"Zbrodnie prawie doskonałe. Policyjne Archiwum X". Iza Michalewicz.

 Wydana w Wydawnictwie Znak. Kraków (2018). Ebook.

Sięgnęłam po tę książkę bo po pierwsze, co już Wiecie, ostatnio pozostaję w lekturach w tematyce true crime, po drugie, Archiwum X rozwiązujące często sprawy wydające się niemożliwymi do rozwiązania, to coś, co mnie zaintrygowało. 
Część spraw znam z podcastów kryminalnych, część jak na przykład ta dotycząca morderstwa premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony, była medialna na tyle, że zapewne większość osób o niej w mniejszym bądź większym stopniu, słyszała. Parę spraw jednak było dla mnie nowością. 

W książce "Zbrodnie prawie doskonałe" autorka opisuje osiem spraw kryminalnych, które stały się na tyle trudne, że nie zostały rozwiązane i umorzone. I wtedy, często po wielu latach, do akcji wkraczają Oni. Policjanci z Archiwum X. Pierwsza taka jednostka powstała w Krakowie ale obecnie w wielu miastach parę osób siedzi i pieczołowicie czyta stare akta, pracuje często długo po godzinach aby dać bliskim ich Ofiar odpowiedź na pytanie, kto zamordował ich bliskich a także aby czasem zdążyć przed przedawnieniem się sprawy. Nawiasem mówiąc, nie rozumiem tego w polskim prawie, że morderstwo może się przedawnić. Nie rozumiem i nie zamierzam bo uważam, że powinno być tak, że zbrodniarz ma bać się do końca swojego marnego życia tego, że kiedyś ktoś uparty jednak wpadnie na jego ślad i zostanie on ukarany stosownie do swojego czynu. 

Każda z tych spraw jest przejmująca i osoby, które zostały tu żywe, na ziemi, zasługują na to aby poznać odpowiedź na pytanie kto zniszczył życie kogoś ich bliskiego (często kilku osób) ale również na swój sposób, kto zniszczył ich.

Nie będę pisała o wszystkich poruszanych tu sprawach ale napiszę o tych, które najbardziej mną wstrząsnęły. Nie wiem na ile mogę zdradzić pewne sprawy komuś, przed kim jest lektura a kto nie zna rozwiązania spraw, stąd w tym momencie mój apel aby jeśli ktoś nie chce wiedzieć kto jest sprawcą zbrodni, może niech dalej nie czyta mojej recenzji. 

"Maska" to opowieść, w której sprawcy domyśliłam się niemal na samym początku czytania o tej sprawie ale nie byłam pewna motywu działania osoby, która stała za zaginięciem a potem jak się okazało, morderstwem kobiety z dwójką dzieci. Kobieta mieszkająca na wsi pewnego dnia wraz z dwójką małych synów po prostu zniknęła z domu, nie biorąc na przykład leków dla jednego z nich, chorującego na chorobę przewlekłą. Czy była to dobrowolna decyzja czy jednak ktoś stanął na drodz tej trójki? 
Pozostałe dzieci kobiety, z pierwszego związku, dwie starsze córki i nastoletni syn, niewiele mogli powiedzieć, co mogłoby stać za decyzją matki o oddaleniu się wraz z dwójką ich rodzeństwa z domu. Żmudna praca śledczych z Archiwum X trochę zaburzyło dotychczasowy schemat myślenia, że brakuje podstaw do wszczęciu sprawy o zabójstwo, skoro jest zaginięcie. Kolejne lata i zbrodnie pokazały, że zaginięcie to zaledwie początek śledztw, w których niestety, popełniono zbrodnię ale sądzę, że wiedza ta musiała przyjść z czasem i doświadczeniem.
Ta sprawa była przejmująca bowiem, jak przyszło mi do głowy gdy zaczęłam ją czytać a muszę przyznać, że to akurat jedna z tych, o których nie słyszałam wcześniej, sprawcą okazał się ktoś z najbliższego kręgu. A konkretnie trzecie dziecko Władysławy, jej syn Piotr. Jak zawsze gdy dziecko morduje rodzica , a w tym przypadku dodatkowo dwóch młodszych braci, rodzi się szereg pytań. Co działo się w tym domu, że całkiem niegłupi chłopak, kształcący się w zawodzie i raczej spokojny dopuścił się takiej zbrodni? Czy ktokolwiek zauważył, że z chłopakiem zaczyna dziać się coś złego? Czy można było zapobiec zbrodni?

Z kolei rozdział zatytułowany "Człowiek tysiąca śmierci" to przejmująca historia dwóch zamordowanych przez mordercę chłopców. Zbrodnie dwie, w dwóch różnych miejscach i w dodatku popełnione przez seryjnego mordercę, który po złapaniu go po popełnieniu drugiej zbrodni początkowo przyznał się do popełnienia pierwszego morderstwa innego chłopca a następnie, namówiony do tego przez swojego adwokata, wycofał się ze swoich zeznań. Tu z kolei ciężka praca śledczych z gdańskiego Archiwum X pomogła w rezultacie (pomimo różnych popełnionych po drodze błędów rozmaitych osób) oficjalnie powiązać dwie zbrodnie popełnione przez zbrodniarza jak i skazać go nie jedynie za drugie morderstwo ale również za pierwsze przez niego popełnione. Osieroconym rodzicom życia dziecka to nie wróci ale w tym przypadku jest coś na kształt satysfakcji, że ktoś tam nie odpuścił, że nie dał sobie spokoju, że każda z Ofiar była dla niego tak samo istotna. 

Siódmy rozdział "Strategia lwa" to dość znana osobom słuchającym podcastów kryminalnych historia dziwnej śmierci Małgorzaty Śnieguły. O odpowiedź co tak naprawdę stało się w owym mieszkaniu w Skierniewicach od lat walczą rodzice niespełna trzydziestoletniej Ofiary. Małgorzata została znaleziona w mieszkaniu i szybko orzeczono, że popełniła samobójstwo za pomocą cyjanku potasu, natomiast z tym orzeczeniem nigdy nie zgodzili się rodzice Małgorzaty. Działania prowadzone podczas tego śledztwa budzą sprzeciw rodziców, którzy od lat, pomimo rzucanych im pod nogi kłód walczą o to aby wyjaśnić tę tajemniczą śmierć, która orzeczona jako samobójstwo jest według nich morderstwem. Ta sprawa ogólnie wydaje się być sprawą z rozwiązaniem podanym na tacy a mimo tego, jasnego jej rozwiązania wciąż brak. Wstrząsająca jest zarówno sprawa, całokształt tego co działo się w życiu kobiety tuż przed jej ślubem, jak i zaraz po jak i to, co muszą czuć walczący o sprawiedliwość dla córki, zrozpaczeni, w wiecznej żałobie, rodzice. 

W książce poruszone są też sprawy bardziej znane, medialne, jak rozwiązana sprawa "Hakowego" z Zakopanego, nierozwiązana sprawa morderstwa Jaroszewiczów, sprawa o kryptonimie "Skóra", z Krakowa, słynna historia morderstwa studentki Katarzyny Zowady, morderstwo dwójki studentów w Górach Stołowych, Anny Kembrowskiej i Roberta Odżgi. Niektóre z opisywanych spraw doczekały się rozwiązania, inne dopiero na nie czekają. Wreszcie, sądzę, że niestety, niektóre nigdy nie zostaną rozwiązane. Czy to z powodu braku dowodów, czy to braku chęci niektórych osób aby prawda ujrzała światło dzienne. 

To, co rzuca się w oczy to to, jak wielką chęć rozwiązania sprawy wykazują pracujący w Archiwum X policjanci. Często pracują niemal ponad swoje siły lub możliwości a przyznajmy, że praca ta jest na pewno z gatunku ogromnie stresujących i nie wierzę, że udaje się po zamknięciu drzwi gabinetu wyjść do domu z tak zwaną spokojną głową. Pewnie część spraw siedzi w ich głowach przez cały dzień a bywa, że i noc. 

Moja ocena tej książki to 6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...