"Moja twoja wina". Beata Majewska.

Wydana w Wydawnictwie Książnica. Grupa Wydawnicza Publicat S.A. Poznań (2018). 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa i Autorki.

I znów na wstępie zachwycę się okładką projektu pani Ilony Gostyńskiej-Rymkiewicz. Widzimy na niej na górze pod nazwiskiem autorki serce uplecione z gałązek jarzębiny wraz z jej dorodnymi owocami a pod tytułem książki , u dołu okładki naszyjnik? czy może różaniec? z zerwanych ze sznurka jarzębinowych kulek i serduszek. Ta okładka pasuje do treści książki i pojawiającym się motywem samej jarzębiny i również symboliką.

Początek może brzmieć banalnie bo ileż razy to już było. Czyli Urszula, małżonka Marka od pięciu lat, natyka się w galerii handlowej na swego męża, jak ten całuje się namiętnie z okołodwudziestoletnią dziewczyną. Bardziej jasno, że jest niewierny, mąż nie może dać jej do zrozumienia chociaż oczywiście początkowo wcale mu nie na rękę, że żona tak szybko dowiedziała się o romansie. Ponieważ małżeństwo mieszkało w domu rodziców Marka, Ula musi się szybko wyprowadzić. Chociaż nie stało się tak, że z chwilą zyskania wiedzy o zdradzie męża, kobieta nagle przestaje kochać męża, decyzja o wyprowadzce i rozwodzie zapada szybko. 

Urszul trafia do odziedziczonego przez nią domu. Dom jest po ciotce Jarzębince, jak miło nazywano starszą panią w okolicy , do której wyprowadza się Ula. Spadkodawczyni nie była z Ulą spokrewniona ale chciała zostawić dom właśnie Uli. Dom nie jest nawet w tragicznym stanie, owszem , wymaga remontu ale nie jest na tyle źle aby nie można było się do niego wprowadzić. Gorzej z sercem Uli i z jej samopoczuciem. Serce zostało złamane i chociaż wie, że nie potrafiłaby wrócić do wiarołomnego męża, na pewno gdzieś na dnie serca właśnie tli się resztka uczucia do Marka. Który jednak niewiele sobie z tego robi i wręcz jakby uwalniał coraz większe zasoby podłości w stosunku do niebawem już prawnie byłej żony.
Szkoda, że złamane serce nie może z łatwością poddać się naprawie... 

W nowej okolicy i nowym domu Urszula dość szybko się aklimatyzuje. Poznaje najbliższych sąsiadów, odwiedza ją jej wspaniała i serdeczna przyjaciółka Renia, kobieta również po rozwodzie więc mniej więcej mająca świadomość tego, jak czuje się Ula.
W pewnym momencie Ula poznaje też ciekawego mężczyznę, Michała Żuka, o którym krążą jakieś nie do końca prawdziwe informacje na temat jego żony, która wyjechała do Włoch czy córce, która niby gdzieś jest a jakby jej nie było. 
Zrządzeniem losu i za sprawą pewnej miłej suczki, Ula i Michał spotkają się i z początku dość nieufnie do siebie podchodzący, z czasem zaczną coraz częściej się spotykać. 
Niestety, życie to nie bajka i nie zabrzmią teraz trąby obwieszczające happy end. Przed Ulą i Michałem życie postawi nie tyle kłody co wręcz kamienne bloki nieszczęścia i zmartwień. Z którymi to będą musieli się rozprawić tylko oni dwoje. Czy im się to uda? Tego dowiecie się z lektury książki.

"Moja twoja wina" to opowieść o tym jak niełatwo jest zacząć coś nowego w swoim życiu gdy do tej pory było się przyzwyczajonym do jego utartych kolei. Że nie jest łatwo ot tak po prostu przestać kogoś kochać. Że możemy stanąć wobec bardzo trudnych wyborów i musieć się zastanawiać czyje szczęście postawimy na pierwszym miejscu. Wreszcie, że nowe może oznaczać lepsze a na pewno inne i że warto jest ryzykować. To w końcu opowieść o tym jak można zadręczać się wyimaginowanymi winami i że trzeba umieć z tym samobiczowaniem się skończyć. 

Moja ocena tej książki to 4.5 / 6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

Jedenaście lat bez...

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...