"Nawiedzony dom". John Boyne.

Wydana w Wydawnictwie Stara Szkoła.  Rudno (2019). Ebook.

Przełożyła Dorota Lachowicz.
Tytuł oryginału This House Is Hounted.

Cudownie napisana współcześnie powieść odwołująca się stylem i klimatem do najlepszych powieści grozy.
Nie znam autora, widzę, że napisał sporo ale jakoś do tej pory żaden z jego tytułów nie zainteresował mnie. "Nawiedzony dom" skusił mnie swego czasu zarówno zarówno opisem jak i samym tytułem.
I nie zawiodłam się, o nie !

Narratorka opowieści to żyjąca w połowie dziewiętnastego wieku (akcja książki rozpoczyna się w Londynie w roku 1867 roku) Eliza Caine.
Jest nauczycielką na pensji, którą sama kiedyś ukończyła.
Niestety, jej ojciec umiera i dwudziestojednolatka staje przed trudnym wyborem, co robić. Oczywiście, szukać pracy. Kobieta znajduje w gazecie ogłoszenie. Lakoniczna treść informuje, że w posiadłości wiejskiej Gaudlin Hall w Norfolk potrzebna jest od zaraz nauczycielka do dzieci. Nie wiadomo dokładnie ile jest owych dzieci, które potrzebują nauczycielki ani tym bardziej w jakim są wieku ale cóż, zawsze to jakaś oferta pracy. Kobieta odpowiada na ogłoszenie i niedługo potem rusza w nieznane. Już od samego początku widać, że coś będzie bardzo nie tak. Na stacji, tuż po przyjeździe Elizy na miejsce, niemal dochodzi do wypadku. Po dość długiej drodze powozem z mrukliwym woźnicą, kobietę spotyka zaskoczenie. Otóż, oczekiwała ona, że w posiadłości powitają ją rodzice bądź opiekunowie dzieci, natomiast zamiast nich witają ją właśnie sami przyszli podopieczni. Państwo Westerley nie pojawiają się. Szybko dociera do kobiety,że jej podopiecznymi są właśnie dzieci, Isabella i Eustace.

Autor "Nawiedzonego domu" dobrze "odrobił" lekcje na temat "dziewiętnastowieczna powieść grozy". Wszystkie elementy są na swoim miejscu. Jest więc ogromna, stara posiadłość, w której można się zgubić i która z pewnością posiada tajemne przejścia i schowki. Jest tajemnica, którą stopniowo trzeba będzie odkryć i która to rola przypadnie narratorce. Jest też w końcu odpowiednia doza grozy i strachu za sprawą wszystkiego, co spotyka kobietę na miejscu.

Czytało  mi się "Nawiedzony dom" fantastycznie. Nie ma nic, do czego bym się przyczepiła. Książka spełniła swoją rolę, stanowiła dla mnie, która bardzo lubię stare powieści grozy, ciekawą i relaksującą lekturę, która pozwoliła mi na oderwanie się od zmartwień rzeczywistości.

Moja ocena to 6 / 6.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...