"Szczęśliwa nieboszczka". Małgorzata J. Kursa.

Malwina i Eliza na tropie.

Wydana w Wydawnictwie Lira.  Warszawa (2019).

Jakiś czas temu grałam o tę książkę w konkursie z pełną premedytacją bo spodobał mi się jej tytuł. "Szczęśliwa nieboszczka"? O co mogło chodzić? Udało mi się wygrać książkę i oto zdecydowałam się na jej lekturę. Jak więc może się domyślacie, nie czytałam poprzednich książek o śledztwach Malwiny i Elizy, przyjaciółek w średnim wieku.

Obie panie mieszkają w Kraśniku, mieście , w którym mieszka również sama autorka. Zawiedziony jednak może czuć się ktoś, kto oczekiwałby kryminału miejskiego z konkretną, rozpoznawalną topografią. Równie dobrze akcja książki mogłaby się rozgrywać w każdym innym mieście.

Eliza i Malwina dowiadują się, że oto na ich osiedlu pewnej ciepłej nocy popełniła samobójstwo młoda kobieta, Antonina Barańska. Wyskoczyła ona z trzeciego piętra i poniosła śmierć na miejscu. Jako, że kobieta zostawiła list pożegnalny a wiadomo było, że miała jakieś problemy i zmartwienia, policja szybko chce zamknąć sprawę oznajmiając samobójstwo.
Zięć Malwiny pracuje w Policji ale akurat przebywa na szkoleniu ale zaraz po powrocie okazuje się,że będzie musiał podjąć śledztwo na nowo. Albowiem jego teściowa wraz z szaloną przyjaciółką Elizą i synową tejże o hm, dziwnym jak dla mnie zdrobnieniu czy przezwisku, Lala, podejmują się śledztwa mającego udowodnić , że Antonina Barańska wcale nie popełniła samobójstwa.
Skąd mają tą pewność? A stąd, że Eliza niemal na chwilę przed tragiczną nocą, spotkała młodą kobietę w sklepie gdy ta wręcz tryskała radością.
Dalsze rozmowy i śledztwo policyjne wykazuje, że faktycznie, zmarła raczej nie miała problemów.
Co prawda jakiś czas wcześniej zamartwiała się, że jej mąż ma romans, ale ten wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie podjął pracę w renomowanej klinice jako lekarz ale i jednocześnie załatwił pracę żonie, która z zawodu była pielęgniarką. Okazuje się więc, że przed młodymi życie stało otworem. Nowe życie, nowe miejsce zamieszkania, nowa praca, nowe możliwości. Żyć, nie umierać a na pewno nie rzucać się z okna.

Kto jednak mógł chcieć aż tak nienawidzić Antoniny aby chcieć ją zamordować?
Żyła spokojnie, nie szkodząc nikomu. Była osobą skrytą a jedyną bliską osobą oprócz męża była jej siostra.

Dobiera się skład kobiecej komisji śledczej czyli Eliza, Malwina, Lala, Sonia, siostra zmarłej i Karolina, jej przyjaciółka i powoli docierają do prawdy , szybciej nawet od policji a na pewno wspomagając tę instytucję.

Książkę czytało mi się dość spokojnie i bez ani większych zachwytów ani bez rozczarowania.
Wyczytałam gdzieś w opinii, że ktoś szybko domyślił się intrygi kryminalnej. Ja odwrotnie, w sumie wcale nie domyśliłam się szybko sprawcy więc tu plus. Trochę mi styl autorki zbyt często kojarzył się z nieżyjącą już Joanną Chmielewską ale nie zarzucam tu żadnych plagiatów, po prostu mówię, trochę taki klimat i styl właśnie nią pobrzmiewający.
Ogólnie jednak książka mi się podobała i miałam udaną lekturę, która owocuje oceną 5 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...