"Urodzona w 1982". Kim Jiyoung.

Wydana w Wydawnictwie MANDO. Kraków (2021). Ebook.

Z języka angielskiego przełożyła Joanna Sobesto.

Tytuł oryginalny  82년생 김지영

Wydana w Wydawnictwie MANDO. Kraków (2021). Ebook.

Nie ukrywam,nie sięgnęłabym po tę książkę gdyby nie fakt, że od paru miesięcy wpadłam jak śliwka w kompot i oglądam kanał na YT Polki mieszkającej w Korei Południowej noszący nazwę "Pyra w Korei". Kanał polubiliśmy rodzinnie bo stanowi niezwykle ciekawe i zabawne często źródło informacji na temat życia w tym kompletnie dla mnie nieznanym kraju. 

Tak więc gdy Pyra poleciła tę książkę przypomniałam sobie, jak w zeszłym roku w paru miejscach o niej słyszałam i postanowiłam sama przekonać się jak mi się spodoba ta książka. 

Od razu powiem, że jest niezbyt długa, w sumie sama przeczytałam ją w trzy dni czy raczej, wieczory bo nie bardzo za dnia mam czas na lekturę. Tak czy inaczej, myślę, że dobrze zrobiłam odsłuchując wcześniej kanał na YT, o którym wspomniałam bo wiele poruszanych spraw w tej książce nie było dla mnie nowością. Czy mi się podoba, to inna sprawa bo poruszane przez autorkę problemy kobiet do najmilszych nie należą i komfortu podczas lektury tej książki z pewnością się nie odczuwa, zwłaszcza, że gdzieś podskórnie wyczuwa się w tak wielu sytuacjach taką nagle zbieżność z polskimi realiami, co również nie dodaje otuchy.

Ta niby niedługa książka a treściwa wbrew pozorom przybliża nam w skrócie życiorys młodej kobiety, Kim Jiyoung, od paru lat mężatki, która to jakiś czas temu została mamą. Obecnie jej córeczka już chodzi do żłobka. I niby życie Jiyoung jest na dość dobrych torach, skończyła studia, ma kochającego męża, córeczkę, nie przymiera głodem i nikt jej nie bija ale... W pewnym momencie coś zaczyna się z kobietą dziać i jej zachowanie dalekie jest od przyjętego w Korei dobrego tonu. 

I w tym momencie zaczynamy poznawać życie Kim Jiyoung, od narodzin 1 kwietnia 1982 roku aż po współczesny czas, w którym zaczyna się książka. Chociaż tak naprawdę, moglibyśmy powiedzieć, że poznajemy życie nie tej jednej, konkretnej trzydziestotrzylatki a zapewne wielu kobiet, urodzonych nieco przed lub po, bohaterce.

Czy koreańska dziewczynka dziwi się, że w domu,w której jest jeden syn a pozostałe dzieci to dziewczynki,najlepsze kąski i rzeczy w pierwszej kolejności należą się bratu a dopiero w dalszyej kolejności jej i jej siostrom? 

Czy koreańska dziewczyna dziwi się, że na edukację jej braci znalazły się pieniądze a na jej naukę pieniędzy zabrakło i musiała w tej kwestii radzić sobie sama? 

Czy koreańska dziewczyna, nastolatka dziwi się dziwnym akcjom w autobusach albo w metrze, które gdzieś inadziej wprost nazwane są molestowaniem? 

Czy koreańskie dziewczyny w szkole dziwią się, że chłopcom w szkole wiele się odpuszcza a im nie? 

Czy koreańska kobieta dziwi się, że po skończeniu studiów nie może znaleźć pracy a gdy już ją znajdzie, jej koledzy nie dość, że zarabiają ogromnie więcej niż ona sama na tym stanowisku ale również, nawet ci niezbyt lotni wskakują na kolejne szczeble kariery podczas gdy ona sama ma wrażenie, że drepcze w miejscu?

Czy koreańska kobieta zastanawia się, dlaczego gdy zajdzie w ciążę i urodzi dziecko, automatycznie oznacza to zwolnienie się z pracy i zajęcie się domem i dzieckiem?

Czy koreańska kobieta dziwi się, że na święta, na których zjeżdża się rodzina, często nie widująca się miesiącami, ona jedzie do rodziny jej męża, podczas gdy chciałaby odwiedzić swoich rodziców, jak również, że całe drobiazgowe i ciężkie przygotowania do świąt spada wyłącznie na kobiety w tym domu?

Czy koreańska kobieta dziwi się gdy w sytuacji kiedy natychmiast po ślubie nie oznajmia ona rodzinie, że jest w ciąży, o to że ma problemy z płodnością obwinia się jedynie ją?

Widziałam sporo krytycznych opinii o książce ale akurat w serwisie, który do mnie nie do końca przemawia. Dla mnie to książka bardzo ciekawa, a wręcz rewolucyjna. Nie, nie u nas, chociaż wiele tych zbieżności, o których pisałam, dotyczy również polskich dziewcząt lub kobiet. Niemniej jednak u nas realatywnie więcej głosów protestujących słychać i bardzo dobrze. Niemniej jednak jestem w stanie wyobrazić sobie jakim szokiem dla wielu Koreańczyków musiało być to, że o zastałych skamieniałych formach śmiała napisać kobieta, w dodatku je kontestując.

Nie wiem jak państwu marudzącym, mnie się ta książka podobała nawet pomimo tego, że jak wspomniałam na początku, dzięki kanałowi Pyry, o poruszanych problemach już wiedziałam, nie były dla mnie nowością. Niemniej jednak według mnie, warto jest poczytać coś więcej z perspektywy osoby, którą to najbardziej dotyczy.

Moja ocena to 6 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...