"Prawiek i inne czasy". Olga Tokarczuk.
Wydana w Wydawnictwie Literackim. Kraków (2012). Ebook.
"Prawiek jest miejscem, które leży w środku wszechświata".Tak zaczyna się książka "Prawiek i inne czasy" naszej Noblistki Olgi Tokarczuk.
Jestem przeszczęśliwa, że sięgnęłam po nią właśnie teraz, dopiero tyle lat od jej ukazania się, kiedy opowiedziano o niej tyle, że ja po prostu mogę zanotować własne odczucia bez napinki, bez stresu. Mądrzejsi ode mnie przeanalizowali tę książkę na wszystkie strony, ja zaś zamierzam zanotować własne odczucia na jej temat.
Nie jest odkryciem, że książka ta może kojarzyć się nieco z książką Marqueza "Sto lat samotności".
Tu, podobnie jak u tego autora, akcja książki umiejscowiona jest w wybranym miejscu, punkcie na mapie. I podobnie towarzyszy jej oniryczny klimat, ulotność a jednocześnie akcja dzieje się w konkretnym czasie na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Prawiek to miejscowość w sąsiedztwie kilku innych wspominanych wsi i miasteczek, jednak mamy tu zdecydowanie ograniczoną topografię. Zamknięta społeczność niesie ze sobą jednak prawdy stałe, prawdy wieczne, o życiu, o człowieku, o świecie. Miłość, namiętność, pożądanie, słabość, radość, nienawiść, to wszystko dzieje się bez względu na położenie na mapie czy liczbę mieszkańców. Sacrum miesza się z profanum i nie ma w tym nic dziwnego, tak dzieje się od wieków.
"Prawiek i inne czasy" pomijając klimat oniryzmu czy wręcz bajania, to również opowieść o historii dwóch rodzin na przestrzeni niemal wieku. Akcja książki rozpoczyna się wraz z rozpoczęciem IWŚ a kończy w latach tuż przed przełomem lat osiemdziesiątych.
Losy rodzin Niebieskich i Boskich (same nazwiska są już swego rodzaju "smaczkiem") toczą się głównie w Prawieku. Tak jakby bohaterom nie było potrzeba większych przestrzeni, jakby autorka chciała nam przypomnieć, że tak naprawdę te największe i najważniejsze rzeczy dzieją się "tu i teraz". Że tak naprawdę każdy z nas osadzony jest w jakimś prywatnym Prawieku.
Biada tym, którzy wątpią, że w Prawieku dzieje się niemal jak w mitycznej Arkadii. Zło, śmierć, zdrada i okrucieństwo dotarły i tam, i jak wszędzie, mają się dobrze.
Bohaterów jest niewielu, jest raczej kameralne grono obu rodzin i kilkoro z zewnątrz jak chociażby dziedzic Popielski, który zostanie obdarowany przez jednego z miejscowych Żydów niezwykłą grą, która wciągnie go i pochłonie całkowicie.
Ale mamy też Kłoskę i jej córkę. Jest więc też Eli, który śni się po nocach pewnej kobiecie.
Atmosfera magii i nierealności towarzyszy równocześnie z konkretnymi historycznymi wydarzeniami. Jest więc mówiący obraz Matki Boskiej i jednocześnie obie wojny światowe z ich okrucieństwem. Jest rosnący przy oknie pewnej kobiety arcydzięgiel, z którą to rośliną potem odbywa ona miłosną przygodę. Jest Florentynka, która zagniewała się na Księżyc. Jest też młynek do kawy, który potrafi przemielić czas. Dużo w tej książce symboli i znaczeń, których można się dopatrywać i które można wyłuskiwać jak ziarna słonecznika ale które można po prostu zauważać z przyjemnością jako dodający zdecydowanego kolorytu książce, zdobienia.
"Prawiek i inne czasy" to tego rodzaju opowieść, którą kiedyś snuto być może w długie, jesienne wieczory. W czasach, w których opowieści słowne przekazywane z pokolenia na pokolenie, przekonywały ludzi, że to co znają z własnego życia, działo się kiedyś i dziać się będzie. I tak w sumie jest.
Przeczytałam tę książkę z przyjemnością.
Moja ocena to 6 / 6.
"Prawiek jest miejscem, które leży w środku wszechświata".Tak zaczyna się książka "Prawiek i inne czasy" naszej Noblistki Olgi Tokarczuk.
Jestem przeszczęśliwa, że sięgnęłam po nią właśnie teraz, dopiero tyle lat od jej ukazania się, kiedy opowiedziano o niej tyle, że ja po prostu mogę zanotować własne odczucia bez napinki, bez stresu. Mądrzejsi ode mnie przeanalizowali tę książkę na wszystkie strony, ja zaś zamierzam zanotować własne odczucia na jej temat.
Nie jest odkryciem, że książka ta może kojarzyć się nieco z książką Marqueza "Sto lat samotności".
Tu, podobnie jak u tego autora, akcja książki umiejscowiona jest w wybranym miejscu, punkcie na mapie. I podobnie towarzyszy jej oniryczny klimat, ulotność a jednocześnie akcja dzieje się w konkretnym czasie na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Prawiek to miejscowość w sąsiedztwie kilku innych wspominanych wsi i miasteczek, jednak mamy tu zdecydowanie ograniczoną topografię. Zamknięta społeczność niesie ze sobą jednak prawdy stałe, prawdy wieczne, o życiu, o człowieku, o świecie. Miłość, namiętność, pożądanie, słabość, radość, nienawiść, to wszystko dzieje się bez względu na położenie na mapie czy liczbę mieszkańców. Sacrum miesza się z profanum i nie ma w tym nic dziwnego, tak dzieje się od wieków.
"Prawiek i inne czasy" pomijając klimat oniryzmu czy wręcz bajania, to również opowieść o historii dwóch rodzin na przestrzeni niemal wieku. Akcja książki rozpoczyna się wraz z rozpoczęciem IWŚ a kończy w latach tuż przed przełomem lat osiemdziesiątych.
Losy rodzin Niebieskich i Boskich (same nazwiska są już swego rodzaju "smaczkiem") toczą się głównie w Prawieku. Tak jakby bohaterom nie było potrzeba większych przestrzeni, jakby autorka chciała nam przypomnieć, że tak naprawdę te największe i najważniejsze rzeczy dzieją się "tu i teraz". Że tak naprawdę każdy z nas osadzony jest w jakimś prywatnym Prawieku.
Biada tym, którzy wątpią, że w Prawieku dzieje się niemal jak w mitycznej Arkadii. Zło, śmierć, zdrada i okrucieństwo dotarły i tam, i jak wszędzie, mają się dobrze.
Bohaterów jest niewielu, jest raczej kameralne grono obu rodzin i kilkoro z zewnątrz jak chociażby dziedzic Popielski, który zostanie obdarowany przez jednego z miejscowych Żydów niezwykłą grą, która wciągnie go i pochłonie całkowicie.
Ale mamy też Kłoskę i jej córkę. Jest więc też Eli, który śni się po nocach pewnej kobiecie.
Atmosfera magii i nierealności towarzyszy równocześnie z konkretnymi historycznymi wydarzeniami. Jest więc mówiący obraz Matki Boskiej i jednocześnie obie wojny światowe z ich okrucieństwem. Jest rosnący przy oknie pewnej kobiety arcydzięgiel, z którą to rośliną potem odbywa ona miłosną przygodę. Jest Florentynka, która zagniewała się na Księżyc. Jest też młynek do kawy, który potrafi przemielić czas. Dużo w tej książce symboli i znaczeń, których można się dopatrywać i które można wyłuskiwać jak ziarna słonecznika ale które można po prostu zauważać z przyjemnością jako dodający zdecydowanego kolorytu książce, zdobienia.
"Prawiek i inne czasy" to tego rodzaju opowieść, którą kiedyś snuto być może w długie, jesienne wieczory. W czasach, w których opowieści słowne przekazywane z pokolenia na pokolenie, przekonywały ludzi, że to co znają z własnego życia, działo się kiedyś i dziać się będzie. I tak w sumie jest.
Przeczytałam tę książkę z przyjemnością.
Moja ocena to 6 / 6.
Komentarze
Prześlij komentarz