"Rzym. Wędrówki z historią w tle". Bożena Fabiani.

 Wydana w Wydawnictwie Naukowym PWN SA. Warszawa (2021).

"Rzym. Wędrówki z historią w tle" Bożeny Fabiani, to kolejna ze stosu książek, które otrzymałam na moje urodziny niemal miesiąc temu.

Opowieści o sztuce Bożeny Fabiani to tak zwany pewnik, przynajmniej dla mnie. Z tym wielką chęcią sięgnęłam po tę książkę akurat teraz gdy za oknem sami Wiecie. 
Czy miałam nadzieję, że książki o sztuce są w stanie pozwolić oderwać mi się od wojny w Ukrainie? Chyba trochę taką nadzieję rzeczywiście miałam. Czy mi się to udało? Chyba jednak trochę tak. Chociaż kiedy czytasz o tym całym dorobku sztuki, który opisuje Bożena Fabiani i myślisz sobie, że to niewiarygodne, że w czasach zamętu i niepokoju sztuka zawsze była ważna dla człowieka a potem śledzisz wiadomości w telewizji, gdzie są przede wszystkim Ofiary w ludziach a sztuka również jest zagrabiana bądź niszczona, to właściwie nie wiesz do końca jak te opowieści o sztuce masz interpretować. Czy jako jednak nadzieję na to, że w dzisiejszych czasach jednak sztuka może stanowić chociaż lekką namiastkę pocieszenia i nadziei czy że nie i że odnieśmy się do przeszłości aby chociaż na chwilę zapomnieć o teraźniejszości. 

Autorka książki proponuje nam, czytelnikom, odbycie piętnastu wedrówek po Wiecznym Mieście i poznawanie przy tej okazji zarówno historii Rzymu jak i dzieł sztuki rozmaitej bo i budowli i rzeźb i malarstwa, mozaik, fresków. Historii tu dużo ale proponowanej w sposób przystępny dla kogoś, kto samo miasto po prostu lubi czy wręcz kocha i chce o nim dowiedzieć się jak najwięcej. Nie trzeba więc być historykiem czy historykiem sztuki aby znaleźć przyjemność w tej lekturze. Poznajemy więc stolicę Włoch od czasów narodzin chrześcijaństwa aż do baroku a nawet leciutko zahaczamy o czasy bardzo nam współczesne za sprawą opisu dotarcia do konkretnego dzieła sztuki zaginionego swego czasu. 

Nie jest to z pewnością klasyczny przewodnik turystyczny i nie sądzę, aby była to książka, którą czytać należy pospiesznie (mimo sporej ilości zdjęć i reprodukcji warto według mnie posiłkować się jeszcze własnymi zasobami czy to albumami czy internetem), za to z pewnością to lektura, do której można wracać, chociażby do konkretnych jej fragmentów. 

Moja ocena jej to 6 / 6.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...