Zaległy wakacyjny wpis...

...opisując kolejne książki (warte opisania i polecenia) zapomniałam skrobnąć coś niecoś na temat wakacji. Ponieważ, jak żartujemy (trochę a trochę nie) najprawdopodobniej dopóki dziecko będzie chciało z nami jeździć na wakacje , miejscówkę na wsi warmińskiej sielskiej mamy "zaklepaną" , więc szósty raz z rzędu wylądowaliśmy w tejże miejscówce.

Tym razem było też fajnie pod kątem towarzyskim, jak w czerwcu, kiedy byliśmy z naszymi przyjaciółmi i ich dziećmi. Teraz poznaliśmy pewną fajną rodzinę z Poznania, z dziewięcioletnią córką, z którą Jaś bardzo się zaprzyjaźnił więc dni upływały nam miło. Rodzice dziewczynki też bardzo sympatyczni, szkoda, że właśnie, nie z Warszawy bo sądzę, że spotykalibyśmy się na sportach rozmaitych bo nasze dzieci miały tę cechę wspólną, że sporty wszelakie je kusiły i nęciły. Ja z K. mamą dziewczynki, z chęcią rozmawiałam o książkach. Niby nie mam problemu kiedy ktoś nie lubi czytać tak jak ja, bo zawsze jest o czym porozmawiać ale nie ukrywajmy, że dla odmiany miło jest też jak raz naprawdę mogę z kimś o książkach porozmawiać.

Pogoda była wprost śródziemnomorska i doceniałam to, że te skrajne upały tak męczące w mieście, mogłam znosić siedząc na leżaku w cieniu sporych jabłonek.

Jaś polubił basen, i po powrocie do Warszawy zaczął pływać, co nas bardzo cieszy. Woda to żywioł , to wie większość z nas i nie można jej lekceważyć. I zawsze lepiej jest umieć pływać niż nie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rocznica ...

"Wybacz". Kamila Cudnik.

Obejrzałam "Wednesday" czyli moje pedagogiczne osiągnięcia...