"Anioły z Lovely Lane". Nadine Dorries.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2019). Ebook.

Przełożył Adam Tuz.
Tytuł oryginalny The Angels of Lovely Lane.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

Nie napiszę, że "świat się kończy" bo mam zdecydowanie nadzieję, że tak się nie dzieje (chociaż jak tak dalej ludzie będą traktowali Ziemię to nastąpi to zapewne szybciej niż się nam wszystkim , niestety wydaje:( ) ale tak, Chiara76 przeczytała książkę z medycyną w tle.
Kiedyś, owszem, czytywałam i thrillery medyczne i nie tylko. Od dłuższego czasu nie czytam nic o medycynie, z medycyną w jakimkolwiek wymiarze w tle. Nie.
No a tu proszę, skusiła mnie ta książka i postanowiłam zobaczyć jaka jest.
Okazała się bardzo dobra.

Oto najpierw poznajemy rzeczywistość życia w czasie IIWŚ jednej z przyportowych uliczek Liverpoolu. Poznajemy młodziutką Emily Haycock i dramatyczne wydarzenie, które determinuje życie dziewczyny na zawsze. Zadecyduje ono również o wyborze przez nią przyszłego zawodu. O tym opowiadają pierwsze strony tej książki.
Przenosimy się do roku 1951 i poznajemy bohaterki "Aniołów z Lovely Lane". Cztery różniące się pochodzeniem i miejscem zamieszkania młode dziewczyny czy raczej młodziutkie kobiety, które spotkają się w szkole pielęgniarskiej w Liverpoolu a mieszkać będą w domu przy tytułowej Lovely Lane.
Przyszłe dyplomowane pielęgniarki są cztery, Dana pochodzi z małej wioski w Irlandii, Victoria Baker jest arystokratką, której ojciec właśnie zbankrutował, Pamela, nazywana przez wszystkich Pammy to mieszkanka uboższej dzielnicy Liverpoolu a Beth, co córka wojskowego. Dziewczęta rozpoczynają wspólną naukę, pracę w szpitalu i życie przy Lovely Lane gdzie też wiele się dzieje.

Widać, że autorka rozpoczęła swoją książkę planując kontynuację bo ta część faktycznie solidnie wprowadza nas w akcję książki, przedstawia bohaterów powieści, nie tylko same dziewczęta ale i osoby związane i z bursą pielęgniarską i ze szpitalem St Angelus. Zawiązują się w tej części również najważniejsze wątki. Widać też, że autorka sama związana jest z tym zawodem, jako, że ukończyła szkołę pielęgniarską.

Co mi się podobało w tej książce to to, że polubiłam bohaterki książki. Nie każdą w równym stopniu, oczywiście, ale mam swoje faworytki ale ogólnie każdą dziewczynę darzę sympatią. To bardzo dobrze rokuje na przyszłość w kwestii kontynuowania przeze mnie tej książkowej serii. I pomimo tego, że pod koniec książki będzie opisywana potwornie smutna i dramatyczna historia (z gatunku tych, po które z rozmysłem od 2011 roku nie sięgam w książkach czy filmach) to mam chęć na kontynuowanie opowieści o tytułowych aniołach z Lovely Lane.

Co mi się jeszcze w tej książce bardzo podoba to to, że opisywane historie dzieją się w dość odległych latach. Zwłaszcza dla Brytyjczyków może być to ciekawa lektura, bo opisuje początki publicznej brytyjskiej służby zdrowia. I kuriozalne czasy, gdy chciano zatrudniać jedynie pielęgniarki, które nie były mężatkami. Tylko niezamężne pielęgniarki w ocenie niektórych miały się całkowicie poświęcać pracy i pacjentom.
To również opis czasów, kiedy wciąż nie było lekko kobietom decydować o wyborze sposobu na życie. Według wielu, oczywiste było, że młoda kobieta musi wyjść za mąż i urodzić dzieci.
Wszystkie nasze bohaterki mają względem swego życia konkretne plany i daleko im do pójścia na ugodę z ogólnymi oczekiwaniami. Chcą być wykształcone, samodzielne i oczywiście, każda z nich ma swój osobisty powód do tego aby wykonywać właśnie ten zawód.

"Anioły z Lovely Lane" to bardzo ciekawa książka, która mnie ogromnie wciągnęła. I bardzo chętnie poznam ciąg dalszy opowieści o losach Dany, Beth, Victorii i Pammy jak również pozostałych postaci tam opisanych.

Jedyne, co mi się nie podobało, to dość długa uwaga pana tłumacza odnosząca się do dramatycznej akcji dziejącej się pod koniec książki. Chętnie jednak sama będę wyciągała wnioski dotyczące światopoglądu autorki czy też powodu, dla którego w tekście ustami bohaterek pojawiają się takie a nie inne określenia. Nie muszę tego czytać w przypisie, no ale to moje indywidualne odczucia, być może nie każdy je podziela.

Moja ocena tej książki to 5.5 / 6


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...