"Opowiadania". Katherine Mansfield.

 Wydana w Wydawnictwie Officyna. Łódź 2020. Ebook.
Wybrała, przełożyła i posłowiem opatrzyła Magda Heydel.

Hmmmm, tym razem aż takich wielkich (ku mojemu własnemu zdumieniu) zachwytów nie będzie jak chwilę wcześniej podczas lektury zbiorku ośmiu opowiadań "Jej pierwszy bal" tej samej autorki. 
Czemu? Może między innymi poprzez zabieg zastosowany jak widzę przez panią Heydel wybierającą opowiadania do niniejszego zbiorku a który to polegał na rozbiciu historii pewnej rodziny, która przenosi się do domu nad zatoką na parę opowiadań, rozdzielonych pozostałymi. Nie ukrywam, nie do końca mi się spodobało i trochę przeszkadzało, chociaż po pierwszym zaskoczeniu, gdy czytając nowe opowiadanie zorientowałam się, że "już znam tych bohaterów", jakoś "zaskoczyło".

W tym zbiorze opowiadań jest o wiele więcej niż w poprzednim przeze mnie czytanym bo aż dwadzieścia trzy, z czego o ile dobrze pamiętam, trzy dotyczą wspomnianych już przeze mnie bohaterów przenoszących się do domu nad Zatokę. 

Spoglądam na własne noty, które podarowałam poszczególnym z nich i oto na te dwadzieścia trzy aż lub tylko? dziesięć otrzymało ode mnie notę 6 /6.

Są to : "Mała guwernantka", w którym opisana jest podróż młodziutkiej dziewczyny do nowego kraju, w którym ma pełnić rolę guwernantki dzieci jakiejś damy a podczas której to podróży napotyka mocno nieciekawą postać.  Następne opowiadanie to "Kiszone ogórki" i opis, flesz zaledwie ze spotkania dawnych kochanków.
"Rozkosz" czyli przejmujący opis sytuacji, w której uświadamiamy sobie, jak łatwo jest aby nasze szczęście runęło jak domek z kart. 
"Panna Brill" to jedno z opowiadań, które znałam z poprzedniego zbioru, przejmujące i warte przeczytania parę nawet razy.
"Córki świętej pamięci pułkownika", bardzo dobry a krótki relatywnie portret dwóch dorosłych córek, które zostają same po śmierci despotycznego ojca i właściwie, pomimo swojej dorosłości, muszą uczyć się życia. 
"Życie Starej Parker", smutny obraz życia osoby samotnej, w dodatku z tej nie najwyższej warstwy społecznej.
"Marriage a la mode", to opowieść, którą już też znałam z drugiego czytanego przeze mnie, zbioru.
"Domek dla lalek", trzecia część opowieści o rodzinie znad Zatoki, i obraz ówczesnego społeczeństwa, jego klasowości, rozwarstwienia a jednocześnie nienachalne pokazanie,że szczęśliwie, dzieci są po prostu dziećmi i póki dorośli ich nie zepsują, nie zwracają uwagi na to czy ktoś jest bogaty, wykształcony i w jak wielkiej posiadłości mieszka.
"Mucha" i "Kanarek" to opowieść o żałobie, tylko po różnych osobach.
W "Musze" to ojciec osierocony po stracie syna, który zginął na wojnie, w "Kanarku" to przejmujący obraz samotnej starszej pani, której do niedawna jedynym towarzyszem i prawdziwym przyjacielem był kanarek. 

To opowiadania, które otrzymały ode mnie najwyższą notę. A dalej ocena 5 / 6, którą dałam opowiadaniom : "Baron" (refleksja po nim, w dzisiejszych czasach takich baronów zastąpili celebryci ze ścianek), "Preludium" (pierwsza część historii rodziny znad Zatoki, tu moment przeprowadzki do domku nad morzem), "Filmy", w którym bardzo aktualnie brzmi próba znalezienia pracy w zawodzie artyski kontra rzeczywistość. Kolejne to "Mężczyzna bez temperamentu", "Podróż", "Jej pierwszy bal" (również już mi znane), "Garden party". Z "Garden party" mam o tyle problem, że zdaje się, że zaliczane jest do jednych z najlepszych opowiadań autorki a szczerze, nie do końca jakoś między nami zaiskrzyło. Bywa. Chociaż nie to, że się nie spodobało ale po prostu oceniam właśnie tak jak oceniłam czyli 5 / 6.

I wreszcie opowiadania, które oceniłam na 4/ 6 lub 4.5 /6. Nie będę już wyliczać, które na ile bo nie prowadzę tu jakiejś księgowości ale dla porządku: "Niemcy przy stole", "Jak uprowadzono Pearl Button", "Je ne parle pas francais", "Psychologia", "Nad Zatoką", "Filiżanka herbaty".

Ogólnie to są tu według mnie opowiadania, które naprawdę zostaną w mojej pamięci na dłużej ale i takie, o których zapomniałam właściwie niemal tuż po ich lekturze.
Opowiadania Katherine Mansfield nie wszystkim mogą się spodobać. Ja pozostaję wielką miłośniczką jej prozy, podkreślam jej aktualność, prawdę, które ze sobą niosą. Możliwość rozmaitych interpretacji tychże. Wartościowym, naprawdę bardzo wartościowym dodatkiem jest posłowie od tłumaczki książki, pani Magdy Heydel. Myślę, że niektóre z nich odbieramy nieco inaczej ale nie zmienia to faktu, że Jej słowa wiele dodały do prozy Mansfield prezentowanej w tym zbiorze. 

Sięgajmy po klasykę, zapraszam Was do niej serdecznie. Wspaniałe autorki, autorzy zawsze się "obronią" a według mnie warto jest sięgać po wartościowe treści i mądrą literaturę. 
Moja ocena tego zbioru opowiadań to 5 / 6. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...