"Morderstwo w Mezopotamii". Agatha Christie.

 Wydana w Wydawnictwie Dolnośląskim. Wrocław (2015). Ebook.

Przełożył Jan Zakrzewski. 
Tytuł oryginalny Murder in Mesopotamia.

Jako, że niedawno obejrzałam starą ekranizację "Śmierci na Nilu" Christie naszło mnie na to, na co nachodzi mnie ze stałą regularnością czyli sięgnęłam po inny jej kryminał a mianowicie po "Morderstwo w Mezopotamii". Ku mojej radości (czytuję kryminały Christie dobrze mi już znane, takie, w których pamiętam często kto był sprawcą), nie pamiętałam tej książki zbytnio więc tym bardziej spodziewałam się udanej lektury. 
I taką się też okazała. 

Agatha Christie lubi w swoich kryminałach trzymać się sprawdzonego schematu czyli umiejscowić w jednym miejscu kameralną grupę, sięgnąć do przeszłości czy konkretnie do grzechów przeszłości i dodać do tego morderstwo. Lub nawet więcej niż jedno morderstwo.

Nie inaczej jest i w tym kryminale. Oto wykopaliska archeologiczne w Iraku i grupa osób, które biorą udział w tej fascynującej przygodzie. Część osób zna się z poprzednich tego typu wypraw, część jest nowa. Narratorką jest panna Amy Leatheran, która zostaje po tej pamiętnej wyprawie poproszona o spisanie wydarzeń.
I dzięki tym zapiskom poznajemy stopniowo akcję książki. 
Oto więc panna Leatheran przybywa na wykopaliska a została tam skierowana aby pomóc pani Luzie Leidner. Mąż pani Leidner jest kierownikiem całej wyprawy i od pewnego czasu szczerze martwi się o swoją żonę, która zachowuje się wyraźnie bardzo nerwowo. 

Po przybyciu na miejsce wykopalisk pielęgniarka Amy Leatheran szybko orientuje się, że faktycznie, w tej zamkniętej siłą rzeczy społeczności, panuje przedziwna atmosfera. Coś wyraźnie wisi w powietrzu, czuje się, że niebawem może coś się wydarzyć. Ale co? 
Nie tylko więc obawiająca się czegoś pani Leidner zachowuje się dziwnie. Wszyscy zachowują się dość nerwowo i bacznie przyglądająca się im panna Leatheran nie wie, co dokładnie ma o tym wszystkim sądzić. 
Okazuje się też, że sporo osób nie traktuje poważanie lęków i obaw pani Leidner i raczej lekceważą je lub podejrzewają kobietę o jakieś problemy natury psychicznej. 
Szybko jednak okazuje się, że jednak lęk pani Leidner nie był bezpodstawny.
Czyli jednak dzieje się to, co jako czytelnicy podejrzewaliśmy, dzieje się zbrodnia.

A wykryć sprawcę morderstwa na wykopaliskach będzie w stanie jedynie On. Herkules Poirot!
I oto ten niepozorny człowiek przybywa do tej grupy osób i oznajmia im coś, co początkowo nie mieści im się w głowie a mianowicie, że mordercą jest nie kto inny a ktoś z przebywającego na ekspedycji grona osób. 
I jak to Poirot, rozpoczyna swoje śledztwo, które oczywiście zakończy się sukcesem. 

Nie zawiodłam się sięgając po lekturę "Morderstwa w Mezopotamii" i polecam ją tym, którzy mają chęć na klasyczny, bardzo dobry kryminał. 

Moja ocena to 6 / 6.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...

"Krzyk ciszy". Jolanta Bartoś.