"Jej pierwszy bal. Katherine Mansfield.

 Wydana przez Książka i Wiedza. Warszawa (1980).
Zbiór 8 opowiadań.

Przełożyła Bolesława Kopelówna.

Tytuł oryginału, przyznam, nie potrafię rozszyfrować ale sądzę ,że opowiadania tu zebrane pochodzą z tomu "The Garden Party" , wydanego w 1922, w Polsce po raz pierwszy w roku 1958.

Nie ukrywam,że osiedlowa książkodzielnia w lokalnym parku stanowi dla mnie nieustające źródło szczęścia. Co jakiś czas pośród nieciekawych książek, które ktoś najwyraźniej wpakował tam podczas robienia sezonowych porządków, trafia się skarb. Za takowy z pewnością uznam zbiór opowiadań Katherine Mansfield, który to trafił do mnie jak sądzę z niemal rok wstecz ale oczywiście nie tylko nowości muszą się przeleżeć na stosie wstydu, klasyka jak widać, również. No i tej decyzji akurat żałuję bo miałabym tę ucztę literacką zdecydowanie wcześniej. No ale, mądry Polak (w tym przypadku Polka) itd, prawda?
Mam wrażenie graniczące z pewnością, że jej opowiadania znam z czasów swego dorastania, kiedy to (chyba parę razy o tym wspominałam) czytałam polecane przez dwóch niezależnych miłośników literatury, książki. Nie pamiętam aby polecone mi wówczas książki mnie zawiodły, stąd zachciałam przypomnieć sobie tę autorkę. 


Ten zbiór to właściwie zbiorek. I znowu, podobnie jak czytane przeze mnie opowiadania Karmelo Jaio, o których chwilkę temu pisałam, opowiadania te są króciutkie, zwięzłe ale ileż w nich świetnej treści, to tylko wie ten, który po nie sięgnie. 

Czytając czyniłam notatki w notesie wraz z oceną poszczególnych opowiadań i tak oto wychodzi mi, że na te osiem aż pięciu podarowałam notę 6 / 6 a są to: "Małżeństwo a la mode", "Panna Brill", "Lekcja śpiewu", "Pokojówka jaśnie pani". Reszta a są to "Państwo Gołębiowie", "Podlotek",  "Obcy", "Jej pierwszy bal" oceniłam na niewiele mniej, 5.5 / 6 lub 5 / 6. 

Chyba najbardziej przejmujące dla mnie było opowiadanie "Panna Brill". To smutna opowieść o tym, jak jednym słowem, bezmyślnym, rzuconym czasem kompletnie bez sensu, to, żeby coś stwierdzić, można zranić kogoś dogłębnie i popsuć jego malutkie, prywatne, drobniutkie szczęstko bo nawet i nie szczęście. 

"Małżeństwo a la mode" to z kolei opowieść o tym jak zachłystujemy się modą, nowościami, nawet jeśli te nowinki mało mają sensu a są bardziej modą właśnie, chwilowym kaprysem. I jak cieniutka jest granica pomiędzy tym, co jeszcze jest w naszym życiu a tym, co już zostało być może na zawsze, zagubione być może nawet utracone. 

"Lekcja śpiewu" to z kolei opowieść o tym jak nasz nastrój, coś co przeżywamy na bieżąco może nas determinować, zdecydować o naszym sposobie zachowania, traktowania siebie i innych i jak łatwo coś, co zdawało się być dramatem, może obrócić się w jeszcze inną stronę. 

"Pokojówka jaśnie pani" to kolejny tekst, który ogromnie mnie poruszył, wręcz wzruszył, podobnie jak "Panna Brill". To kolejna opowieść o kimś, kogo życie jest bardzo skromne, bez nadmiernych oczekiwań a na pewno bez spektakularnych fajerwerków a wręcz pełne poświęcenia, rezygnacji z samej siebie.

"Jej pierwszy bal" i "Podlotek" to gloryfikacja młodości, tej pełnej przekonania, że jeszcze wszystko przed nami i że oto niech świat nas podziwia ! 

"Obcy" i "Państwo Gołębiowie" to z kolei opowieść o mężczyznach, którzy nie są do końca pewni uczucia, jakimi darzą ich, w kolejności, żona i potencjalna żona. 

Ten zbiór to ponownie urywki, kadry, krótkie obrazy, które pokazują nam uczucia, emocje bohaterek i bohaterów. Mansfield nie potrzebuje nie wiadomo jak długiego opisu sytuacji aby pokazać nam dramatyzm, radość, szczęście, całą paletę emocji jakie wręcz buchają. Ludzkie dramaty ale i uskrzydlające szczęści, ukazane są w zaskakująco prostej codzienności.
Według mnie są to opowiadania ponadczasowe i zaskakująco mimo nieco odmiennego kostiumu czy didaskaliów, aktualne. 
Polecam, oczywiście. 

Moja ocena to 6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...