrym pomysłem jest przekazanie nam tych tych informacji właśnie w formie książki obyczajowej a nie na przykład w formie biografii. Myślę, że w ten sposób ta książka ma szansę trafić do szerszego grona czytelników a jednocześnie upowszechnić trochę wiedzy na temat zarówno historii sztuki jak i problemu zaginionych dzieł sztuki.

Książkę czytało mi się bardzo dobrze, dosłownie nie mogłam się od niej oderwać.

Moja ocena to 5.5 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...