Informacja o wznowieniu "Dymów nad Birkenau" Seweryny Szmaglewskiej

Zbliża się siedemdziesiąta piąta rocznica wyzwolenia Obozu w Auschwitz-Birkenau.
W związku z tym na rynku nastąpił jakiś nie do okiełznania wysyp książek o tematyce "około" obozowej. Nie będę się rozpisywała czy ten "wysyp" jest właściwy bo dookoła zaczynają się już toczyć na ten temat rozmaite dyskusje. Pojawiło się bowiem mnóstwo beletrystyki opartej o fakty ale zdanie na temat jakości tych książek jest rozmaite. Przyznaję, nie czytałam tych, o których zdanie jest nie najlepsze ale też nie zamierzam ukrywać, że według mnie chyba trochę "zbyt" tego namnożenia się tematu (chociaż jak mówię, zapewne przypadająca na 27 stycznia rocznica sprzyja tej mnogości tytułów o rozmaitej jakości).
Niemniej jednak wiem, że w tej ilości i namnożeniu około obozowej literatury mogą zniknąć czy schować się tytuły, po które akurat warto sięgnąć. I wierzę, że pojawiło się ich też całkiem sporo.

Natomiast to, co chcę Wam dzisiaj napisać to to, że 28 lutego 2020 pojawi się na naszym rynku wznowienie książki, po którą jak sądzę, warto sięgnąć. Książkę wyda Wydawnictwo Prószyński i S-ka.
Mam na myśli wznowienie książki Seweryny Szmaglewskiej pod tytułem "Dymy nad Birkenau". Autorce udało się uciec z marszu śmierci i od początku ucieczki zaczęła spisywać swoje wspomnienia z pobytu w obozie, w obawie, jak sama przyznała, przed próbą zatarcia czy weryfikacji prawdy obozowej przez hitlerowców.
Mogę zrozumieć jej obawy, zwłaszcza, że historię piszą najczęściej wygrani ale też osoby, którym w danym momencie na rękę jest jakaś zmiana faktów.
Tak czy inaczej, na naszym rynku pojawi się już niebawem wznowienie tej myślę, ogromnie ważnej książki o jednym z najmroczniejszych fragmentów polskiej i nie tylko, historii.
Przyznaję, że jej nie znam. Z książek o tej tematyce oprócz łagrowej literatury dotyczącej Polaków zesłanych na Sybir czy czytanej w liceum obozowej prozie Borowskiego, czytałam jedynie dość niedawno "Pięć lat kacetu" Stanisława Grzesiuka. Książkę tę czytałam celowo, "z moralnego obowiązku", gdyż jak pisałam w swojej recenzji, pradziadek mojego syna a dziadek mojego męża, w tym samym obozie, co Grzesiuk spędził lata życia. Czułam, że muszę ją wtedy przeczytać , mimo, że nie ukrywam, odchorowałam bardzo tę lekturę.
Sądzę jednak, że są chwile, gdy trzeba odłożyć własne odczucia i emocjonalność i poznawać konkretne tytuły właśnie ze względu na ów "moralny obowiązek", o którym napisałam.
Nie wiem czy każdy się ze mną zgodzi, po prostu piszę Wam przy okazji informacji o książce, własne refleksje.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...