"Oddaj albo giń!". Olga Rudnicka.
Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2020).
Data premiery 10.03.2020.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.
Kryminały na wesoło autorstwa Olgi Rudnickiej to sprawdzony pewnik kiedy człowiek potrzebuje lektury lekkiej, wesołej i takiej, która pozwoli oderwać się od codzienności.
Bohaterka książki to Matylda Dominiczak, trzydziestodwuletnia i nieco znużona życiem bibliotekarka. Jej praca nieco ją nudzi, jej małżeństwu od dziesięciu ponad lat brakuje polotu i świeżości , o ile w ogóle była nawet na początku. Mąż Roman jest pasjonatem komputerów i nieco zbyt spokojny charakterem jak dla rozgadanej i żywiołowej Matyldy. Jedyne, co w stu procentach cieszy kobietę to fakt, że ma wyjątkowo udaną córkę, dziesięcioletnią Monikę.
Bo tak poza tym bo nie dość, że w pracy nie udaje się kobiecie zrealizować to dodatkowo jej dyrektor Mariusz Pawlicki wyraźnie nie lubi jej i rzuca jej nieustające kłody pod nogi.
Matylda bowiem stara się działać na rzecz biblioteki. I wymyśla a to akcje dla dzieci, które w bibliotece mogą zagrać w turniej gier planszowych, a to wpada na pomysł odzyskiwania książek zbyt długo przetrzymywanych przez czytelników. A tych, którym z książkami do biblioteki nie po drodze, jest zaskakująco wielu. Matylda chcąc się "na wesoło" przypomnieć spóźnialskim czytelnikom produkuje zakładki do książek z napisem "Oddaj albo giń!", które niepostrzeżenie wciska do paru tomów wypożyczonych przez jednego z czytelników, zwanych przez nią i współpracownicę Hankę, paprykarzowym dresiarzem. Reszcie migających się od wizyty w bibliotece czytelnikom Matyldzie nie udaje się podrzucić zakładek z według niej zabawną groźbą bo dyrektor biblioteki odkrywa jej pomysł. Robi pracownicy karczemną awanturę i wręcz grozi, że zwolni ją z pracy.
Zrozpaczona Matylda postanawia odzyskać zakładki ale niestety, jej plan się nie udaje.
Mało tego, los postanawia utrudnić jej życie jeszcze bardziej albowiem w bibliotece będzie miało miejsce najprawdziwsze morderstwo. Zamordowany zostanie jeden z czytelników (spóźniający się z oddawaniem książek na czas), Adam Brzoza.
Przy zmarłym odkryta zostaje karteczka z napisem "Oddaj albo giń!" a kiedy tylko nieprzyjazny Dominiczak Mariusz Pawlicki się o tym dowie, nie omieszka wskazać policji, kto tak naprawdę jest autorką owej groźby.
Oprócz zdecydowanie barwnej postaci jaką jest Matylda, w tym kryminale mamy istną galerię postaci, które zdecydowanie nie dadzą się nudzić czytelnikowi.
Jedną z moich ulubionych historii jest pobyt córki Matyldy i Romana, u dziadka ze strony ojca. Nie ukrywam, że od tej pory niewinny syropek na zaparcia kojarzyć mi się będzie z zabawnie opisaną przez Rudnicką lawiną zdarzeń.
Śledztwo miał prowadzić podkomisarz Antoni Marecki ale nieszczęśliwy zbieg okoliczności powoduje, że przejmuje je jego starszy kolega, Tomczak. To również zabawna postać i rozmowy prowadzone przez Tomczaka, nie ukrywam, mocno ubarwiają i nadają wesołości tej książce.
No ale oczywiście na pierwszy plan wysuwa się Matylda, której morderstwo pod nosem nie przeraża ale już wizja zrzucenia na nią winy za zbrodnię, owszem. Podejmuje się więc własnego śledztwa. Które to śledztwo prowadzone można by rzec, metodą naprawdę amatorską , okaże się być bardzo istotne dla sprawy i w przyszłości oczywiście dla niej kluczowe.
Matyldę czeka więc samotne śledztwo, niebezpieczne sytuacje ale również sporo zabawnych sytuacji. Jako, że ta rozgadana nadmiernie kobieta dysponuje szeroką gamą możliwości wpadek i popełniania gaf, wiele z nich ujawni w trakcie akcji książki. Jej końcowa rozmowa z prokuratorem Obszmurkiem należy do jednej z nich.
Po raz kolejny Olga Rudnicka pokazuje, że można pisać kryminał, podczas lektury którego można się naprawdę nie raz i nie dwa solidnie uśmiać. Tak więc jeśli macie ochotę na książkę lżejszą, która oderwie was od zmartwień czy szarości dnia codziennego, polecam ją wam.
Moja ocena to 5 / 6.
Data premiery 10.03.2020.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.
Kryminały na wesoło autorstwa Olgi Rudnickiej to sprawdzony pewnik kiedy człowiek potrzebuje lektury lekkiej, wesołej i takiej, która pozwoli oderwać się od codzienności.
Bohaterka książki to Matylda Dominiczak, trzydziestodwuletnia i nieco znużona życiem bibliotekarka. Jej praca nieco ją nudzi, jej małżeństwu od dziesięciu ponad lat brakuje polotu i świeżości , o ile w ogóle była nawet na początku. Mąż Roman jest pasjonatem komputerów i nieco zbyt spokojny charakterem jak dla rozgadanej i żywiołowej Matyldy. Jedyne, co w stu procentach cieszy kobietę to fakt, że ma wyjątkowo udaną córkę, dziesięcioletnią Monikę.
Bo tak poza tym bo nie dość, że w pracy nie udaje się kobiecie zrealizować to dodatkowo jej dyrektor Mariusz Pawlicki wyraźnie nie lubi jej i rzuca jej nieustające kłody pod nogi.
Matylda bowiem stara się działać na rzecz biblioteki. I wymyśla a to akcje dla dzieci, które w bibliotece mogą zagrać w turniej gier planszowych, a to wpada na pomysł odzyskiwania książek zbyt długo przetrzymywanych przez czytelników. A tych, którym z książkami do biblioteki nie po drodze, jest zaskakująco wielu. Matylda chcąc się "na wesoło" przypomnieć spóźnialskim czytelnikom produkuje zakładki do książek z napisem "Oddaj albo giń!", które niepostrzeżenie wciska do paru tomów wypożyczonych przez jednego z czytelników, zwanych przez nią i współpracownicę Hankę, paprykarzowym dresiarzem. Reszcie migających się od wizyty w bibliotece czytelnikom Matyldzie nie udaje się podrzucić zakładek z według niej zabawną groźbą bo dyrektor biblioteki odkrywa jej pomysł. Robi pracownicy karczemną awanturę i wręcz grozi, że zwolni ją z pracy.
Zrozpaczona Matylda postanawia odzyskać zakładki ale niestety, jej plan się nie udaje.
Mało tego, los postanawia utrudnić jej życie jeszcze bardziej albowiem w bibliotece będzie miało miejsce najprawdziwsze morderstwo. Zamordowany zostanie jeden z czytelników (spóźniający się z oddawaniem książek na czas), Adam Brzoza.
Przy zmarłym odkryta zostaje karteczka z napisem "Oddaj albo giń!" a kiedy tylko nieprzyjazny Dominiczak Mariusz Pawlicki się o tym dowie, nie omieszka wskazać policji, kto tak naprawdę jest autorką owej groźby.
Oprócz zdecydowanie barwnej postaci jaką jest Matylda, w tym kryminale mamy istną galerię postaci, które zdecydowanie nie dadzą się nudzić czytelnikowi.
Jedną z moich ulubionych historii jest pobyt córki Matyldy i Romana, u dziadka ze strony ojca. Nie ukrywam, że od tej pory niewinny syropek na zaparcia kojarzyć mi się będzie z zabawnie opisaną przez Rudnicką lawiną zdarzeń.
Śledztwo miał prowadzić podkomisarz Antoni Marecki ale nieszczęśliwy zbieg okoliczności powoduje, że przejmuje je jego starszy kolega, Tomczak. To również zabawna postać i rozmowy prowadzone przez Tomczaka, nie ukrywam, mocno ubarwiają i nadają wesołości tej książce.
No ale oczywiście na pierwszy plan wysuwa się Matylda, której morderstwo pod nosem nie przeraża ale już wizja zrzucenia na nią winy za zbrodnię, owszem. Podejmuje się więc własnego śledztwa. Które to śledztwo prowadzone można by rzec, metodą naprawdę amatorską , okaże się być bardzo istotne dla sprawy i w przyszłości oczywiście dla niej kluczowe.
Matyldę czeka więc samotne śledztwo, niebezpieczne sytuacje ale również sporo zabawnych sytuacji. Jako, że ta rozgadana nadmiernie kobieta dysponuje szeroką gamą możliwości wpadek i popełniania gaf, wiele z nich ujawni w trakcie akcji książki. Jej końcowa rozmowa z prokuratorem Obszmurkiem należy do jednej z nich.
Po raz kolejny Olga Rudnicka pokazuje, że można pisać kryminał, podczas lektury którego można się naprawdę nie raz i nie dwa solidnie uśmiać. Tak więc jeśli macie ochotę na książkę lżejszą, która oderwie was od zmartwień czy szarości dnia codziennego, polecam ją wam.
Moja ocena to 5 / 6.
Komentarze
Prześlij komentarz