"Dens serotinus". Karolina Gurazda-Grabarczyk.

 Wydana w Wydawnictwie Literackim Białe Pióro. Warszawa (2021).

Wiersze poznałam dzięki uprzejmości Autorki zbioru.

Ci,którzy odwiedzają stronę mojego blogu na Fb wiedzą już, że w ręce wpadły mi ostatnio wiersze. Nawet narzekałam tam na fakt, że według mnie czytam zbyt mało poezji i również cieszyłam się, że dzięki znajomym Poetkom, czytam ją jednak gdyż co jakiś czas któraś z nich podsyła mi swoją poezję abym mogła się z nią zapoznać. Wyszło dwuznacznie. Zapoznać się z poezją czy z Poetką? Ale właśnie, czyż dzięki wierszom w jakiś jeszcze bardziej skondensowany sposób nie możemy "poznać" autora wierszy ?

Osobiście bardzo lubię poezję i muszę stwierdzić, że chyba ta pisana przez kobiety najczęściej jest mi bliska. Zawsze jednak mam problem aby coś o wierszach pisać. Jako, że swego czasu sama zajmowałam się tym kawałkiem literatury (nawet zostałam pochwalona w jednym z literackich miejsc) wiem, że pisanie wierszy to w jakimś stopniu odsłanianie się. I, co za tym idzie, niejako narażanie się. Ocenić czyjąś poezję, w której zamyka własne odczucia, lęki, obawy, radość, szczęście. Jak można to ocenić? Oczywiście, nie mówię tu o grafomanii, chociaż powiem Wam, że czytam czasem poezję ludzi, która to pewnie pierwszych miejsc by nie zajęła w jakimś wielkim konkursie literackim ale widać,że ktoś włożył w to ogrom emocji i serce.

Jeśli chodzi o tomik wierszy autorstwa Karoliny Gurazdy-Grabarczyk, to szczęśliwie jedyne, nad czym mogę "pomarudzić" to (przypominam, że moje opinie są czysto subiektywne i nie są żadną formą hejtu a jedynie stwierdzeniem własnych odczuć), to okładka. Zwyczajnie , nie pasuje mi ona do zawartości. Mam nadzieję, że zarówno Autorka wierszy jak i projektujący okładkę jej mąż, nie wezmą mi tego do swoich serc. Jak na to jakie są wiersze Karoliny Gurazdy-Grabarczyk, ta okładka, przynajmniej gdybym miała kierować się jedynie nią, sugerowałaby zupełnie inny rodzaj poezji. 

Tymczasem jest to poezja z gatunku, który lubię a nawet, bardzo lubię. Przesycona wrażliwością, uważnością na drugiego człowieka. Obarczona jakimś sporym bagażem doświadczeń, czy to zebranych przez samą poetkę czy też zasłyszanych, gdzieś przez nią "schowanych" a następnie przelanych na papier właśnie w formie wierszy.

Gdy siadam do wierszy, o których potem chcę coś więcej napisać, muszę zyskać swoistego rodzaju atmosferę. Po pierwsze, o ile prozę jestem w stanie czytać gdy w tle prowadzone są rozmowy bądź gra jakaś muzyka czy nawet ktoś ma włączony jakiś film, który mnie nie interesuje, o tyle w stosunku do poezji jestem ogromnie restrykcyjna. Mam mieć ciszę i spokój. Najlepiej lubię być podczas lektury sama. Chyba wtedy mam wrażenie, że , jak już pisałam powyżej , "poznaję" nie tylko wiersze ale i autorów tychże. Nie inaczej było w przypadku pierwszej i drugiej lektury tomiku "Dens serotinus". Czy też tak macie, że po pierwszej lekturze, wracacie na początek tomu wierszy i czytacie na nowo? Ja tak mam. 

Jak już pisałam,  z wierszy Karoliny Gurazdy-Grabarczyk przebija ogromna wrażliwość na drugiego człowieka, swoistego rodzaju uważność skierowana na niego ale i na siebie samą, na to jak ja, autorka , odbieram to co się dzieje. Przygotowując się do recenzowania siadam zazwyczaj z notesem, ołówkiem lub piórem i kolorowymi nalepkami, którymi zaznaczam w książkach co bardziej interesujące mnie fragmenty. Bądź, jak w tym przypadku, wiersze. W tym przypadku na trzydzieści osiem wierszy kolorowe karteczki pojawiły się aż przy trzynastu. Co nie oznacza, że reszta poezji mi się nie spodobała, nie. Natomiast te trzynaście to te, które w jakiś sposób dotknęły mnie najbardziej. 

Z całego tomu trzy z zaznaczonych to te, które zostały w głowie na dłużej, być może, na zawsze... To wiersz bez tytułu, opowiadający o siedzącym przy stole alfie i omedze, Zeusie domowego ogniska. Niezwykłe skontrastowanie domowego tyrana z kierowaną na końcu do ojca jakim się okazuje bohater o chleb spowodowała, że poczułam wręcz ucisk w gardle. A przecież to właśnie chleb , to to czym dzielimy się przy stole właściwie w każdej, nawet najbardziej egzotycznie brzmiącej dla nas, kuchni. To coś, co nas, domowników ale i gości, teoretycznie przynajmniej, bardzo zbliża. 

Drugi z tej trójki to "i kropka". Krótki, naprawdę bo zawierający wraz z tytułem dziewiętnaście słów, ale niezwykły. O tym, że nie musi nami determinować to, co robią nasi przodkowie. Że tak naprawdę każdy z nas może i ma możliwość bycia dobrym i przyzwoitym, jedynie warto aby dać nam dla rozwoju tych cech, szansę. 

I trzeci, znów bez konkretnego tytułu o zmarłych, z którymi nie można się już nawet pokłócić. Zwrócę się teraz bezpośrednio do Autorki tego wiersza, Karolino, ten wiersz jest niezwykły i chociaż, cóż, przeorał mnie do głębi, uważam go za być może najlepszy z tomiku. 

Ale są i inne zaznaczone. "za chlebem za solą", który opowiada o tym, co uprawia tak wielu ludzi, a mianowicie oczekując na coś co najczęściej nigdy się nie zdarzy w ich życiu, przegapiają tak naprawdę właśnie owo życie, szanse i możliwości dawane od losu. 

Wiersz kończący tomik, noszący tytuł "D jak długo i szczęśliwie" zwyczajnie ogromnie mnie wzruszył. To bardzo przyjemne w dzisiejszych, bardzo elektroniczno nowoczesnych czasach , przeczytać dedykowany mężowi wiersz. Przyjemnie, że ludzie wciąż jeszcze piszą dla swoich partnerów wiersze miłosne chociażby nie wiem jak niemodne mogło się to niektórym wydawać.

Wiersze Poetki są przesycone wrażliwości, wnikliwą obserwacją innych ludzi, sięganiem do wspomnień i "przerabianiem" sytuacji i zdarzeń na wiersze właśnie. 

Czy warto jest sięgnąć po tomik "Dens serotinus", którego to powód do zatytułowania w taki a nie inny sposób poznajemy na samym początku? Według mnie - tak. W natłoku nowości a i przypuszczam, czasem braku czasu na orientowanie się o tym co nowego zostaje wydane na polskim rynku czytelniczym, wiele dobra może nam umknąć. Nie chciałabym aby poezja Karoliny Gurazdy - Grabarczyk umknęła, zwłaszcza osobom, które lubią czytać poezję, stąd daję Wam znać o tym, że jest do poznania nowe, ciekawe nazwisko.

Moja ocena to 6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...