"Willa pod Czarnym Tulipanem". Danuta Korolewicz.

Wydana w Wydawnictwie Lucky. Radom (2019).

Książkę wygrałam w konkursie świątecznym organizowanym na Fb przez portal Książka zamiast Kwiatka.

Ja jednym z mazurskich jezior, Jeziorze Wielkim położona jest wysepka, na której znajduje się stara willa hrabiego Tulipanowskiego.
Niewiele osób z małego miasteczka Mazurczany zna właściciela owej odseparowanej posiadłości co jednak powoli się zmienia gdyż hrabia regularnie zaprasza mieszkańców na weekend do swej willi.

Na jeden z takich weekendów, piętnastego i szesnastego czerwca zostaje zaproszona Lidia. Jest malarką, która stopniowo osiąga sukcesy zawodowe. Tuż przed wyjazdem zorganizowana zostaje wystawa jej malarstwa w jednej z prestiżowych galerii sztuki w Gdańsku.
Na wysepkę Lidia trafia wraz z siedmioma innymi osobami, z których zna trzy. Elżbieta, to charakteryzatorka i od dawna przyjaciółka Lidii, Andrzej to rzeźbiarz i przyjaciel i Zbyszek, dawna miłość kobiety, z którą obecnie nie chce mieć ona wiele wspólnego.
Pozostałe cztery osoby, dwie kobiety i dwóch mężczyzn, to osoby nieznane im.
Tak więc właściwie można powiedzieć, że skład gości jest dobrany według jakiegoś nieznanego przyjaciołom klucza.

Na wyspę dostają się jachtem. Goście zostają ulokowani na piętrze domu i mają do dyspozycji całą, sporą willę a na kolacje schodzą na parter. Willa ubogacona jest starymi sprzętami, ciekawymi obrazami i ogromną ilością wielkich luster.
Wśród obrazów uwagę tymczasowych mieszkańców willi zwraca portret damy w białej sukni trzymającej na kolanach bukiet złożony z nietypowej kompozycji i ilości, ośmiu czarnych tulipanów. Podczas pierwszej kolacji goście poznają hrabiego Tulipanowskiego, który opowiada im ciekawą legendę o owej damie. Otóż podobno była to seryjna morderczyni, której rodzina wstydziła się i raczej starała się zatrzeć pamięć owej Krwawej Bernadetty. Legenda rodzinna głosiła, że zawsze przed popełnieniem zbrodni przez Krwawą Bernadettę z obrazu kobiety znikał jeden z czarnych tulipanów.

Tulipanowski opuszcza willę zapowiadając, że postara się jak najprędzej wrócić do gości a przy tym zaprasza ich w ramach rekompensaty na dłuższy pobyt, z czego wszyscy początkowo chętnie korzystają.
Zatrudniona kucharka, pani Eugenia gotuje bardzo dobrze, mają zaopatrzenie i opierunek. Darmowe wakacje na jednej z wysp kuszą ogromnie pomimo lekkiego poczucia odizolowania. Albowiem zaczyna się nieciekawa pogoda, w czasie której co chwila nad jeziorem i wysepką przetacza się gwałtowna burza. Wysiada prąd, okazuje się też, że w willi zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Towarzystwo orientuje się, że wszystkim zginęły ładowarki do telefonów, a co budzi początkowo niedowierzanie ale potem przerażenie, okazuje się ,że jeden z tulipanów trzymanych na obrazie przez Krwawą Bernadettę zniknął.

Lidia ma wsparcie w Elżbiecie ale i w Zbyszku, co do którego początkowo nieufna i zraniona, z czasem ponownie zaczyna się przekonywać. Oni i Andrzej wydają im się "bezpieczni", nie są w stanie uwierzyć, że to któreś z nich robi reszcie takie nieprzyjemne kawały jak schowanie ładowarek do telefonu w chwili, gdy jest się odciętym od reszty świata, gospodarz w ogóle nie wydaje się chętny do powrotu na wyspę a kolejny tulipan znika z obrazu.

"Willa pod Czarnym Tulipanem" wciągnęła mnie. Podobał mi się narastający w niej klimat niepewności i wręcz grozy. Poczucie odizolowania, początkowo kuszące by odpocząć od świata, a stopniowo sprawiające, że mieszkańcy popatrują na siebie z coraz większym podejrzeniem gdyż przestali czuć się bezpiecznie, oddane zostało bardzo dobrze. Tm bardziej, że na jaw zaczynają wychodzić różne sekrety i tajemnice z przeszłości.

Przyznaję, że czułam się zaintrygowana o co tak naprawdę chodzi, co stało się z niepowracającym do willi właścicielem, kto tak naprawdę w tej opowieści okaże się dobry a kto zły i kto stoi za całą intrygą i w rezultacie jednak za zbrodnią.  Samo rozwiązanie zbrodni i jej powody nieco mnie rozczarowały, jednak całość czytało mi się bardzo dobrze.
No i po raz kolejny podobała mi się okładka autorstwa pani Ilony Gostyńskiej-Rymkiewicz.

Moja ocena to 5 / 6.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...