"Po złej stronie pożegnania". Michael Connelly.

 Wydana w Wydawnictwie Sonia Draga. Katowice (2020). Ebook. 

Przełożyła Magda Kurylak. 
Tytuł oryginalny The Wrong Side of Goodbye.

"Skaczę" sobie po częściach cyklu autorstwa Michaela Connelly'ego o śledczym Harrym Boschu i oto "Po złej stronie pożegnania" to wcześniejsza część od czytanej przeze mnie ostatnio. Ale nie szkodzi. 

W kryminałach Connelly'ego często jest kilka wątków w jednej części i nie inaczej jest w tej książce. Oto bowiem będą dwa wątki, pierwszy - poszukiwanie dziedzica fortuny i drugi - namierzenie groźnego gwałciciela , zwanego Siatkarzem. 

Na początku książki dowiadujemy się, że Bosch podjął się działania jako prywatny detektyw ale pracuje też na część etatu na komisariacie w San Fernando. 
Do Boscha zwraca się milioner Whitney Vance z bardzo nietypową prośbą. Otóż, jest już stary, czuje, że jego miesiące są policzone a ma przeczucie, że kiedyś zachował się źle. Otóż, wie, że dziewczyna, którą kochał, zaszła z nim w ciążę. Niestety, za namową rodziny, porzucił ją i oto prosi Boscha by ten jeśli oczywiście to możliwe, odszukał jego potencjalnego spadkobiercę. 
A rzecz jest niezwykła bo spadek po staruszku może powodować u niektórych bardzo niemiłe zachowania. Kto bowiem lekką ręką odda miliony, do których posiadania już się duchowo nastawił? Bosch od samego początku więc, ostrzeżony przez Vance'a, nastawia się na walkę. 

Z drugiej strony ma przed sobą zadanie wynikające z pracy na komisariacie w San Fernando. Od jakiegoś w mieście grasuje włamujący się do domów gwałciciel, od sposobu włamywania się do pomieszczeń nazwany przez policję "Siatkarzem". I ta sprawa spędza sen z powiek Boscha, zwłaszcza, że jego córka Maddie jest już studentką, wynajmującą z koleżankami mieszkanie. Ma więc o kogo dodatkowo się bać. 

Bosch to jeden z moich ulubionych śledczych. Przypomina mi nieco Wallandera , chociaż jego relacje z córką można jednak uznać za lepsze niż skandynawskiego policjanta. Niemniej jednak obu ich łączy niereformowalny idealizm i poczucie misji, którą to misję zresztą realizują przez całą swoją śledczą karierę. 
Sposobu myślenia Boscha nie zmieni się. Nie stanie się nagle ironiczny czy wręcz cyniczny. Wciąż będzie wierzył, że jego zadaniem jest pomóc tym, którzy jego pomocy potrzebują. I to właśnie w Harrym Boschu uwielbiam. Tak. Mam pojęcie, że to jedynie postać literacka, wymyślony śledczy, któremu nie obojętna jest cudza niedola. A mimo tego darzę tę postać wielką sympatią. 

W książce "Po złej stronie pożegnania" Boschowi jak zwykle uda się pomóc innym w kontekście jednostkowym ale i społecznym. I to również krzepi, lubię też dlatego czytać kryminały o Boschu jako,że zawsze niosą ze sobą jakąś nutę optymizmu czy może pocieszenia, że zło zostanie ukarane prędzej czy później. 

Moja ocena tej książki to 6 / 6. 

Komentarze

  1. Serii o Wallandzerze nie znam. Tej o Boschu też nie, ale zachęcasz mnie bardzo.Z drugiej strony mam wrażenie, że to taka trochę bajka dla dorosłych ta powieść, właśnie przez bohatera, który niezachwianie wierzy, że jego zadaniem jest pomóc potrzebującym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boscha lubimy z Mężem , czytaliśmy wiele lat temu a ja teraz wróciłam rok temu do jego książek i jestem zachwycona. No, bajka to nie jest bo Bosch zderza się i z nielekką rzeczywistością i dźwiga brzemię przeszłości ale tak, uważa, że musi pomóc słabszym, być może uważa, że to rodzaj spłacenia swego rodzaju długu losowi za to, że jednak relatywnie obszedł się z nim nieźle.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...