"Twoja wina". Danuta Awolusi.

Wydana w Wydawnictwie Prószyński i S-ka. Warszawa (2020).
Data premiery 03.03.2020.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa.

Bohaterka książki "Twoja wina" poznała swojego przyszłego męża na wieczorze panieńskim przyjaciółki. Piękny jak model, inteligentny mężczyzna adorujący ją przez cały wieczór. Zawrócił jej w głowie do tego stopnia, że dwudziestoparolatka uwikłała się w złą relację.
Marcelina nie wie tego, co wiemy my, czytelnicy. A mianowicie jak złym człowiekiem jest ten, któremu udaje się bardzo szybko namówić ją na ślub. Adam umie mydlić oczy. Jest klasycznym socjopatą. Wiemy to jednak my, czytając książkę. Marcelina zdaje się nie zauważać najoczywistszych sygnałów ostrzegawczych i brnie, brnie, brnie. Brnie w coraz gorszą jakość małżeństwa.
Adam to klasyczny socjopata. Szybko dowiadujemy się jak praktycznie od zawsze traktował ludzi. Przedmiotowo i okrutnie ale jednocześnie sprytnie gdyż wielokrotnie wysługiwał się w swoich niegodziwościach rękami innych, sam pozostając poza podejrzeniami. Adam lubi sprawiać ludziom ból psychiczny, szantaż i ośmieszanie to jego chleb codzienny, że użyję takiego wyrażenia.

A mimo tego Marcelina , zwana przez przyjaciółki Cesią, wydaje się nie widzieć tego jakim naprawdę jest jej mąż. Część spraw i grzechów oczywiście przed nią ukrywa ale szczerze mówiąc, w wielu przypadkach dziewczyna ma raczej klapki na oczach.

Szybko jednak dowiadujemy się co może stać za tym, że Marcelina nie orientuje się do końca jakim draniem jest jej własny mąż.
Sytuacja rodzinna Cesi nie była idealna. Rodzice niby żyjący razem a od dawna osobno. Ojciec, pełniący ważne społeczne funkcje. Mężczyzna niezawodny, do którego jak w dym walili wszyscy ci, którzy potrzebowali pomocy. Niestety, jak się okazuje, można się mocno zdziwić jak bardzo zakłamani są niektórzy.
Nad Cesią ciąży też fakt niedoszłej kariery sportowej. Według mnie to ważny moment w jej życiu, który po części zdeterminował jej życie, pozwolił strachowi i niepewności jednak w nim zagościć na stałe.
Cesia nie ma dobrych relacji z najbliższymi. Niewiele wiemy o tym jakie są jej relacje z matką poza tym, że chyba nie jest to osoba, do której kobieta zwróciłaby się w razie jakichś wątpliwości. Ojciec jak widać, niespecjalnie przejmował się córką, jej karierą sportową i obecnie, małżeństwem. Sądzę, że to mogło zdeterminować niewłaściwą percepcję zdarzeń, które determinują życie bohaterki.

Do tego w "Twojej winie" pojawia się cień z przeszłości Adama. Była kochanka, którą wykorzystał dokładnie tak samo jak wiele innych osób. Przedmiotowo. A następnie po zrujnowaniu jej życia, porzucił tak, jak wyrzuca się coś niepotrzebnego. Lena, to mieszkająca w Paryżu nauczycielka akademicka o polskich korzeniach.
Ona to powróci do ziemi matki aby odnaleźć tego, który zrujnował jej życie.
Marcelina oczywiście nie wiedząc o tym, jaki naprawdę jest jej mąż, zaprzyjaźni się z Leną. Która zresztą wkrótce sama poczuje się niezbyt komfortowo wykorzystując po trochu Cesię, którą naprawdę polubi i poczuje, że chce być jej przyjaciółką.

Trochę jednak zbyt wiele osób w tej książce manipulowało Marceliną. Nie wydało mi się to możliwe. Nie do końca byłam w stanie uwierzyć, że jedna osoba spotkałaby na swojej drodze aż tyle nieszczerych i wykorzystujących ją osób.
Nie ukrywam też, że nie udało mi się zbytnio polubić głównej bohaterki a co za tym idzie, nie potrafiłam zbytnio zamartwiać się jej losem.  Niestety, głównie irytowała mnie jej łatwowierność. Nie jestem w stanie uwierzyć, że w dzisiejszych czasach ktoś jest w stanie bez mrugnięcia okiem i bez jakiejkolwiek podejrzliwości przyjmować tyle kłamstw, które kobiecie serwował jej mąż. Niemniej jednak wiem, że na świecie faktycznie istnieje wielu takich "Adamów". Nie liczących się z nikim, z uczuciami innych, manipulujących z łatwością zarówno osobami nieznanymi jak i najbliższymi co chyba najbardziej niezrozumiałe. I za poruszenie tego temat w przyswajalny sposób daję książce dodatkową notę. Być może są tak doskonałymi manipulatorami, że są w stanie omotać ludzi w sposób doskonały aby jak to się mówi, "tańczyły jak im zagrają".

Moja ocena to 4.5 / 6.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...