"Poranki na Miodowej". Joanna Szarańska.

Wydana w Wydawnictwie Czwarta Strona. Poznań (2020).Ebook.

Niemal cały cykl "Miodowej" autorstwa Joany Szarańskiej jest już na moim czytniku (niemal bo na dniach ukazała się najnowsza, czwarta już część serii) a ja dopiero teraz wzięłam się za pierwszą część i...żałuję, że nie zaczęłam go dużo wcześniej.

"Poranki na Miodowej" to książka zupełnie inna od tych, które do tej pory czytałam jednej z moich ulubionych autorek. Dlaczego? Bo tym razem mniej jest w treści tego charaktersytycznego dla Joanny Szarańskiej humoru, nie ma tego śmiechu i wesołości, które tam cenię w Jej książkach. Jest za to dużo refleksji, mądrości, czegoś takiego, co sprawia, że lektura na długo zostaje w pamięci. 

Obiecuję sobie po raz kolejny nie czytać opinii w internecie bo gdy czytam, że lektura ta nie jesy wymagająca, to opada mi wszystko, co może opaść kobiecie. Przepraszam za szczerość ale serio, ręce mi opadły i po raz kolejny obiecuję sobie, żeby w ogóle nie zaglądać na żadne opiniotwórcze rzekomo serwisy bo szczerze i tak zawsze sama wyrabiam sobie zdanie na podstawie własnych odczuć. 

"Poranki na Miodowej" rozpoczynają się w chwili gdy narratorka, Małgorzata Celińska, wraca po piętnastu latach do miasteczka,  w którym od siódmego do osiemnastego roku życia wychowywała się u ciotki Wandy. 

Ściągnięta przez Barbarę, przyjaciółkę ciotki do jedynego miejsca, które w sumie jest w stanie nazwać domem, Gosia jest zdenerwowana i przerażona. Wraca po długiej nieobecności i braku jakiegokolwiek kontaktu z dawną opiekunką. Nie kontaktowały się z wyboru Małgorzaty. Ale też i ciotki, która po ucieczce podopiecznej nie usiłowała nawiązać z nią żadnego kontaktu, powodowana źle pojmowanym honorem czy może prędzej, dumą. 

Kiedy ciotka leży w szpitalu po przejściu ciężkiego zawału, Małgorzata osiedla się chcąc nie chcąc w dawnym swoim domu, jednocześnie odwiedzając Wandę w szpitalu ale również dbając o prowadzoną całę życie przez ciotkę księgarnię mieszczącą się w domu, w którym mieszkała Wanda Celińska. 

Jej historię w domu ciotki poznajemy dwutorowo, tę współczesną, trudny ale i pełen rozmaitych wzruszeń i wrażeń powrót ale również dowiadujemy się z jej wspomnień o tym dlaczego w ogóle siedmiolatka trafiła do domu surowej i oschłej ciotki. Jak to się stało, że mała dziewczynka nie miała na świecie nikogo więcej ponad swego ojca jak również, dlaczego jedenaście lat po przybyciu do miastecznka, pod opiekę Wandy, uciekła bez słowa pożegnania. 

"Poranki na Miodowej" to książka niezwykle wciągająca chociaż przyznam uczciwie, że miałam z nią na początku lekki problem. Jakoś nie zaskakiwała mi ta lektura i już nawet zastanawiałam się nad jej przerwaniem gdy stwierdziłam, że nie, że chcę dowiedzieć się co takiego stało się i w życiu Gosi, nawiasem mówiąc, autorki poczytnych książek beletrystycznych ale również, co takiego zdarzyło się w życiu jej opiekunki, że jednocześnie wrażliwa na literaturę i przyrodę Tatr kobieta, mogła odnosić się do małego dziecka z taką surowością.

Jeśli lubicie książkowe serie, jeśli oczekujecie książki, która w danym momencie nie jest może rozrywką a raczej przyczynkiem do przemyśleń, refleksji i zastanowieniem się nad kolejami ludzkiego losu, z pewnością "Poranki na Miodowej" powinny Was zainteresować i spodobać się Wam. 

Moja ocena to 6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...