"Wigilia pełna duchów".
Zbiór opowiadań.
Autorzy M.R. James, Arthur Conan Doyle, F. Marion Crawford, Elizabeth Gaskell, Edith Wharton, Mrs. J.H. Riddell, Andrew Haggard, G.B. Burgin, Emily Arnold, Isabella F. Romer.
Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2019).
Przełożyli Katarzyna Bogiel, Beata Długajczyk, Ewa Hiridyska, Robert Lipski, Jerzy Łoziński, Jan S. Zaus.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.
Po ten zbiór dwunastu opowiadań sięgnęłam z ogromną chęcią. Dawno temu zaczytywałam się opowieściami tego rodzaju i postanowiłam, że gdy nadarza się okazja powrotu do literatury wiktoriańskiej, zwłaszcza, że są to opowieści o duchach, trzeba z tej okazji skorzystać.
Muszę powiedzieć, że spędziłam czas poświęcony lekturze tego zbioru lepiej niż mogłam się spodziewać.
Znów za sprawą literatury, znalazłam się często w wiejskich posiadłościach, ogromnych rodowych siedzibach z wiekami historii czy też wręcz w zabytkowych zamczyskach.
Ale "byłam też" dwa razy na statku. Raz na liniowcu, na którym znajdowała się osławiona grozą kabina numer 105 (opowiadanie "Górna koja", którego autorem jest Francis Marion Crawford) a raz na statku wielorybniczym za sprawą opowiadania "Kapitan "Gwiazdy Polarnej" " Arthura Conan Doyle'a.
W opowiadaniach wyraźnie widać ówczesną fascynację zjawiskami spirytystycznymi i wywoływaniem duchów. Widać też jak wiele osób korzystało z ówczesnej fascynacji i swego rodzaju "mody" na te zjawiska i wykorzystywało ludzką naiwność.
Jednak są opowiadania o duchach bez żadnego podtekstu, całkowicie owym paranormalnym istotom poświęcone.
Muszę przyznać, że najbardziej z tego zbioru spodobały mi się trzy zamieszczone opowiadania autorstwa Francisa Mariona Crawforda. W zbiorze "Wigilia pełna duchów" zamieszczono kultowe już jego autorstwa opowiadania jak "Wrzeszcząca czaszka" (znam, znam, ale po raz kolejny czytałam z ciarkami na plecach, zwłaszcza, że podobała mi się forma narracji, narrator zwraca się do swego gościa i całą historię poznajemy "na bieżąco" uczestnicząc w wydarzeniach, jakie się dzieją), "Górna koja" (nie wiem czy po tej lekturze wciąż marzę o rejsie statkiem :) ) i "Duch lalki". "Wrzeszcząca czaszka" staje się w ogóle ulubionym opowiadaniem całego zbioru.
"Wrzeszcząca czaszka" to jak już wspomniałam opowiadanie z ciekawą narracją. Oto bowiem narrator, emerytowany wilk morski, zwraca się wciąż do swego gościa, również marynarza i opowiada mu o niezwykłym przedmiocie jaki posiada w swoim domostwie, odziedziczonym po rodzinie, która w krótkim czasie wymarła. A ów niezwykły przedmiot to czaszka. Nie ukrywam, zarówno sama opowieść, co czego się dowiadujemy, co zaczynamy podejrzewać wraz z każdym wypowiadanym przez marynarza słowem, dodatkowo odmalowana aura za oknem, wszystko to powoduje, że opowiadanie to wciąż pozostaje jednym z najlepszych opowieści grozy jakie napisano.
Jest jednak w tym zbiorze parę innych, które również budziły najprawdziwszą i słuszną grozę.
"Opowieść starej piastunki" autorstwa Elizabeth Gaskell to fantastyczny przykład opowieści grozy, którą powinno się czytać pod ciepłym kocem, z herbatą obok ale przy zdecydowanie zapalonym świetle (żadne tam nastrojowe cieniowanie:)). Klimatyczna, nastrojowa, taka, jak trzeba, plus to, co mi się spodobało czyli przesłanie, że winy wyrządzone w przeszłości muszą zostać ukarane.
Czytając "Później" Edith Wharton wciąż zastanawiałam się nad tym jak się zakończy cała ta historia i muszę przyznać, że udało się mi zostać zaskoczoną. To lubię.
W "Wigilii pełnej duchów" podobało mi się też jak różne duchy,że się tak wyrażę, są tam przedstawione w opowiadaniach. Są bowiem i takie bardzo "klasyczne" zjawy, w prześcieradłach, pobrzękujące łańcuchami, dziwne obślizgłe materie ale i zjawy, w których początkowo nie można w ogóle rozpoznać istoty z innego wymiaru.
W kilku opowiadaniach powtarza się przesłanie, o którym już pisałam, że mi się podobało a mianowicie, że popełnione kiedyś grzechy, winy w stosunku do innych, nie zostaną zapomniane i osoby, które się ich dopuściły, spotka prędzej czy później kara.
Są też jednak i duchy, które pomagają rodzącej się miłości.
Można więc powiedzieć, że to zbiór, w którym każdy miłośnik starej, dobrej, napisanej świetnym językiem prozy grozy, znajdzie coś dla siebie.
Polecam jako pomysł na prezent pod choinkę. Myślę, że miłośnicy takiej literatury z pewnością nie poczują się zawiedzeni.
Moja ocena to 6 / 6.
Autorzy M.R. James, Arthur Conan Doyle, F. Marion Crawford, Elizabeth Gaskell, Edith Wharton, Mrs. J.H. Riddell, Andrew Haggard, G.B. Burgin, Emily Arnold, Isabella F. Romer.
Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2019).
Przełożyli Katarzyna Bogiel, Beata Długajczyk, Ewa Hiridyska, Robert Lipski, Jerzy Łoziński, Jan S. Zaus.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.
Po ten zbiór dwunastu opowiadań sięgnęłam z ogromną chęcią. Dawno temu zaczytywałam się opowieściami tego rodzaju i postanowiłam, że gdy nadarza się okazja powrotu do literatury wiktoriańskiej, zwłaszcza, że są to opowieści o duchach, trzeba z tej okazji skorzystać.
Muszę powiedzieć, że spędziłam czas poświęcony lekturze tego zbioru lepiej niż mogłam się spodziewać.
Znów za sprawą literatury, znalazłam się często w wiejskich posiadłościach, ogromnych rodowych siedzibach z wiekami historii czy też wręcz w zabytkowych zamczyskach.
Ale "byłam też" dwa razy na statku. Raz na liniowcu, na którym znajdowała się osławiona grozą kabina numer 105 (opowiadanie "Górna koja", którego autorem jest Francis Marion Crawford) a raz na statku wielorybniczym za sprawą opowiadania "Kapitan "Gwiazdy Polarnej" " Arthura Conan Doyle'a.
W opowiadaniach wyraźnie widać ówczesną fascynację zjawiskami spirytystycznymi i wywoływaniem duchów. Widać też jak wiele osób korzystało z ówczesnej fascynacji i swego rodzaju "mody" na te zjawiska i wykorzystywało ludzką naiwność.
Jednak są opowiadania o duchach bez żadnego podtekstu, całkowicie owym paranormalnym istotom poświęcone.
Muszę przyznać, że najbardziej z tego zbioru spodobały mi się trzy zamieszczone opowiadania autorstwa Francisa Mariona Crawforda. W zbiorze "Wigilia pełna duchów" zamieszczono kultowe już jego autorstwa opowiadania jak "Wrzeszcząca czaszka" (znam, znam, ale po raz kolejny czytałam z ciarkami na plecach, zwłaszcza, że podobała mi się forma narracji, narrator zwraca się do swego gościa i całą historię poznajemy "na bieżąco" uczestnicząc w wydarzeniach, jakie się dzieją), "Górna koja" (nie wiem czy po tej lekturze wciąż marzę o rejsie statkiem :) ) i "Duch lalki". "Wrzeszcząca czaszka" staje się w ogóle ulubionym opowiadaniem całego zbioru.
"Wrzeszcząca czaszka" to jak już wspomniałam opowiadanie z ciekawą narracją. Oto bowiem narrator, emerytowany wilk morski, zwraca się wciąż do swego gościa, również marynarza i opowiada mu o niezwykłym przedmiocie jaki posiada w swoim domostwie, odziedziczonym po rodzinie, która w krótkim czasie wymarła. A ów niezwykły przedmiot to czaszka. Nie ukrywam, zarówno sama opowieść, co czego się dowiadujemy, co zaczynamy podejrzewać wraz z każdym wypowiadanym przez marynarza słowem, dodatkowo odmalowana aura za oknem, wszystko to powoduje, że opowiadanie to wciąż pozostaje jednym z najlepszych opowieści grozy jakie napisano.
Jest jednak w tym zbiorze parę innych, które również budziły najprawdziwszą i słuszną grozę.
"Opowieść starej piastunki" autorstwa Elizabeth Gaskell to fantastyczny przykład opowieści grozy, którą powinno się czytać pod ciepłym kocem, z herbatą obok ale przy zdecydowanie zapalonym świetle (żadne tam nastrojowe cieniowanie:)). Klimatyczna, nastrojowa, taka, jak trzeba, plus to, co mi się spodobało czyli przesłanie, że winy wyrządzone w przeszłości muszą zostać ukarane.
Czytając "Później" Edith Wharton wciąż zastanawiałam się nad tym jak się zakończy cała ta historia i muszę przyznać, że udało się mi zostać zaskoczoną. To lubię.
W "Wigilii pełnej duchów" podobało mi się też jak różne duchy,że się tak wyrażę, są tam przedstawione w opowiadaniach. Są bowiem i takie bardzo "klasyczne" zjawy, w prześcieradłach, pobrzękujące łańcuchami, dziwne obślizgłe materie ale i zjawy, w których początkowo nie można w ogóle rozpoznać istoty z innego wymiaru.
W kilku opowiadaniach powtarza się przesłanie, o którym już pisałam, że mi się podobało a mianowicie, że popełnione kiedyś grzechy, winy w stosunku do innych, nie zostaną zapomniane i osoby, które się ich dopuściły, spotka prędzej czy później kara.
Są też jednak i duchy, które pomagają rodzącej się miłości.
Można więc powiedzieć, że to zbiór, w którym każdy miłośnik starej, dobrej, napisanej świetnym językiem prozy grozy, znajdzie coś dla siebie.
Polecam jako pomysł na prezent pod choinkę. Myślę, że miłośnicy takiej literatury z pewnością nie poczują się zawiedzeni.
Moja ocena to 6 / 6.
Komentarze
Prześlij komentarz