"Martwa woda". Wojciech Wójcik.

 Wydana w Wydawnictwie Zysk i S-ka. Poznań (2022). Ebook.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa. 

"Trzecia szansa", którą czytałam przed tą książką spodobała mi się na tyle, że (chociaż w planach były inne książki Autora) zdecydowałam się poprosić o możliwość sięgnięcia po kontynuację cyklu z Karoliną Nowa i Krzysztofem Rozmusem. Który to nawiasem mówiąc, w "Martwej wodzie" jest już również policjantem. Na razie jednak, głównie patroluje. Podczas patrolu na Polu Mokotowskim w weekend w drugiej połowie czerwca Krzysztof zostaje wezwany do jednego z pobliskich akademików.
I tak nieco fartem Karolina Nowak, którą spotyka po dość długim czasie bo minęło półtora roku od ich ostatniego spotkania, włącza Krzysztofa do śledztwa, nad którym sprawuje kontrolę. Oto bowiem w akademiku o podwyższonym standarcie doszło do zbrodni. Pod prysznicem jednego z pokoi znaleziono zamordowaną Alinę Kozioł. Dziewczyna organizowała z soboty na niedzielę małą imprezkę w domu studenckim, świętując tym samym obronę pracy magisterskiej na Wydziale Resocjalizacji. 

I znowu, jak to u Wojciecha Wójcika, będzie pokaźna galeria postaci, będzie mnóstwo rozmaitych wydarzeń ale co najważniejsze, znowu na teraźniejszość wpływ będą miały wydarzenia sprzed dwudziestu lat, gdy na Mazurach doszło do kilku zbrodni. 

Ale co wspólnego z mazurskimi wydarzeniami sprzed lat miała Alina Kozioł, sama pochodząca z okolic tamtych stron, która przyjechała studiować do stolicy a w chwili, gdy w jej rodzinnych okolicach działał seryjny morderca była malutkim dzieckiem?

Znowu wydarzenia poznajemy na dwa sposoby bo oprócz opisu teraźniejszości mamy wspomnienia narratora, osoby, która brała udział w studenckiej wyprawie dwadzieścia lat wstecz, która to zaowocowała tragicznymi wydarzeniami. Junior to narrator pierwszoosobowy, który wspomina swoją pracę przy obozie studenckim ze Akademickiego Koła Turystycznego. Mieszkał wówczas u wuja a młodzież nazywała go Juniorem, chociaż nie był od nich wtedy wiele młodszy. 
Tak więc część historii sprzed lat poznajemy właśnie dzięki niemu. A część dzięki żmudnemu śledztwo prowadzonemu zarówno przez Karolinę jak i przez oddelegowanego do pracy ze starszym stażem Faryną, Krzyśkiem. 

Początkowo nie wiadomo, jak "ugryźć" temat. Co prawda ojczym Aliny jest wicedyrektorem Zakładu Karnego w Głuchowie, co prawda praca magisterska Aliny prowadziła ją właśnie na spotkania z osobami osadzonymi w ZK ale dlaczego ta lubiana przez wszystkich, stojąca u progu życia dziewczyna została nagle pozbawiona możliwości właśnie tego życia zasmakowania? Jaki był motyw zbrodni?

Do tego wszystkiego nie pomaga fakt, że jej chłopakiem, który jest szalenie o Alinę zazdrosny, jest policjant, kolega Krzysztofa z pracy, Piotr Malinowski. Kto stoi za odebraniem jej życia?
Karolina i Krzysztof, chociaż tym razem nie prowadzą dochodzenia razem, powoli zaczną rozwiązywać skomplikowane kawałki tej układanki. A jak zawsze będzie tu sporo i osób biorących udział w tym dramacie i miejsc do odwiedzenia (na przykład jeden z warszawskich klasztorów).

I, co już pisałam, że cenię w kryminałach Wojciecha Wójcika, znowu jest tak, jak lubię czyli te grzechy z przeszłości, to zło dawniej poczynione, odzywa się w teraźniejszości i ma na nią wielki wpływ. Jak również dużo tu właśnie gwałtownych uczuć, emocji, nad którymi wielu trudno zapanować. Jest też lęk. Zwykły lęk przed tym, że można odebrać komuś coś, co sobie mozolnie składał tyle lat. I nieważne, że do budowy tego użył własnego zła i przez siebie uczynionych zbrodni ale jednak w swoich własnych oczach postrzega się zupełnie inaczej. I na pewno odczuwa trwogę przed tym, że ten bezpieczny błogi świat, który sobie zbudował i urządził według własnych reguł może mu nagle runąć jak domek z kart.

Moja ocena "Martwej wody" to 6 / 6. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...