"Dzieje życia". Guy Gaucher OCD.

 Podtytuł : 

Teresa Martin
siostra Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza.

Wydana w Wydawnictwie Karmelitów Bosych. Kraków (2017).

Z paru rozmaitych powodów nabyłam ostatnio książkę, opowiadającą o życiu Teresy Martin, później ogłoszonej Świętą Teresą od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza i Doktorem Kościoła (jako trzecią w historii, co pokazuje jak traktowało się i przypuszczam, że wciąż traktuje, teologię kobiet w Kościele, obecnie są cztery kobiety z tym tytułem). 
Sięgając, przyznam, nie wiedziałam do końca, czego oczekiwać po tej konkretnie książce. Czego się obawiałam? Powiem wprost, nieco bałam się, że będzie to nieco nudnawa ale za to bardzo wzniosła opowieść o Świętej. Co się okazało? Okazało się, że otrzymałam arcyciekawą opowieść biograficzną, nie koloryzowaną bo bazującą jedynie na dokumentach, opowieść nie tylko o samej Teresie Martin i jej rodzinie i bliskich ale też bardzo ciekawą opowieść o epoce, w której żyła ta młodziutka przecież dziewczyna.

Teresa Martin przyszła na świat w religijnej ale nie dewocyjnej rodzinie i w niej wzrastała wraz z czterema pozostałymi przy życiu siostrami. Szybko została półsierotą gdyż jej mama, Zelia, zmarła gdy Tereska miała niewiele ponad cztery lata. Starsze siostry podjęły się opieki nad najmłodszą latoroślą a sam ojciec Ludwik również stał się oparciem tej rodziny i wraz z córkami przeniósł się do Lisieux, gdzie jedna z jego pięciu córek osiągnąwszy starszy wiek, wstąpiła do Karmelu.
My jednak jako czytelnicy śledzimy życie tej niezwykłej dziewczyny od najmłodszych lat, przez czas szkoły i dorastania. Jak pisałam, książka opisuje rozwój drogi religijności i świętości Teresy ale stanowi też ciekawy obraz życia rodziny francuskiej, dobrze sytuowanej, w końcu dziewiętnastego wieku a na przełomie wieku nowoczesności i wieku rozwoju techniki.

To również historia życia i religijności sympatycznej, z ogromnym poczuciem humoru młodej kobiety, która w wieku piętnastu lat podjęła decyzję o wstąpieniu do klasztoru i która to tę decyzję wprowadziła w swoje życie walcząc z licznymi przeszkodami jakie rzucano dziewczynie pod nogi. 
Udało Jej się jednak wstąpić do Karmelu mimo młodego wieku a tam spędzić jedynie dziewięć lat. Jedynie dziewięć bo przerwanych Jej śmiercią w roku 1897 ale lat ogromnie intensywnych i owocnych pod kątem duchowym. Zostawiła też po sobie ogromną duchową spuściznę w postaci swoich zapisków, w tym "Dziejów duszy", stanowiących obecnie klasykę karmelitańską, rozmaitych drogowskazów duchowo religijnych. 

Przede wszystkim jednak, według mnie, ta piękna duchem i ciałem, dziewczyna, zostawiła spuściznę miłości i miłosierdzia i właśnie podkreślenie, że to jest to, co powinno nas w życiu determinować. I że każdy z nas ma jak najpełniejszą możliwość i prawo zostania Świętą lub Świętym.

Nigdy bym nie przypuszczała, że ta książka tak mnie wciągnie a sama postać Świętej Teresy aż tak zaciekawi i zaintryguje. Nie poczułam się ani przez chwilę znużona i orientowałam sie w dość bogatym zbiorze rozmaitych nazwisk postaci. 
Nie miałam w przypadku dwóch ostatnio czytanych przeze mnie książek szczęścia do dobrej lektury. Z każdej, nawet jeśli to kryminał, chcę coś wynieść. Coś mądrego, zabawnego czy zwyczajnie rozrywkę. Sięgając po tę książkę stwierdziłam, że chcę wreszcie przeczytać coś wartościowego i oto udało mi się spełnić ten plan.

Moja ocena to 6 / 6. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...