"Matki z Lovely Lane". Nadine Dorries.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2020).

Data premiery 20.02.2020.

Przełożyła Magda Witkowska.
Tytuł oryginalny The Mothers of Lovely Lane.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

Kolejna część opowieści o pielęgniarkach Danie, Pammy, Beth i Victorii pracujących w szpitalu St Angelus jak również o mieszkańcach przy portowej dzielnicy Liverpoolu.
Trzecia część po "Aniołach z Lovely Lane" i "Dzieciach z Lovely Lane" ukazuje czytelnikom jak potoczyły się zawiązane w poprzedniej części wątki. Emily i Dessie rozwijają swój związek,  szpital zyskuje nowy blok operacyjny, przełożona pielęgniarek walczy o stworzenie nowego oddziału położniczego.

Pojawiają się też jednak tradycyjnie nowe postaci. Poznajemy więc Noleen Delaney, która zapracowuje się ogromnie podczas nocnych dyżurów w szpitalu jako sprzątaczka podczas gdy jej okaleczony podczas IIWŚ mąż Paddy nie jest w stanie znaleźć pracy.
Pojawia się też rodzina Ryanów. Jest tak kilkoro synów, z których jedynie Lorcan jest przyzwoity i mądry. Chce pomóc swojej pogubionej w życiu matce i nie mieć nic do czynienia z braćmi, którzy wiodą życie przestępcze. Lorcan to młody chłopiec, ma czternaście lat i dzięki pomocy "mafii z St Angelus" dostanie pracę w szpitalu.

Po raz kolejny rola "mafii z St Angelus" zostaje w tej części podkreślona. Być może na skutek tego, czego doznali mieszkańcy dzielnicy w czasie IIWŚ , ale stanowią dla siebie bardzo silne wsparcie i pomoc. Nikt nie pozostawi nikogo samemu sobie a jeśli komuś wiedzie się naprawdę źle, do akcji wkraczają bardziej rzutcy i sprytni pracownicy szpitala, którzy zawsze wspierają słabszych i pogubionych. Nie inaczej będzie w "Matkach z Lovely Lane", w której to części po raz kolejny podkreślona została rola kobiet w czasie IIWŚ i zaraz po niej gdy często to kobiety właśnie stawały się jedynymi żywicielkami rodzin i z dnia na dzień musiały dać sobie radę.

Nadine Dorries nie udaje się trochę uciec od stworzenia postaci nieco zbyt czarno-białych ale przyznam się szczerze, że jej to w tym cyklu odpuszczam. Niech tak będzie, że ludzie są albo skrajnie źli albo skrajnie dobrzy.  Osobiście wolę gdy postaci są bardziej "ludzkie", w których to można się "przejrzeć" i tego mi tu niestety, brakuje. Ale najwyraźniej autorka przyjęła taką konwencję, niech tak będzie.

Jeśli więc chcecie się dowiedzieć jak dalej toczą się losy znanych nam z poprzednich części pielęgniarek jak również poznać losy nowych postaci, powinniście czym prędzej sięgnąć po "Matki z Lovely Lane".

Moja ocena to 5 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...