"Taniec na gruzach. Nina Novak w rozmowie z Wiktorem Krajewskim".

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2020).
Data wydania 25.02.2020.

Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

Przyznaję się od razu, żeby nie było, nie znam się niestety na balecie i w ogóle taniec jest dla mnie raczej czymś mało bliskim. Owszem, jako dziecko dzięki możliwości z zakładu pracy mojej mamy chodziłam z Nią na wszelkie baletowe przedstawienia jakie miały miejsce na scenie Teatru Wielkiego. Za co jestem ogromnie wdzięczna, że mogłam je obejrzeć, uczestniczyć w tym wydaniu kultury. Przyznaję jednak, że nie przekuło się to na jakąś długotrwałą miłość do baletu z mojej strony.

A jednak coś spowodowało, że zdecydowałam się sięgnąć po rozmowę, wywiad z nieznaną u nas właściwie tancerką baletową, Niną Nowak. A z domu Janiną Nowak.
Krótki opis książki przysłany przez wydawnictwo zainteresował mnie bardzo. Poczułam, że nawet jeśli świat baletu jest mi właściwie obcy, mam ochotę poczytać o kobiecie, która wydała mi się niezwykła. Pełna żywiołu, werwy. Chciałam bliżej "poznać" kobietę silną, a zarazem delikatną, ciekawą postać, która cechuje się ogromną miłością do tańca. Taniec stanowi jej życie. Zainteresowała mnie kobieta, która pomimo wieku (pani Novak ma dziewięćdziesiąt siedem lat) ma chęć i siłę codziennie kilka godzin poświęcić tańcowi. Stwierdziłam, że muszę poczytać to, co taka kobieta ma do powiedzenia o tańcu ale przede wszystkim o swoim życiu. W końcu, osoba o takiej woli walki, sile ducha i witalności nie może być nudna, o nie!

Nina Novak urodziła się w Polsce i przeszła przez ciężkie doświadczenia. IIWŚ wywarła piętno na niej, młodziutkiej wówczas dziewczynie. Wojna odebrała jej wiele. W Auschwitz stracił życie jej ukochany brat Józio. W Dachau stracono jej ojca. Sama Nina trafiła do obozu w Jenie, w Niemczech.
Po wojnie wróciła do tańca ale dość szybko trafiła się okazja wyjazdu do Ameryki. Jeszcze wówczas Janina skorzystała z okazji, jaką dało jej życie i już na obczyźnie kontynuowała taneczną przygodę, zmieniwszy wcześniej nieco nazwisko na Ninę Novak. Zatrudniona w Ballet Russe de Monte Carlo tańczyła z zespołem w USA i za granicą i odnosiła sukcesy.
Jakby życie było dla niej niewystarczająco ciekawe, zdecydowała się na emigrację do kolejnego państwa. W 1963 roku jej wyborem stała się Wenezuela. Nie ukrywam, że fakt, że Nina Novak spędziła tam wiele lat życia, prowadząc do dziś szkołę baletową (jednak sama mieszka już z racji sytuacji ekonomiczno społecznej Wenezueli w USA), również wpłynął na moją decyzję wyboru tej konkretnej książki do recenzji. Znam bowiem kobietę, Polkę z pochodzenia, która urodziła się w Caracas i całe swe młodzieńcze życie spędziła w Wenezueli. Gdy napisałam jej o tym, że czytam o Ninie Novak, okazało się, że dobrze ją zna i że pamięta ze swego dzieciństwa programy w TV, w których Novak pokazywała dzieciom prawidłowe układy baletowe.
Tak więc Nina Novak z pewnością w swoim życiu się nie nudziła i nie nudzi. Trzy kraje, w których żyła, trzech mężów, sukcesy, jakie odnosiła na scenach światowych. I jedna sprawa, która bardzo trapi artystkę, a mianowicie fakt, że w Polsce praktycznie jest nieznana. Mało kto o niej mówi, tancerze po szkołach baletowych nie wiedzą o jej istnieniu. Jak wcześniej pisałam, nie znam się na tańcu ale sądzę, że mimo wszystko do głosu musi dochodzić coś więcej niż tylko zaniedbanie. Powodów nie mówienia o tancerce jednak nie znam i nie wiem czy chcę w nie wnikać. Wiem, że świat baletu z pewnością jest pełen zarówno ludzi wrażliwych jak i tych, którzy są bezwzględni. To chyba cecha świata artystycznego, zwłaszcza gdy w grę wchodzą soliści. Poprzestanę na tym te dywagacje. Sądzę, że autor książki, Wiktor Krajewski słusznie wybrał panią Ninę Novak na swoją rozmówczynię.
Nawet jeśli po książkę sięgnęła osoba, jak ja, która w temacie baletu jest kompletnie nie zaznajomiona, to muszę powiedzieć, że ta rozmowa mnie zachwyciła. Miałam z nią niestety, jeden problem. Nie bardzo mi "szedł" komentarz odautorski samego Krajewskiego. Nie czytało mi się jego tekstu dobrze. Mam zastrzeżenia do samej formy. Być może to jedynie moje własne, osobiste odczucia. Język wydał mi się miejscami aż nadmiernie egzaltowany (przepraszam za szczerość ale takie właśnie są moje odczucia po lekturze tej rozmowy). Niemniej jednak same wypowiedzi Niny Novak zrobiły na mnie niezwykłe wrażenie.
Czytając jej wypowiedzi odnosiłam wrażenie, że sama rozmawiam z bratnią duszą. Z tak wieloma stwierdzeniami primabaleriny się zgadzam. I często miałam wrażenie, że chociaż Novak mówiła na temat tańca, to tak naprawdę jej stwierdzenia dotyczą czegoś szerzej. Życia po prostu.

Czytałam tę książkę w ebooku i trochę żałuję gdyż wiem, że to taka książka, w której sporo byłoby pozaznaczanych przeze mnie fragmentów wypowiedzi tancerki.

Wypisałam sobie ich jedna sporo i paroma chcę się tu podzielić z czytelnikami blogu.
Być może wiele stwierdzeń według kogoś może trącić truizmem, ktoś orzeknie, że wręcz banałem ale ja tak nie sądzę a patrząc na to, jak niektórzy się zachowują, sądzę, że warto jest sobie te nawet oczywiste prawdy co jakiś czas przypomnieć.

"(...) Życie bez bliskich traci sens.
(...) Trzeba mieć tylko umiejętności odcinania się od osób, które osłabiają naszą samoocenę, podkopują nas. Drugim sposobem jest ignorowanie ich.
(...) Żeby zawsze dziękować za to, co się ma. I celebrować ten moment. (...) Życie składa się z małych, prostych przyjemności.
(...) To się tyczy każdej sfery życia. Jeśli czegoś pragniesz, poczekaj, zaciśnij zęby i patrz uważnie.
(...) Chcieć znaczy więcej niż móc.
(...) Jednak nie da się zadowolić wszystkich, zdobyć sympatii i uznania całego świata.
(...) Proszę nie marnować życia. (...) Dlatego proszę żyć pełnią życia. Wykorzystywać każdą chwilę i szansę.

Mimo, że przeszła wojenną zawieruchę i jak sama mówi, o tym, co działo się w czasie IIWŚ potrafi mówić dopiero od niedawna, Nina Novak uważa, że jej życie było wspaniałe, udane i pełne. I mimo, że jak sama mówi, często "(...) Moje wnętrze było w gruzach, a ja (...) nie byłam w stanie ich odbudować. I tak tańczyłam na tych gruzach. Gruzach pamięci, gruzach wspomnień o szczęściu i bliskości najbliższych" , to sądzę, że pani Nina Novak nie zamieniłaby swego życia na żadne inne.



Parę dni temu w Warszawie odbyło się pierwsze spotkanie z Niną Novak. Daję Wam znać, jeśli jesteście zainteresowani, że następne spotkanie zapowiada się wkrótce. 5.03.20 o godzinie 18.00 zacznie się spotkanie z Niną Novak w warszawskim Empiku przy ulicy Marszałkowskiej 116/122.

Moja ocena to 6 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...